Zebraliśmy dotąd 50-60 tys. podpisów poparcia i ponad 650 tys. - poinformował niezależny kandydat na prezydenta Szymon Hołownia. Potrzeby związane z kampanią oszacował na 5-10 mln zł. Każdy datek to przywrócenie komuś w Polsce sprawczości, to są nasze wspólne pieniądze - dodał.
CZYTAJ TAKŻE: Hołownia też chce grać koronawirusem w kampanii? Zarzuca politykom bierność i udostępnia grafikę GIS. Internauci komentują
Hołownia podsumowuje wyniki zbiórki
Podsumowując we wtorek w Warszawie dotychczasowy wynik zbiórki obywatelskiej Hołownia powiedział we wtorek w Warszawie, że wpłaty na konto i zbiórka internetowa przyniosły ok. 656 tys. zł.
Każdy datek, który wpływa na nasze konto, to jest przywrócenie komuś w Polsce sprawczości
— powiedział.
Uruchomiliśmy zbiórkę obywatelską na tę kampanię
— przypomniał, podkreślając, że jego komitet jako niepartyjny nie miał innego wyjścia.
Zaznaczył, że wpłynęły głównie kwoty poniżej 100 zł, „po których było widać, że dla kogoś było czymś ważnym, żeby te pieniądze wpłacić”.
Dla nas też one są ważne
— zapewnił Hołownia.
Dodał, że niektóre przelewy musiały zostać zwrócone, ponieważ nie odpowiadały wymogom prawa wyborczego, zawierały błędy lub zostały dokonane z innych kont niż konta osób fizycznych.
Będzie milion złotych?
Mam nadzieję, że szybko przebijemy 700 tys. dojdziemy do miliona, a później do tej docelowej kwoty, której nam potrzeba, żeby tę kampanię sensownie przeprowadzić
— powiedział Hołownia.
Według niego „bazowy kosztorys może się zamknąć w pięciu milionach”, ale – dodał – bezpiecznie można stwierdzić, że powinno to być 5-10 mln zł.
W sondażach można deklarować ankieterowi to albo coś innego, ale kiedy trzeba wyjąć swoje pieniądze, które można by było wydać na coś innego, i przeznaczyć je na politykę, to ja takich rzeczy nie oglądałem
— powiedział kandydat.
Hołownia to „nowa jakość”?
Jako „nową jakość” określił ubiegłotygodniową konwencję swojego komitetu.
Zdecydowaliśmy się nie robić wielkiej warszawskiej konwencji, na której przepalilibyśmy setki tysięcy złotych, żeby udawać, że jesteśmy Hollywoodem. Nie wierzę w politykę, która polega na tym, że ludzie adorują polityka i mówią mu, jaki jest wspaniały wielki, wierzę w polityka, który ludziom mówi, jacy są wspaniali
— zadeklarował.
Każdy datek, który wpływa na nasze konto, to jest przywrócenie komuś w Polsce sprawczości
— dodał.
Zapewnił, że środki będą wydawane „niezwykle ostrożnie”.
Mamy świadomość, za czyje pieniądze te zmiany chcemy zrobić, to są nasze wspólne pieniądze
— powiedział.
Hołownia żali się na brak możliwości finansowania jego kampanii przez Polaków z zagranicy
Ubolewał, że kampanii nie mogą zasilać finansowo Polacy zamieszkali za granicą, a przepisy dopuszczają jedynie rejestrację podpisów na papierze. Jak mówił, widać, że przepisy „pisał ktoś, kto nie wyobrażał sobie kandydata obywatelskiego”.
To nie jest system na XXI wiek, kiedy ludzie migrują, mają różne metody płacenia i podpisywania się. To są metody z połowy XX wieku
— ocenił.
Przez ostatnie lata żyłem w poczuciu kompletnego zabetonowania tego systemu dwóch partii politycznych, które wyssały z nas całą energię i całe miejsce na działalność obywatelską i doprowadziły do sytuacji, w której doszło do czegoś w rodzaju syndromu sztokholmskiego. Oni nas +porwali+ w tej demokracji i na dodatek spowodowali, że zaczęliśmy wierzyć, że inaczej być nie może
— mówił.
Ten system jest zabetonowany, ale my go na waszych oczach odbetonowujemy
— zadeklarował.
Podkreślał zaangażowanie wolontariuszy, którzy „pracowali nocami, brali urlopy, przeorganizowywali swoje życie, mokli w deszczu, żeby przygotowywać biura”.
To jest ruch, którego jak w Polsce do tej pory nie widziałem
— dodał.
Według danych przedstawionych przez Hołownię jego komitet zebrał – bez danych z wtorku - 50-60 tys. podpisów z poparciem dla jego kandydatury.
Chcemy być w tej sprawie dość ostrożni, chcemy fizycznie zobaczyć, że podpisy rzeczywiście są
— zastrzegł. Dodał, że zamierza zebrać więcej podpisów niż wymagane minimum, które wynosi 100 tys. - ponieważ „z weryfikacji wynika, że około 10 proc. podpisów ma jakieś wady”.
Odnosząc się do kwestii wieku emerytalnego opowiedział się za premiowaniem tych, którzy zechcą dłużej pracować i pokazywaniem związku między okresem pracy a wysokością świadczenia. Dodał, że nie spodziewa się w najbliższych latach zmian w systemie.
Jestem w o tyle pewnej i spokojnej sytuacji, że nawet gdybym miał sprawować urząd przez dwie kadencje, nie znajdzie się taki rząd, nie znajdzie się taki Sejm, który zdecyduje się podwyższyć wiek emerytalny w Polsce
— ocenił.
Według Hołowni trzeba rozbudowywać system zachęt, aby Polacy chcieli – nie musieli – pracować dłużej, bo jeżeli będą dłużej pracowali, będą mieli większe emerytury, będą dłużej płacili składki, ZUS będzie bardziej stabilnym systemem.
Uważam, że w obecnym momencie nie powinniśmy zmieniać wieku emerytalnego ani w jedną, ani w drugą stronę, tylko rozbudowywać system zachęt do dłuższego pracowania
— powiedział.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/488552-holownia-podsumowuje-zbiorke-podpisow-i-pieniedzy