Wojciech Czuchnowski na łamach „Faktu” próbował tłumaczyć się ze swojego szokującego artykułu dotyczącego żony ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Stwierdził, że liczył na to, że „Patrycja stanie po stronie prawdy”, dlatego przez pięć lat nie pisał o sprawie. Na jego wynurzeniach suchej nitki nie pozostawili dziennikarze, którzy podkreślili, że dziennikarz nie jest od lubienia kogoś, tylko od ujawniania prawdy.
CZYTAJ TAKŻE:
W środę „Gazeta Wyborcza” napisała, że podczas przesłuchania z 2 lipca 2009 r. świadka koronnego Piotra K., ps. „Broda” opowiadał on przed prokuratorem, że Patrycja Kotecka, obecna żona Zbigniewa Ziobro, a w przeszłości dziennikarka TVP, była związana z ludźmi ze świata przestępczego Warszawy, głównie z gangiem mokotowskim. Według świadka Kotecka służyła gangsterom do rozpracowywania różnych środowisk, a kontakt z Ziobrą miała nawiązać na polecenie mafii.
Czuchnowski się tłumaczy
Dziennikarz „Gazety Wyborczej” stwierdził, że przez pięć lat miał „moralne opory”, żeby ujawnić to, czego się dowiedział.
Znałem Patrycję Kotecką, lubiłem ją, wiedziałem o tej jej przeszłości ale jestem zwolennikiem, że należy dawać ludziom szansę, że ludzie się zmieniają
— próbował przekonywać.
Dodał, że w 2014 roku Patrycja Kotecka nie była osobą publiczną, ale to się zmieniło, więc stwierdził, że „sytuacja dojrzała do tego, bym przełamał swoje opory i napisał więcej o kimś, kogo zna i z kim wiązał nadzieje na to, że może kiedyś jednak przejrzy na oczy i uzna, że powinna się opowiedzieć po innej stronie”.
Właściwa strona według Czuchnowskiego
Dziennikarz ocenił, że właściwą stroną jest strona „prawdy i demokracji”. Dodał, że liczył na to, że „Patrycja chce coś zmienić w swoim życiu i w Polsce”.
I być może zrozumie, że się opowiedziała po złej stronie. Te wszystkie złudzenia rozwiewały się z czasem. W momencie, gdy informacje o naciskaniu przez nią na media się skumulowały, a do tego pojawiła się w internecie wypowiedź „Brody” postanowiliśmy się tym zająć
— mówił Czuchnowski.
Dziennikarze komentują
Dziennikarze i internauci nie zostawili suchej nitki na tłumaczeniach Czuchnowskiego. Podkreślali, że dziennikarz nie jest od lubienia, tyko od ujawniania prawdy. Zwracali też na jego etyczne podejście do zawodu.
What?! Dziennikarz nie jest od lubienia a ujawniania prawdy! Nie wierze w to co czytam
— napisała Joanna Miziołek.
Dziennikarz ma rzekomo obciążające kogoś dokumenty, ale ich nie ujawnia, bo chce dać osobie jej dotyczącej „szansę na przejście na właściwą stronę”. A jak nie przechodzi „na właściwą stronę”, to wtedy nie ma wyboru i ujawnić musi. Ciekawe metody
— napisał Marcin Makowski.
Czuchnowski dzięki nieoczekiwanej, niezręcznej szczerości ujawnił zarówno swoje kompetencje dziennikarskie jak i podejście etyczne do zawodu oraz ludzi… I w obu tych sprawach, cóż, nie jest prymusem
— dodał Jacek Piekara.
Jak myślicie Państwo ile jeszcze napisać tekstów, udzielić artykułów i odpalić „bomb” musi pan Czuchnowski, aby zapewnić Andrzejowi Dudzie wygraną w pierwszej turze?
— zastanawiał się Łukasz Jankowski.
Elo Panie Czuchnowski. Czy ja dobrze rozumiem, że gdyby Pati Koti rzuciła męża i została redaktorką „Gazety Wyborczej”, to złego słowa by Pan o niej nie napisał? W imię prawdy oczywiście?
— pytał Rafał Otoka Frąckiewicz.
Wojciech Czuchnowski opublikował ten artykuł w GW, bo Patrycja Kotecka nie stanęła po stronie demokracji. Ładne.
wkt/TT/Fakt.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/488849-absurdalne-tlumaczenia-czuchnowskiego-internauci-komentuja