Od dłuższego już czasu rozmyślam nad przyczynami wygasania entuzjazmu wobec wielu przedstawicieli sił poprzednio rządzących, ma się rozumieć, najświatlejszych i umysłowo najdorodniejszych, a tylko przypadkowo odsuniętych od stanowisk przez pewną tendencję grup małomiasteczkowych i wiejskich, pazernych na społeczny awans, a przede wszystkim na gotówkę.
Przecież młodzi, wykształceni, ci z dużych miast w ogóle o nijakich awansach nie marzą, a co dopiero o awansach finansowych. Mogę się pocieszyć, że nie tylko ja ze zrozumieniem tych zawiłości poradzić sobie nie mogę, ale wcale to nie zwalnia z potrzeby dalszych dociekań. Pewne tropy prowadzą, być może, do fałszywych wniosków, ale i takie trzeba brać pod uwagę, gdyż – zgodnie z widzeniem spraw przez nie byle kogo, bo samego Marshalla McLuhana, dobrze przewidywać przyszłość, to znaczy brać też pod uwagę wariant naszej pomyłki. Nawet dużej. Ale jak tu rozglądać się za przyszłością w oparciu o doskonałość elit odsuniętych z jednej strony, a z drugiej patrząc na niedojrzałość i krnąbrność małomiasteczkowych?
Idą wybory. Bardzo poważne. Najdoskonalsi rzucają zatem do politycznej walki najświetniejszych i najbardziej zasłużonych. Tylko spójrzmy.
— Małgorzata Kidawa – Błońska - skromność przesunięta do ostatnich granic, a być może nawet poza nie. Chyba nikt z polityków nie potrafi tak starannie i tak skutecznie ukrywać swych talentów. Przecież niezbędnych przy wykonywaniu wymarzonej pracy na stanowisku prezydenta RP. Wszelkie cytaty pewnie już zbrzydły, ale „ gdyby natura chciała, żeby był przekop, to by był”. Czyż to nie poezja zamyślenia?
— Radosław Sikorski – niesamowita spostrzegawczość i konkretność działań. On pierwszy zauważył w jednym z berlińskich hoteli brak możliwości oglądania choćby jednego polskiego programu tv. Natychmiastowa interwencja przyniosła efekt. Tym odważnym wyczynem przyćmił wszystkie inne swe ministerialne dokonania. No, może jeszcze warto spamiętać amerykańską laskę wraz z tamtejszą murzyńskością.
— Ewa Kopacz – ponadprzeciętna zdolność do pracy w kolektywie. Nawet poza granicami państwa, jak choćby ciężka praca wraz z rosyjskimi specjalistami. Taka ramię w ramię, i na metr w głąb ziemi. Poza tym nieszablonowa dociekliwość – jajecznica, jajecznica, jajecznica? Nadto subtelność powonienia – jaki pachnący kotlecik…
— Donald Tusk – słowność, pracowitość, czułość, bezgraniczne umiłowanie polskości, samolotów, szczególnie tych z emblematami LOT. Także prawdomówność, honor, wstręt wobec firm zatrudniających syna, wobec medali czczących pamięć najobrzydliwszych wrogów Polski. A co tam, niech się uszlachetniają na szlachetnej piersi…
— Bartosz Arłukowicz – mistrz w rozwiązywaniu kłopotów ludzi wykluczonych. Swój przykład może stawiać jako niedościgniony wzór. Gdy lewica chyliła się ku upadkowi, nie dał się wykluczyć. Nie tylko przeskoczył błyskawicznie z SLD do PO, ale równie błyskawicznie został tam ministrem. Właśnie do spraw osób wykluczonych. Wcześniej takiego stanowiska nie było, później zresztą też. Ale Arłukowicz wciąż działa. Co widać i słychać, a o reszcie dziś nie mówmy.
Taką listę rekomendującą można rozwijać dość długo, ale na razie wystarczy. Do wyborów jeszcze wiele dni.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/488844-lista-wspanialych-choc-niedocenianych-przez-narod