Z niedowierzaniem obserwowałem dyskusję na temat wydarzeń, które opisała w sobotę „Gazeta Wyborcza”, a które dotyczyły Jolanty Turycznowicz-Kieryłło. Politycy opozycji i publicyści rzucili się na szefową kampanii prezydenta Andrzeja Dudy kpiąc z tego, że broniąc siebie i syna, ugryzła. Atak na mecenas był tym bardziej zadziwiający, że wzięły w nim udział… kobiety. Na czele z kandydatką na prezydenta Polski.
Prezydent Duda nie ma szczęścia do współpracowników w sztabie. Najpierw pani (Joanna) Lichocka miała być rzecznikiem, potem w jego otoczeniu (pojawił się - PAP) pan, który palił kukłę naszego kolegi posła. Teraz kolejna rzecz. No nie ma szczęścia do ludzi, tak jak nie miał szczęścia do (Mariana) Banasia. Muszą sprawdzać z kim pracują, z jakimi ludźmi, bo nasi współpracownicy świadczą o nas
—powiedziała Małgorzata Kidawa-Błońska.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kobieta przeciwko kobiecie? Kidawa-Błońska drwi z ataku na Turczynowicz-Kieryłło: Prezydent nie ma szczęścia do współpracowników
Szefowa kampanii prezydenckiej, która wzywa do zaprzestania hejtu, pogryzła mieszkańca Milanówka. Świetnie więc pasuje do prezydenta, który przysięgał stać na straży Konstytucji, a ją łamie. Dziennikarze w dudabusie, uważajcie na siebie!
—kpiła publicystka „Newsweeka” Renata Grochal.
W innym tonie wypowiedziała się jej redakcyjna koleżanka Dominika Długosz.
Protestuję przeciwko heheszkom z tego, że chwycona przedramieniem za gardło kobieta kogoś ugryzła. To są obrażenia, które mają sprawcy gwałtów i napaści. Nie wiem jak wyglądała historia w Milanówku. Są dwa umorzone doniesienia i dwie obdukcje, ale te śmiechy są nie do przyjęcia
—podkreśliła Długosz.
CZYTAJ WIĘCEJ: Brawo! Publicystka „Newsweeka” staje w obronie Turczynowicz-Kieryłło: Tacy jesteście fajni, tacy europejscy, tacy światli…
Co ciekawe, kpin i szyderstw rzucanych pod adresem Turycznowicz-Kieryłło nie potępiły „polityczki” Lewicy. Może dlatego, że tak walczą o prawa kobiet, że nawet nie zauważyły, że rządzi nimi trzech facetów, a Hanna Gill-Piątek która miała zostać szefową sztabu wyborczego Roberta Biedronia, musiała ustąpić miejsca Tomaszowi Treli, którego „mianować” miał Włodzimierz Czarzasty. „Polityczkom” pozostała więc walka o feminatywy, a nie udział w realnej polityce. Jakby tego było mało, to właśnie Tomasz Trela w rozmowie z portalem wPolityce.pl, bronił Turczynowicz-Kieryłło. Koleżankom z Lewicy zabrakło odwagi?
Co więcej, nawet „naczelna feministka III RP” Barbara Nowacka dołączyła do tego chóru szyderców, którzy na rzecz kampanii wyrzekną się wartości, o które rzekomo walczą całą życie. Może gdyby chodziło o aborcję… Ale złapanie kobiety przedramieniem za gardło i szarpanie jej syna? W opinii „polityczek” to jedynie powód do kpin.
A mnie zdumiewa prawniczka i matka wciąga dziecko w bezprawne działanie jakim łamanie ciszy wyborczej.. I to nie w wielkiej walce, tylko paszkwile na inną opcję w samorządówce. A potem usta pełne frazesów o praworządności i prawie
—napisała z całą lewicową wrażliwością Nowacka.
A może właśnie tak wygląda kobieca solidarność? Może jest wybiórcza i solidaryzować można się jedynie z Natalią Przybysz, która musiała dokonać aborcji, bo miała za małe mieszkanie. Ciekawe, że zaledwie kilka dni temu, aktywistki z organizacji kobiecych zatańczyły w Senacie w ramach akcji „Nazywam się miliard”. Występ miał zwracać uwagę na problem wykorzystywania seksualnego. Choć może temat nie ten, to jednak przemoc to przemoc. Udział w tańcu wzięła m.in. Wanda Nowicka, ale i ona nie stanęła w obronie pani mecenas.
Fałszywy feminizm cynicznie wykorzystywany przez partie polityczne? Tak o tym mówi w rozmowie z Krytyką Polityczną feministka Paulina Młynarka, która do sympatyków władzy raczej się nie zalicza. Stać ją jednak było na to, aby bronić… prof. Krystyny Pawłowicz.
Nagle na strajkach kobiet i manifach zaczęłam widzieć twarze, których w życiu bym się tam nie spodziewała. Pojawianie się tam zrobiło się jakoś politycznie opłacalne. Sprawa kobiet jest traktowana bardzo instrumentalnie, czysto politycznie, i to po obu stronach. Wystarczy popatrzeć na tę bańkę prodemokratyczną – jakie zamieszczają memy o Krystynie Pawłowicz, Beacie Kempie czy Beacie Szydło. Wiesz, ilu facetów ja wywaliłam za to z Facebooka? Jeden chciał mi zrobić przyjemność i wyprodukował mem z moim zdjęciem, na którym ładnie wyglądam, a obok jest Beata Szydło z tymi swoimi nieszczęsnymi odbitymi śladami od podkolanówek. Podpisane: porównajcie, jak wygląda feministka i antyfeministka. Zbanowałam gościa. Dla mnie jest to po prostu nie do przyjęcia, żeby strona, która niby to walczy o prawa kobiet, fundowała kobietom PiS-u seksistowskie jazdy za to, jak wyglądają. Największy problem z seksizmem to jest to, co mamy we własnych głowach
—mówi Młynarska z rozmowie z Jaśkiem Kapelą z Krytyki Politycznej.
Ale i kolegom ze Zjednoczonej Prawicy można sporo zarzucić. Zaledwie kilku z nich, na czele z posłem Janem Mosińskim, stanęło w obronie szefowej kampanii wyborczej Andrzeja Dudy. A gdzie reszta? Już kiedyś na naszym portalu pisał o tym Michał Karnowski, który zwrócił uwagę na to, że koledzy Beaty Szydło nie stają w jej obronie. Z tym co napisał Karnowski zgodziła się prof. Krystyna Pawłowicz.
CZYTAJ WIĘCEJ: Michał Karnowski: Czy pisowscy mężczyźni staną wreszcie w obronie swojej pani premier, czy też dają zgodę na takie medialne pałowanie?
Zgadzam się z opinią red Karnowskiego.W mojej obronie po atakach Owsiaka też stanęła TYLKO nasza rzecznik Beata Mazurek. Kobiety pisowskie odważnie walczą obrażane i poniżane przez opozycję.A nasi kochani Koledzy nie bardzo reagują…Może w tv nie wypada…?
—pytała profesor.
Jeżeli kobiety stają naprzeciwko kobiet, to tylko potwierdza, że rozpędzająca się kampania wyborcza nie będzie brała jeńców. Tylko gdzie to nas zaprowadzi?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/488341-kobiety-przeciwko-kobietom