Turcja używa instrumentu migracyjnego jako formy nacisku
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Witold Waszczykowski, europoseł Prawa i Sprawiedliwości, o otwarciu przez Turcję dla migrantów granicy turecko-greckiej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Jaki cel chce osiągnąć Recep Tayyip Erdogan otwierając dla migrantów granicę turecko-grecką?
Witold Waszczykowski: Jest duże zaniepokojenie, bo przecież Unia kilka lat temu podpisała porozumienie z Turcją i przekazuje jej miliardy euro na pomoc dla uchodźców. Turcja jest oczywiście niezadowolona ze sposobu przekazywania tych pieniędzy. Ankara chciałaby, żeby te środki były dosypywane bezpośrednio do budżetu, żeby mogła nimi dysponować, natomiast Unia Europejska przekazuje pieniądze w formie grantów na konkretne cele. To wywołało jakiś czas temu duże zaniepokojenie i nerwowość Turcji. Turcja ma oczywiście na przysłowiowym pieńku z UE, ponieważ od lat jest kandydatem do członkostwa i de facto te negocjacje są zamrożone – z różnych politycznych względów. Turcja używa instrumentu migracyjnego jako formy nacisku. Z drugiej strony, Turcja ma rzeczywiście poważne problemy w kwestiach bezpieczeństwa na swoich granicach. Od lat toczy się wewnętrzny konflikt w Syrii, który rozlewa się na region. Mamy też do czynienia z aktywnością irańską, która dotyczy zarówno Syrii, jak i Libanu – Hezbollahu. Turcja oczekuje od Europy i NATO wyraźnej pomocy w zabezpieczeniu swoich granic, swoich interesów. Tutaj także bardzo ważny jest problem kurdyjski. Ankara poradziła sobie z Kurdami w samej Turcji, natomiast Kurdowie w Syrii stanowią poważne zagrożenie, ponieważ walcząc z państwem islamskim otrzymali duże wsparcie wojskowe ze strony Stanów Zjednoczonych i koalicji antyterrorystycznej. To niepokoi Turcję, ponieważ akurat Kurdowie z Syrii są bardzo wojowniczy, niosą sztandar rewolucji, nie tylko narodowo-wyzwoleńczej, ale i politycznej. Gdyby powstała niepodległa enklawa kurdyjska w Syrii, to mogłaby być zaczynem ruchu niepodległościowego również dla Kurdów mieszkających w Turcji.
Otwarcie granicy prze Turcję jest faktycznym wypowiedzeniem porozumienia z Unią Europejską czy próbą renegocjacji jego postanowień?
Zawsze jest pole do negocjacji. Oczywiście w tej chwili mamy nowe władze Komisji Europejskiej i one będą musiały je podjąć, ponieważ Turcja i część członków Unii Europejskiej otwarcie przeciwstawia się tej fali migracyjnej. Głównie wetuje to Grecja, która zamyka granice, ale również jeśli taki ruch byłby skierowany do Bułgarii, to Bułgaria pewnie by na to nie pozwoliła. Dalej ten ruch weta przeciwko wpuszczeniu dużej fali emigrantów na pewno będzie poparty przez Węgry, być może również przez Austrię. Unia Europejska będzie musiała zareagować, ponieważ w UE nie ma powszechnej zgody na przyjmowanie kolejnych fal imigrantów, jak to się działo na przełomie 2015 i 2016 roku, dlatego że wiele państw Unii Europejskiej ma bardzo negatywne doświadczenia z tamtą falą.
Czy w budżecie Unii Europejskiej jest przestrzeń finansowa na ewentualne zwiększenie wsparcia dla Turcji?
Być może nie będzie innego wyjścia. Jeśli ten problem będzie narastał i gdzieś na granicach będą koczowały tysiące osób, a przecież Grecy i Bułgarzy nie chcą ich przyjąć, to jedynym rozwiązaniem będzie ich zagospodarowanie przez powrót do Turcji, bądź do Syrii. Być może Unia Europejska wreszcie się ocknie i zacznie działać również w kwestii rozwiązania konfliktu syryjskiego, bo on trwa już 9 lat, a Unii Europejskiej tam nie ma. UE bardzo chętnie krytykuje Trumpa za to co robi w Syrii albo czego nie robi, krytykuje Turcję. Natomiast dla nowych władz Komisji Europejskiej, które zapowiedziały, że to będzie komisja geopolityczna, więc będzie zajmowała się wszystkimi problemami wokół Europy, jest teraz czas na jakieś stanowcze działania.
Rozmawiał Krzysztof Bałękowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/489364-waszczykowski-byc-moze-ue-ocknie-sie-ws-wojny-w-syrii