Komuniści mieli zasady i honor. Jak Michnika nagrali, nigdy tego nie upublicznili.
Adama Michnika od kilku lat czytam wyłącznie „dla śmichu”. Podobnie zresztą jak jego pierwszego zastępcę Jarosława Kurskiego. Z tym, że Michnik jest jednak zabawniejszy, bo ma bogatszą biografię, więc koturnowość jego deklaracji czynionych na najwyższych diapazonach daje bardziej komiczny efekt. Zastępca jest zdecydowanie bardziej męczący i pretensjonalny. Michnik od pewnego czasu gości we własnych mediach, gdy chce powiedzieć coś zabawnego. Czasem błyska najczystszym poczuciem humoru, takim z klasą i rycerskim zacięciem. Ta klasa i rycerskość imponują zresztą zapewne jego żeńskim odpytywaczkom, np. Dorocie Wysockiej-Schnepf (26 lutego 2020 r.). Rozmowa tych dwojga aż się skrzy rycerskością.
Wyrafinowany esteta i dżentelmen Michnik powiada na przykład, że „kiedyś się mówiło, że po Matce Boskiej Jasnogórskiej jest już tylko Maria Dąbrowska. Później na to miejsce postawiono Wandę Wasilewską. A teraz konkurencja jest - czy pani Kotecka, czy pani Turczynowicz-Kieryłło, czy też wreszcie pani Lichocka”. Ha, ha, ha – cóż za przednie poczucie humoru. A dalej jest jeszcze śmieszniej: „Czeka nas jeszcze niejedna niespodzianka, bo nie wiadomo, kogo teraz pogryzie szefowa sztabu wyborczego prezydenta Dudy. Czy może panią Szydło, bo będzie konkurencja dwóch kobiet o serce kandydata? Czy może panią Ziobrową, bo będzie konkurencja, kto bardziej kocha ministra sprawiedliwości? Są tutaj rozmaite scenariusze, i jak dziś na to patrzę, to myślę, że pan Bóg jest nieskończenie dowcipny, jeżeli stworzył to towarzystwo”. A jeszcze dowcipniejszy jest stwarzając dżentelmena Michnika Adama, specjalistę fenomenologii gryzienia. Gdyby się utrzymać w tej poetyce, można by zapytać, kiedy i kogo Adam Michnik teraz …, ale po co się wspinać na takie szczyty finezji.
Po zalewie rycerskości przyszedł czas na refleksję moralno-municypalno-samorządową. Chodzi o to, że „rozmaite partnerskie układy między regionami czy miastami są zrywane ze względu na to, że dla regionu czy miasta zachodniej Europy nie jest to do zaakceptowania”. Po prostu cywilizowani Francuzi odcinają się od homofobów i rasistów obsikujących strefy bez LGBT+. Zapewne te oznaczane przez działaczy LGBT, żeby było zabawnie i żeby radochę mieli też za granicą. I w ramach tej radochy mamy kontrreakcję w postaci „ciśnienia kultury i cywilizacji w krajach demokratycznych, które nie akceptują po prostu rasizmu, homofobii, kultury nietolerancji, języka pogardy i nienawiści, który, niestety, zdominował wielką część polskiej sceny politycznej”. Tu akurat można się zgubić, bo nie wiadomo, czy chodzi o karę za wyznaczenie stref czy język „części polskiej sceny politycznej”. Bo niby dlaczego za język (zjawisko ogólne) miałyby być karane konkretne miejscowości (efekt szczegółowy, ani logicznie, ani terytorialnie nie powiązany z przyczyną). Ale humor nie musi być do końca logiczny.
Humor Michnika jest zawsze wyrafinowany i finezyjny. I siecze z precyzją nanometrów. Okazuje się bowiem, że „teraz to już mamy na talerzu dwa projekty na dwie Polski. Albo dwa miliardy na telewizję partyjną, która jest tubą propagandową PiS-u i która dzień w dzień karmi nas kłamstwem, oszczerstwem, oszustwem i nieuczciwością. Albo te dwa miliardy mają iść na onkologię i one będą ratowały ludzkie życie”. Nie da się uratować ludzkiego życia bez pieniędzy dla telewizji, czyli każdorazowy wydatek na nią, to kolejni nieboszczycy. Gdyby te 2 miliardy były wydane na przykład na drogi, ludzie by nie umierali, nawet bez tych pieniędzy w dyspozycji onkologii. To jest zabójcze tylko w wypadku telewizji. Bez wydatków na nią nie istnieje śmiertelność w onkologii. Logiczne jak u Michnika. A jakie śmieszne! Podobnie jak „gigantyczne pieniądze, które w imię nie wiadomo czego otrzymuje jakaś wyimaginowana komisja Macierewicza do badania Smoleńska”. Myślałby kto, że gigantyczne to jakieś tryliony, a tu chodzi o sporo mniej niż 1 proc. rocznych przychodów Agory.
Czasem poczucie humoru Michnika schodzi na wyżyny jego zastępcy: „ważne w tych wyborach jest to, że Polacy muszą sami zdecydować, w jakim kraju chcą żyć. Czy chcą żyć w kraju, gdzie jest szanowana ich godność i prawda, i swobody obywatelskie, w kraju szanowanym za granicą, w kraju, gdzie się wspiera innowacje i pracę. Czy chcą żyć w kraju, gdzie się odbiera ludziom ich godność i prawa, a są organizowane igrzyska”. Można by jeszcze dodać, że wybór jest między bezsennymi nocami Michnika czekającego na siepaczy, którzy mogą w każdej chwili przyjść go aresztować, a całą Agorę przymusowo upaństwowić, a czasem, gdy Michnik miał właściwy mu status Mickiewicza, Żeromskiego, Daszyńskiego i Winnetou w jednym, zaś Agora była świątynią prawdy i wolności (teraz też jest, tylko świętokradcy tego nie uznają).
Pisowski reżim jest tak straszny, że nawet prześladuje swego byłego funkcjonariusza Tomasza Kaczmarka, a to tylko dlatego, że przeszedł na stronę prawdy. Michnik stał tam zawsze. Dlatego może powiedzieć, że „reżim Gomułki, Gierka czy Jaruzelskiego to nie była bułka z masłem i z kawiorem. Bywało ciężko. Jednak nie było czegoś tak niesłychanego jak ta niebywała arogancja, bezczelność, pogarda dla prawa i obyczaju”. Teraz Michnika aresztuje się na okrągło i sadza bez wyroku i nie pomyślenia jest to, żeby w pudle, jak za komuny, mógł czytać czy nawet pisać książki. I kto teraz przeprosi Michnika za ataki po tym, jak uznał Kiszczaka i Jaruzelskiego za ludzi honoru? A przecież to oczywiste, że na tle pisowskiego reżimu byli oni wręcz święci.
Komuniści mieli zasady i honor. Jak Michnika nagrali, nigdy tego nie upublicznili. I teraz wiadomo, dlaczego Michnik tak się denerwuje, gdy ktoś pyta o jego brata Stefana, prawdziwego, ideowego komunistę. Podobnie zresztą jak ojciec. Chodzi o obronę ludzi do szpiku kości prawych i honorowych. A obecnie „mamy w Polsce do czynienia z ośmiornicą, która każdego z nas może zadusić. Nikt nie jest bezpieczny”. I jak tu wydawać wolną gazetę? Oczywiście tylko w głębokiej konspiracji, czyli nie na Czerskiej, lecz w tajnym bunkrze w Lasach Kabackich, 50 metrów pod ziemią.
Trwa straszna noc, ale jest nadzieja: „w tej chwili jest już prawie równowaga w drugiej turze między co najmniej trzema kandydatami opozycji - panią marszałek Kidawą-Błońską, Szymonem Hołownią i liderem PSL-u Kosiniakiem-Kamyszem”. Oczekiwanie sukcesu anty-Dudy jest nie tylko racjonalne, ale i oczywiste. Tym bardziej że to w imię zasad i honoru, tak powszechnych w czasach komuny. No i ze względu na pomoc Wielkiego Człowieka. Największego! Wiadomo: „Donald Tusk jest dzisiaj, bez żadnej wątpliwości, najwybitniejszym czynnym politykiem polskim w skali globalnej. Europejskiej i międzynarodowej”. Bez kozery – międzygalaktycznej. I tylko szkoda, że Jaruzelski z Kiszczakiem nie dożyli świtu wolności, przywrócenia zasad, honoru i prawdy. Ale dożył brat Michnika – tyle że na przymusowej emigracji w Szwecji. Ale może wreszcie będzie on mógł przyjechać do Polski bez obawy aresztowania, torturowania i postawienia przed kapturowym sądem. Idzie stare, ale jak nowe. Albo odwrotnie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/488902-michnik-czeka-na-powrot-zasad-na-miare-czasow-gomulki