Próbując nakręcić histerię w sprawie koronawirusa opozycja popełniła największy błąd tej kampanii. Błąd, który może sprawić, że jej marzenia o wygranej w wyborach prezydenckich legną w gruzach.
Pierwsze tygodnie kampanii nie były dla kandydatki Koalicji Obywatelskiej złe. Nie za sprawą samej Małgorzaty Kidawy-Błońskiej czy jej sztabu, ale dlatego, że politykom PiS zdarzyły się bolesne wpadki, takie jak głośny „gest” Joanny Lichockiej. To z kolei dodało paliwa absurdalnemu w sumie twierdzeniu o przekazywaniu pieniędzy na TVP zamiast na leczenie chorych na raka. A potem przyszło zamieszanie wokół szefowej sztabu prezydenta Jolanty Turczynowicz-Kieryłło. Wielu komentatorów zwracało jednocześnie uwagę, że sztab prezydenta Andrzeja Dudy nie może znaleźć właściwego rytmu. Kampanię głowy państwa krytykował także Marcin Mastalerek.
Ale opozycji to nie wystarczyło. Chciała czegoś jeszcze bardziej spektakularnego. Chciała - mówiąc wprost - krwi na rękach władzy. Dlatego z taką nadzieją wyczekuje pierwszego przypadku choroby w Polsce, dlatego od pierwszych dni stawia tezy o rzekomym nieprzygotowaniu państwa na potencjalny kryzys. Chce też przekonać Polaków, że początkowa wstrzemięźliwość władz w tej sferze to bezradność, choć tak naprawdę była to realna wstrzemięźliwość; panikę łatwo nakręcić, trudno zatrzymać.
Ta cyniczna strategia opozycji rządu politycznie nie złamała. Cała historia III RP pokazuje, że takie sztuczki udają się rzadko. Owszem, Leszek Miller zadał rządowi AWS bolesne ciosy licząc dzień w dzień zamarzniętych bezdomnych, ale wówczas mieliśmy do czynienia z niemalże monopolem medialnym TVP. Później nikt, kto grał w ten sposób, nie wyszedł z tego zwycięsko. Bywały nawet przykłady odwrotne: gdy rząd Ewy Kopacz oparł się presji w sprawie zakupu szczepionek, zyskał sporo uznania.
Swoją histerią w sprawie szczepionek opozycja osiągnęła tylko jeden cel: zmusiła rząd do nagłaśniania swoich działań, do wejścia w tę grę. A jest to gra, w której strona sprawująca władzę zawsze ma ogromną przewagę. To ona dysponuje bowiem sprawczością, która jest tu kartą decydującą. Tylko w razie popełnienia naprawdę spektakularnych błędów rząd może w tej grze przegrać. Temu rządowi, tresowanemu dzień w dzień batem wyjątkowo surowej krytyki, to raczej nie grozi.
Co więcej, sytuacje postrzeganej jako realne zagrożenie dla zdrowia czy bezpieczeństwa społeczeństwa niemal zawsze gromadzą się wokół rządzących. To jedno z podstawowych praw psychologii społecznej.
Jeśli histeria wokół koronawirusa będzie dalej nakręcana, jeśli opozycja nie wyhamuje, to de facto doprowadzi do zamrożenia kampanii politycznej - w tym sensie, że sygnały wysyłane przez polityków przestaną docierać do opinii publicznej. A to z kolei znacznie skróci czas realnego boju o prezydenturę, co jak wiadomo jest korzystne dla Andrzeja Dudy. Wreszcie, najważniejszym polem oceny kandydatów stanie się zdolność reagowania na ten jeden konkretny kryzys, co - jak już wyżej napisałem - jest dla tego rządu nie tyle zagrożeniem, co wielką szansą.
Cóż, kolejny raz potwierdza się przysłowie, że kto dołki kopie, często sam w nie wpada.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/488984-opozycja-popelnila-wlasnie-najwiekszy-blad-tej-kampanii