„Prawdziwy” prezydent?

Warto było zerknąć na dzisiejszą konwencję Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Warto, bo potwierdziła ona to, co tak wielu podejrzewa: kandydat promujący się hasłem „prawdziwy prezydent” jest kreacją wyjątkowo sztuczną. Całkowicie sztuczną. Nie oznacza to, że  prawdziwa Małgorzata Kidawa-Błońska nie jest sympatyczną osobą, jak twierdzą jej znajomi i sympatycy. Chodzi o to, że każde jej słowo i każdy gest z dzisiejszej konwencji zostały przygotowane i napisane przez specjalistów od PR-u. Organizatorom nie udało się tego ukryć.

To było widać, słychać, i czuć. Na kartce, na którą zerkała co parę sekund, były całe zdanie, a nie jakieś ogólne punkty. A i tak nie odbyło się bez zabawnych wpadek językowych. Jak brzmiałaby ta przemowa, gdyby kandydatka musiała ją wygłosić z głowy? Co więcej, w tej przemowie nie było nic, co można by uznać za jakiś osobisty wkład kandydatki. Nic. To przemówienie mógłby wygłosić dosłownie każdy.

Hołownia jak myśliciel

Najmniej prawdy jest w tym, co obiecuje Kidawa-Błońska. Jej program to dziwna mieszanka tez skradzionych Prawu i Sprawiedliwości, domniemanych społecznych aspiracji i tradycyjnej ideologicznej oprawy Platformy Obywatelskiej. Całość w tonie tak intensywnej banalności, że nawet Szymon Hołownia na tym tle brzmi jak myśliciel. W sumie jasna deklaracja: będzie, jak było przed 2015-ym rokiem, ale będziemy się bardziej starali, żebyście tego nie zauważyli.

Prawdziwy jest Duda

Ile by słów nie wypowiedziano, ile by kalumnii nie rzucono, to prezydent Andrzej Duda jest prawdziwym prezydentem. Nigdy dość powtarzania: dotrzymał słowa, i realizował program obiecany Polakom w 2015-ym. Wytrzymał, choć presję wywierano na niego ogromną, i strasząc, i kusząc obietnicą świętego spokoju. Nie uległ. Dowiódł, że jest i prawdziwy, i niezależny. Niezależny od tego wszystkiego, co stoi za Małgorzatą Kidawą-Błońską. A stoi, wiemy doskonale, bardzo wielu ludzi z cienia. Także obrzydliwych hejterów, o czym więcej w poniedziałkowym wydaniu tygodnika „Sieci”.

CZYTAJ: Kidawa-Błońska na tle tęczowych skrzydeł. Internet nie kryje rozbawienia: „No i znalazł się Ikar. Każdy zna zakończenie tej historii”