Zaledwie pięć dni temu przedstawiciel środowiska premiera Jarosława Gowina, prezes Klubu Jagiellońskiego Piotr Trudnowski, dowodził z pewnością człowieka, który posiadł kamień filozoficzny wygrywania wyborów:
„Boże, strzeż mnie przed przyjaciółmi”. Jeśli Andrzej Duda przegra, to przez PiS-owski beton.
A dalej:
Największym zagrożeniem dla Dudy są dziś działania PiS-owskiego aktywu, medialno-politycznego twardego jądra ekosystemu „dobrej zmiany”.To bracia Karnowscy, Joanna Lichocka, Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski mogą odebrać mu szanse na reelekcję. A i sam prezes Kaczyński może prezydentowi bardziej przeszkodzić, niż pomóc.
Pamiętajmy – prezydent, inaczej niż ma to miejsce w przypadku partii rządzącej, potrzebuje przekonać do siebie co najmniej połowę wyborców. Tu nie da się wygrać „żelaznym elektoratem”, ale trzeba mieć zdolność do pozyskania istotnej części tych, którzy w wyborach parlamentarnych nie zagłosowali na Zjednoczoną Prawicę.
I jeszcze:
Rzućmy okiem na okładkę najnowszego numeru tygodnika braci Karnowskich. „Sieci” jej bohaterem czynią sędziego Macieja Nawackiego, który drze „projekt bezprawnej uchwały”. Co na fotomontażu robi prezydent Andrzej Duda? Klaszcze Nawackiemu.
Odkładam na bok zupełny brak elegancji autora. Dotąd na prawicy tak się jednak nie polemizowało, a zasada iż unikamy tekstów w stylu „po nazwisku i po pysku” trzymała obóz w pewnym wzajemnym szacunku, mimo różnic. Możliwe, że pan Trudnowski o tym nie wie, bo w czasach, gdy obóz się kształtował, był chyba w innych rejonach.
Pomijam też nieuczciwe zestawienie nazwisk, mieszanie polityków z publicystami. Nawet jeśli zaangażowanymi w sprawy polskie, to czy polityczność jest prawem wyłącznie Klubu Jagiellońskiego?
Pomijam brak szacunku dla premiera Jarosława Kaczyńskiego, bo gdyby nie on, prawica nigdy nie zdobyłaby władzy, a bez niego szybko by ją straciła.
Pomijam pogardę dla ministra Zbigniewa Ziobro, bo mam wątpliwość, czy pan Trudnowski wytrzymałby ułamek tych ataków, które codziennie od kilkunastu lat wytrzymuje ten polityk.
Pomijam banał, że do wygrania wyborów prezydenckich potrzeba ponad połowy głosów. Utożsamianie tego twierdzenia z receptą iż trzeba się podlizywać wrogom, uważam za nieuczciwość intelektualną.
Gdzie leży większość, jak jej szukać, napisałem już kilka tygodni temu: Uwaga! Gazeta Michnika znów podrzuca prawicy szkodliwe recepty, podpowiada linię, która prowadzi na manowce
Pomijam też stygmatyzację w rodzaju „pisowski beton” - możliwe, że pan Trudnowski nie zna innego języka niż ten używany do opisu ludzi ideowych przez niektóre środowiska krakowskie. Ale możliwe też, że i on uważa iż takie „odbijanie” się od ludzi w których bije od czterech lat establishment III RP, bo nie pękają, po prostu mu się opłaci. Słusznie przecież wyczuł, że dla mediów liberalno-lewicowych jego słowa będą łakomym kąskiem. Były.
Co do okładki tygodnika „Sieci” to myślę, że pan prezydent jednak kibicuje ludziom, którzy bronią prawa i ustaw, które sam podpisał. Ale tu możemy się różnić.
To wszystko w gruncie rzeczy jest nieważne, bo podstawowa teza tekstu Trudnowskiego - że jego środowisko wie jak wygrać wybory prezydenckie, jak zejść z linii sporu z establishmentem III RP i jego potężnymi zasobami, a głupi „beton” tego nie wie - została w ciągu ostatnich 48 godzin całkowicie sfalsyfikowana, a nawet ośmieszona.
Oto wystawiona jako twarz i szefowa kampanii Andrzeja Dudy pani mecenas Jolanta Turczynowicz-Kieryłło, osoba ze środowiska politycznego pana Trudnowskiego, znalazła się błyskawicznie na celowniku przemysłu pogardy.
Uznano ją widocznie za niebezpieczną z punktu widzenia obozu opozycyjnego.
Miała być koncyliacyjną twarzą, zgodną z receptami Trudnowskiego - ale to system decyduje, kto ma uchodzić za koncyliacyjnego, a z kogo robi się potwora.
Błyskawicznie, wstrętnymi metodami, zaczęto z niej robić wariatkę, która biega po Milanówku i gryzie bez powodu napotkanych ludzi. Wszystko kłamstwa.
Ale im bardziej się tłumaczy, tym bardziej temat rośnie. Im mocniej wychodzą na jaw manipulacje oszczerców, tym więcej radochy ci oszczercy mają.
Potężny aparat zasięgów w internecie, telewizji, gazet ruszył i próbuje zetrzeć na miazgę medialną kolejną ofiarę.
Cel jest jasny: zagłuszyć przekaz prezydenta ustawiając jako centrum debaty szefową jego kampanii.
W obronie staje niewielu (smutna prawda o dorobku medialnym obozu Zjednoczonej Prawicy): TVP kierowana przez Jacka Kurskiego, bracia Karnowscy, słowem, ten wyklinany przez Trudnowskiego, rzekomy „pisowski beton”.
Nie uznają za stosowne zareagować przyjaciele pana Trudnowskiego z „Rzeczpospolitej”, martwe są rzekome aktywa środowiska Porozumienia w mediach. Co nie zmienia faktu, że jutro pan Trudnowski pokornie znów się tam stawi, powyrzekać na „pisowski beton” i tak generalnie, o strategiach porozmawiać. Z troską o rządy Zjednoczonej Prawicy oczywiście.
Zaglądam też na stronę Klubu Jagiellońskiego. Pan Trudnowski na pewno wie, co zrobić, jak zaradzić, jak zwalczyć manipulację? Jak nie dać zrobić z cenionej do wczoraj pani prawnik (podkreślam - osoby też ze środowiska Jarosława Gowina) jutrzejszego potwora?
Niestety, chyba nie wie. Żadnej porady nie znajduję.
Milczenie.
A na Twitterze? Bezradne „podanie dalej” dwóch głosów zniesmaczenia.
Ja to rozumiem - możliwe, że się nie da nic zrobić. Przemysł pogardy ma to do siebie, że nie da się z nim polemizować. Bazuje na bezwzględnej przemocy i przytłaczającej skali. Skoro ciężko pracujących, skromnie żyjących, kulturalnie polemizujących choć faktycznie przejętych Polską dziennikarzy przerobił na „beton”, a pan Trudnowski to łyknął, to może zrobić wszystko.
Teraz ten sam przemysł próbuje zrobić to samo i tak samo z panią Jolantą Turczynowicz-Kieryłło i z całym genialnym planem zejścia z linii sporu.
A pan Trudnowski jest bezradny jak dziecko. Co najgorsze jednak - wydaje się być zaskoczony.
To uświadamia nam, że sprawa jest poważna. Oto wpływ na prezydencką kampanię Andrzeja Dudy próbują uzyskać ludzie, którzy nic a nic nie rozumieją z tego, jak to w Polsce (niestety) działa; którzy nigdy nie zderzyli się z medialno-polityczną machiną, którą teraz mają ambicję pokonać; którzy nie mają na politycznym ciele ani jednej blizny, ani razu na serio nie mierzyli się z III RP - czyli nie mają też koniecznego doświadczenia i wiedzy.
Biorąc pod uwagę stawkę o jaką toczy się gra, to właśnie oni tworzą prawdziwe „największe zagrożenie dla Dudy”. Bo operują na złudzeniach.
Ale zgoda - nie są betonowi. Raczej z plasteliny.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/488217-dlaczego-medrzec-piotr-trudnowski-nagle-zamilkl