Totalnej opozycji chodzi o to, żeby wszystkimi metodami doprowadzić do okładania się na emocje. Chodzi o to, żeby nie doprowadzić do realnego sporu politycznego między Kidawą-Błońską a prezydentem, bo kandydatka KO przegrywa każde takie starcie
— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba.
wPolityce.pl: Donald Tusk jest przekonany, że Małgorzata Kidawa-Błońska ma szansę wygrać wybory prezydenckie. Twierdzi, że jej zwycięstw jest na wyciągnięcie ręki, a on będę robił wszystko, aby jej pomóc. Czy wsparcie Tuska pomoże kandydatce KO?
Prof. Mieczysław Ryba: Poparcie Tuska może pomóc Kidawie-Błońskiej tylko w ostrej rywalizacji o pierwszeństwo na opozycji. Kosiniak-Kamysz i Kidawa-Błońska przerzucają się sondażami kto ma największe szanse w starciu z Andrzejem Dudą. Na opozycji głos Tuska ma swoją wagę i daje Kidawie-Błońskiej przewagę w zmaganiach z Kosiniakiem-Kamyszem o to, kto z nich wejdzie do drugiej tury.
W tej sytuacji poparcie Donalda Tuska szkodzi głównie Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi.
W momencie kiedy Schetyna jeszcze nie zrezygnował z kandydowania na szefa PO i spodziewano się, że jest w stanie wygrać szefostwo, zastanawiano się czy Tusk może wesprzeć Kosiniaka-Kamysza, żeby zaszkodzić Schetynie. Kidawa-Błońska jest więc przedmiotem a nie podmiotem rozgrywki. Jeżeli Schetyny nie jest szefem, to wiadomo, że w jego partykularnym interesie Schetyny jest niski wynik Kidawy-Błońskiej. Niski wynik kandydatki KO automatycznie osłabi nowe władze w Platformie. Osłabi głównie Budkę. Może nawet doprowadziłby do jego upadku. Tusk tego nie chce i stąd wsparcie dla Kidawy-Błońskiej, które na tym etapie jest pewną wewnętrzną rozgrywką wokół opozycji o to kto jest jej liderem. Jest to również wewnętrzna rozgrywka w PO, kto ma rządzić. I o to czy Schetyna ma w ogóle jakieś szanse na to, żeby odzyskać to co stracił.
Tusk mówi, że w Polsce nie ma żadnej poważnej siły, która by dążyła do wyprowadzenia nas z UE. Ale przekonuje, że jeżeli w polskiej polityce zatriumfuje prowincjonalizm, będzie to dla nas zabójcze. Jak pan skomentuje te słowa?
Prowincjonalizmem jest anachroniczne myślenie o Unii sprzed dziesięciu czy sprzed kilkunastu lat, kiedy ona była jeszcze w miarę silna i dynamiczna. Wtedy nie gwałcono jeszcze suwerenności państw członkowskich UE. Gwałcenie suwerenności państw członkowskich doprowadziło do Brexitu i do pewnych wstrząsów praktycznie na wszystkich scenach politycznych większych państw europejskich. Myślenie w kategoriach anachronicznych jest absolutnym prowincjonalizmem. Myślenie o Polsce w Unii w kategoriach wasalnych jest typowym prowincjonalizmem a nie myśleniem w kategorii wielkich projektach globalnych, chociażby w kwestiach, które łączą się z grą Ameryki na europejskim kontynencie.
Czyli Trójmorze i miliard dolarów na projekty infrastrukturalne dla państw należących do projektu.
To jest czytanie rzeczywistości i myślenie nie tylko o współczesności, ale i o przyszłości. Natomiast to co prezentował Tusk, czyli wasalność w stosunku do liderów jest absolutnie prowincjonalizmem ludzi, którzy pochodzą z Polski i szukają tylko drogi dla zrobienie kariery. Dlatego uważają, że Polska jest prowincjonalnym państwem, a nie rozgrywającym w ważnych sprawach. Tylko w takich kategoriach można ocenić to, co mówi Tusk.
Tusk na konferencji w Białymstoku powiedział, że „odór przestępstwa, gangu i mafii, który unosi się każdego dnia nad instytucjami państwowymi w Polsce wymaga absolutnej jednoznaczności”. Jak się pan odniesie do tych słów?
To nie jest tak. Oczywiście, że są pewne interesy różnych grup partyjnych. Nie wiem co on ma na myśli. Czy ma na myśli pewne rzeczy, które się dzieją w obszarze służb, czy sprawy, które się dzieją w przestrzeni partyjnej. Pewne zmagania się oczywiście dzieją, działy i będą dziać. W polityce polskiej toczy się gra, która ma rozstrzygnąć czy dalej będziemy podmiotem w UE czy mamy już sprowadzić się, jak to niektórzy nazywają do województwa unijnego, czy też do zupełnie półkolonialnego statusu w relacji do tego, co się w Europie dzieje. To widać po tym, jak mocno opozycja sejmowa i pozasejmowa związała swój los z zagranicą. Przybrało to formy karykaturalne. W tle tych ważnych przyszłościowych wyborów dochodzi do konfliktu i konfrontacji różnych dawnych grup, które walczą o swoje interesy. To niestety jest przykre, ale nie to rozstrzygnie o przyszłości kraju.
Obserwujemy różne ataki medialne na prezydenta Andrzeja Dudę i jego szefową kampanii wyborczej panią Jolantę Turczynowicz-Kieryłło. Co pan o tym sądzi?
Totalnej opozycji chodzi o to, żeby wszystkimi metodami doprowadzić do okładania się na emocje. Chodzi o to, żeby nie doprowadzić do realnego sporu politycznego między Kidawą-Błońską a prezydentem, bo kandydatka KO przegrywa każde takie starcie. Nie radzi sobie. Gdyby musiała przyjąć jakieś realne stanowisko czy to w kwestii problemów polskiej wsi, czy to w sprawie tzw. lobby LGBT czy innych spraw to by się pozycjonowała i zrażała do siebie część elektoratu totalnej opozycji, która idzie do wyborów rozbita. Im chodzi o to, aby tak rozemocjonować wyborców, aby nic innego się nie liczyło. Chodzi o to, aby w elektoracie jak najszerzej rozumianej opozycji tylko jedno wybrzmiewało w głowach: głosuję na Hołownię, bo nie cierpię Andrzeja Dudy, głosuję na Kidawę-Błońską, bo nie cierpię Andrzeja Dudy. I to samo jeżeli mówimy o Robercie Biedroniu. Totalnej opozycji zależy, żeby ona wygrała dzięki negatywnym emocjom wobec PiS i wobec prezydenta. I temu służy cała ta hejterska metoda przecząca momentami nawet wszelkiej kulturze. Ale cel jest prosty: doprowadzić do tego, że nie będzie ważne ile ktokolwiek z opozycji dostanie głosów w pierwszej turze, ważne, żeby wszystkie pozostałe głosy w drugiej turze przypadły na antyDudę.
Merytoryczność nie jest mocną stroną Kidawy-Błońskiej.
Dlatego nikt nie chce dopuścić do sporu merytorycznego, tylko do sporu emocjonalnego. Odpowiedź na zasadzie wyciągniętego palca przez posłankę Lichocką wszystko absolutyzuje do rangi symbolicznej i niewyobrażalnej. Jeżeli taka sytuacja się powtórzy wtedy znowu będziemy walczyć na obrazy i na emocje. Te emocje później mają wygrać wybory dla totalnej opozycji. Do żadnej debaty ma nie dojść a na pewno nie do debaty na argumenty.
Not. ems
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/488413-ryba-tusk-pomoze-kidawie-tylko-w-rywalizacji-na-opozycji