To medium już coraz bardziej sięga dna. „Gazeta Wyborcza” to festiwal kłamstw, a na mój temat to już cały serial
— mówi portalowi wPolityce.pl Barbara Nowak, Małopolska Kurator Małopolska.
CZYTAJ WIĘCEJ: Szokująca debata! Prof. Płatek: Biseksualizm jest naturalny. Prof. Środa: Nie słyszałam o przemocy w rodzinach homoseksualnych
wPolityce.pl: „Gazeta Wyborcza” napisała, że brzydzi się pani działaczem LGBT Kamilem Maczugą. Tak było? Dodam, że chodzi o zabranie przez panią głosu na debacie „Rodzina - zagrożenia i mity”, która odbyła się 20 lutego w Nowym Sączu.
Barbara Nowak: Powiedziałam, że zwracam się do pań poseł, ale podkreśliłam, że nie pytam pana Kamila Maczugi, bo brzydzę się ludźmi, którzy plują na swoją ojczyznę, na Polskę. On zgłosił do UE, że w Polsce są strefy wolne od LGBT. Kłamał, bo czegoś takiego nie ma. „Gazeta Wyborcza” napisała: pani Nowak powiedziała do aktywisty LGBT, że brzydzę się panem. Co pan na to? To medium już coraz bardziej sięga dna. „Gazeta Wyborcza” to festiwal kłamstw, a na mój temat to już cały serial.
Klasyczna manipulacja. Co panią najbardziej zszokowało na konferencji w Nowym Sączu, na której prelegentkami były m.in. pani prof. Monika Płatek i prof. Magdalena Środa?
Zszokowało mnie to, że panie profesor oraz pani poseł Lewicy Daria Gosek-Popiołek mówiły rzeczy z gatunku fantasmagorii. Robiły to z bardzo poważnymi minami. Z kamiennymi twarzami mówiły rzeczy, które są nienaukowe i stanowią absolutną manipulacją.
Na czym się skupiły?
Na tym, aby powiedzieć, że Samorządowa Karta Rodziny to dokument, którego nie rozumiemy, a one nam wytłumaczą jako osoby mądrzejsze i lepiej poinformowane od innych, co tam jest zapisane. W szkole tłumaczono co autor miał na myśli. Okazuje się, że Karta w ich interpretacji jest przeciwko wielu sprawom, a nie za czymś. Uważam, że jest to wsparcie dla rodzin. A panie nam tłumaczyły, bardzo sugestywnie, że wcale nie chodzi o żadne poparcie dla rodzin, ponieważ tak naprawdę Karta jest skierowana przeciwko czemuś. I wyliczyły cały katalog przeciwko czemu jest Karta. Rzekomo jest przeciwko osobom, które wychowują samotnie dzieci, przeciwko osobom, które wychowują dzieci w związkach homoseksualnych oraz przeciwko sytuacjom bardzo specyficznym, kiedy giną rodzice i starsze rodzeństwo przysposabia młodsze. Takie sytuacje przedstawiano, więc one zapadły mi w pamięci. Można było dowiedzieć się od pani Środy, że ta Karta nie broni rodziny tylko pewnego mitu rodziny.
Co przez ten mit rodziny rozumie pani Środa?
Rodzina w ujęciu pani Środy jest związkiem, któremu zagraża cała gama patologii. Alkoholizm, przemoc, bieda, promiskuityzm mężczyzn, czyli kontakty seksualne mężczyzn, którzy nie czują żadnego związku uczuciowego. Słuchałam tego z niedowierzaniem i wręcz z przerażeniem.
Dlaczego?
Bo usłyszałam rzeczy, o których nie pomyślałam, czytając Kartę. A przeczytałam ten dokument w całości. I nie widziałam tych spraw, o których wspominały prelegentki.
Może te panie nie czytały tego dokumenty?
Twierdziły, że czytały. Zresztą pani Płatek na spotkaniu przytaczała fragmenty Karty. Usłyszałam, że autorzy Karty specyficznie pojmują zadania szkoły. Panie, które tam występowały powiedziały to co mówią ideolodzy gender w sposób jednoznaczny.
To znaczy?
Powiedziały, że rodzice nie są właścicielami dzieci. Używały dokładnie takich słów. Mówiły też o tym, czy rodzice mają prawo decydować, jak edukuje i wychowuje się dzieci. Zadałam im pytanie dlaczego nie szanują demokracji? Przecież nie szanują decyzji nowosądeckiego samorządu, a radni zostali wybrani w demokratycznych wyborach. Więc panie mogłyby odstąpić od krytyki. Ciągle mówią o równości, a za każdym razem ją podważają.
Dlaczego pani tak uważa?
Bo segregują ludzi.
W jaki sposób?
Uważają, że tylko niektórzy ludzie mają prawo do decydowania, jak mogą być wychowywane ich dzieci i w jaki sposób mają być edukowane. Panie mówiły bardzo jasno, że jeżeli rodzice nie mają właściwego oglądu sytuacji i są, jak one podawały homofobami, islamofobami albo rasistami itd. to nie mają prawa decydować, jak ich dzieci mają być wychowywane.
Kto według nich ma prawo wychowywania dzieci?
Szkoła. Ale pojawia się pytanie, kto w szkole ma ułożyć i wskazywać wzorzec wychowywania, a także kto go ma realizować. Odpowiedź była bardzo prosta. Otóż oświecone środowisko genderowców powinno wprowadzić do szkoły obowiązujący wszystkich model wychowania. Szkoła ma przejąć zadania rodziców w momencie, kiedy są zacofani, nienowocześni, bo dyskryminują nowoczesne genderowe pomysły. Tego człowiek nie byłby w stanie wymyślić, a jednak zostało to nam podane jako rzecz jasna i oczywista. Przecież to jawna dyskryminacja, pogarda. Oni się uważają za nadludzi. Twierdzą, że są predystynowani do dyktowania Polakom, jak mają myśleć i oceniać i dyktować kto i jak ma mówić, postępować.
Pani prof. Środa mówiła też, że jesteśmy krajem zacofanym.
Mówiła, że jesteśmy krajem przedfreudowskim, ponieważ jest oczywiste, że człowiek jest osobą seksualną od narodzin, a my tego nie przyjmujemy. Przekonywały, że należy pobudzać dziecko seksualnie i uświadamiać im swoją seksualność, bo inaczej będzie zupełnie bezbronne przed molestowaniem. A bezbronność polega na tym, że z całą pewnością na dzieci będą czyhały niebezpieczeństwa, czyli molestowanie i zły dotyk. A jeżeli już kilkuletnie dziecko nie będzie miało informacji na czym polega ten zły dotyk, będzie zagrożone. Rozumiem, że trzeba mu będzie jakoś pokazać na czym polega molestowanie. Przecież pięcioletnie dziecko nie ma abstrakcyjnego myślenia. Te panie mówiły tak, jakby w ogóle nie miały żadnego podłoża naukowego. Czasem siliły się na naukowe informacje. Zwłaszcza pani prof. Płatek. Zabierały głos w materii wyjątkowo wrażliwej, ale okazało się, że nie mają pojęcia o fazach rozwoju dziecka. Mówią bzdury o tym, co dziecku trzeba powiedzieć. Pani Gosek-Popiołek z wielkim oburzeniem emocjonalnym bazując na najniższych instynktach mówiła, że Samorządowa Karty Praw Rodziny dyskryminuje rodziny poprzez negowanie funkcjonowania przemocy. Przekonywała, że w 90 proc. rodzin dochodzi do przemocy w stosunku do kobiety i dzieci. Według niej normą w rodzinach jest dyskryminowanie wszystkich. Coś niesamowitego. Tego typu rzeczy dowiedziałam się na debacie w Nowym Sączu.
Not. ems
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/488381-nowak-wg-srody-i-platek-dzieci-nie-naleza-do-rodzicow