Zamachowiec, który zastrzelił w Hanau dziewięć osób był „niezrównoważony psychicznie”. Nie, żeby należał do jakiegoś ugrupowania neonazistów, ot, taki wariat-rasista amator. Alternatywa dla Niemiec (AfD) to już wariaci zawodowcy, bo rasistów wśród nich, że ho, ho… czyli jej wyborcy, a też ich jest, że ho, ho…, również są „psychicznie niezrównoważeni”. I dziennikarze, którzy doszukują się przyczyn tej pandemii głupoty w Niemczech, bo już nie tylko w tzw. nowych landach (Hanau to miasto w Hesji na zachodzie republiki), również. Jedynymi normalnymi są chadecy z CDU/CSU, współrządzący od lat z socjaldemokratami z SPD, no i może jeszcze Zieloni… Czyli nadzorcy niemieckiej kliniki psychiatrycznej „Die Anstalt”, zakładu zamkniętego, jak nazywa się jeden z telewizyjnych program kabaretowych…
Sytuacja w dzisiejszych Niemczech, pogrążonych po czubek nosa w politycznym nieładzie, kabaretem, niestety, nie jest. Jak to się stało, że między Odrą a Renem dzieje się, jak się dzieje? Że rządzący otwarcie mówią o żądnej władzy AfD i odradzającym się duchu neonazizmu? Wbrew pozorom, odpowiedź jest bardzo prosta: odpowiedzialność za to ponoszą właśnie żądni władzy koalicjanci z CDU/CSU-SPD, oraz imiennie kanclerz Angela Merkel, która z podziwianej w Niemczech powszechnie „Mutter der Nation” przepoczwarzyła się w „Mutter des Chaos”. Ale po kolei.
Nie chcę zanudzać zawiłościami w niemieckiej polityce, ale dla zobrazowania, od czego wszystko się zaczęło, niezbędny jest choćby zarys politycznego układu. Polegał on na przemiennym układzie, w którym języczkiem u wagi była Wolna Partia Demokratyczna (FDP), która w dawnych, zachodnich Niemczech umożliwiała obejmowanie rządów, a to chadekom z CDU/CSU, to znów socjaldemokratom z SPD. Trzecim rozwiązaniem było tworzenie tzw. wielkiej koalicji CDU/CSU z SPD. Pierwsza taka spółka prawicy z lewicą powstała w 1966 roku i przetrwała tylko trzy lata. Wspominam o tym nie bez powodu, bowiem istniało wtedy ze wszech miar słuszne przekonanie, że wielka koalicja może być powoływana w sytuacjach kryzysowych, na krótko, gdyż przy takim układzie najbardziej zyskują na znaczeniu partie opozycyjne. Jednakże już po zjednoczeniu Niemiec, gdy wyniki wyborów uniemożliwiały tworzenie rządowych spółek chadeków z liberałami, czy „socis” z partią Zielonych, gdy niemożliwe okazały się inne układy, jak tzw. koalicja jamajska (od partyjnych barw: chadeków, liberałów i zielonych), czy lampowa („socis”, liberałów i zielonych), wielka koalicja stała się niemalże rutyną: CDU/CSU-SPD tworzyły ją w latach 2005–2009, 2013–2017, a także po półrocznych, powyborczych negocjacjach od 2018 roku do dziś. I tu zaczyna się pierwszy problem – zacierania się profilu tych partii i zyskiwania na znaczeniu przez ugrupowania opozycji, w tym nowo powstałe.
Niemieccy chadecy dawno już przestali być chadekami, nazywanie Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) oraz jej siostrzanej, bawarskiej Unii Chrześcijańsko-Społecznej partiami konserwatywnymi jest obecnie grubym nadużyciem. Nawet niemiecki Kościół wystąpił o skreślenie litery „c” z nazw tych partii (na marginesie dyskusji o legalizacji aborcji i małżeństw jednopłciowych). Z SPD sytuacja była odwrotna, krytycy „socis” zarzucali wręcz tej partii zdradę lewicowych ideałów. Na niemieckiej scenie politycznej zaczęły rodzić się jak grzyby po deszczu nowe, alternatywne partie, w tym – nomen omen – Alternatywa dla Niemiec. I tu wyłania się druga przyczyna dzisiejszego chaosu: absurdalna, z nikim konsultowana, tak w kraju jak i na płaszczyźnie europejskiej, decyzja kanclerz Merkel o otwarciu granic dla imigrantów, z fatalnymi, tragicznymi skutkami nie tylko dla Niemiec.
Co jednak najgorsze, wszyscy ci, którzy usiłują analizować przyczyny – mówiąc wprost – głębokiego kryzysu politycznego w Niemczech, są natychmiast przypisywani do tych „psychicznie niezrównoważonych”, ten ksenofob, rasista i neonazista… Nie jestem zwolennikiem AfD, w której nie brak ludzi z resentymentami ścinającymi krew w żyłach, zwracam jedynie uwagę na blokowanie przez polityków i spacyfikowane media wszelkiego dyskursu, jak to się stało, że udziałowcy wielkiej koalicji odnotowują w sondażach rekordowe… dołowanie, a przy tym ze strachu przed utratą władzy, trzymają się wielkiej koalicji jak pijany płotu. Niemieccy komentatorzy mają zielone światło na krytykowanie… rządu PiS w Polsce i rzekomej intelektualnej pauperyzacji w naszym kraju, ale - żeby analizować przyczyny zapaści wielkich partii we własnym kraju…? Cicho-sza, jak w sprawie sylwestrowych gwałtów w Kolonii…
Jak wykazał sondaż instytutu Allensbach sprzed pół roku, wspomniany przez Aleksandrę Rybińską w tekście odnoszącym się do zamachu w Hanau pt. „Wróg stoi na prawicy” (polecam: https://wpolityce.pl/swiat/488114-zamach-w-hanau-a-wolnosc-slowa), ponad trzy czwarte Niemców wyraziło opinię o dławieniu dyskusji dotyczącej np. islamu, orientacji seksualnej itd. Opinia niemieckiego społeczeństwa nie wzięła się z niczego. Ale zaodrzańscy politycy głównego nurtu i media brną dalej. Lothar Keller z telewizji ntv konkluduje w komentarzu pt. „AfD, jako partner? Niewłaściwi przyjaciele konserwatystów”: „kto chce bronić konserwatywnych poglądów, nie może zdać się na AfD”. Że „ojcowie konstytucji zakotwiczyli”, że w jej Artykule 1 nie zapisano, że „godność Niemców jest nienaruszalna”, lecz „godność człowieka jest nienaruszalna”, że „politycy AfD wciąż dowodzą, jak bardzo stoją w sprzeczności ich zapatrywania z duchem Ustawy Zasadniczej”, że taki Alexander Gauland, który „czasy Hitlera i narodowego socjalizmu nazywa >ptasim gównem w niemieckiej historii<”, który „niczego nie nauczył się z historii”, tenże honorowy przewodniczący AfD i szef jej frakcji w Bundestagu, obecnie peroruje „o specyfice niemieckiej kultury” i konieczności oczyszczenia”.
Ciężkie działo. Prawdziwy dramat polega na tym, że komentator Keller i inni niemieccy publicyści szerokim łukiem omijają pytanie podstawowe: jak to się stało, kto zawinił, że tak odsądzana przez nich od czci i wiary AfD zasiada dziś w Bundestagu, a w niektórych krajach związkowych jest większa niż wielkich koalicjantów? Czy, niestety, nie ma racji skrajny prawicowiec, neonazista Björn Höcke, będący od początku tego roku pod obserwacją Urzędu Ochrony Konstytucji, gdy mówi o „wielkich, moralnych napięciach” w Niemczech, o „powodowanym dobroczynnością koszmarze”, o tym, że państwo musi w kwestiach imigrantów interweniować, „tak dalece humanitarnie, jak to możliwe, ale tak konsekwentnie jak to niezbędne”? Nieszczęście polega na tym, że nie mówi tego głośno żaden z poważanych, rzekomych konserwatystów z CDU/CSU, lecz neonazista, i to on zyskuje poklask wśród obywateli, którzy stracili poczucie bezpieczeństwa we własnym kraju. I w tym miejscu mógłbym rozpocząć długą wyliczankę ofiar, ale i widocznych gołym okiem zmian w tak niegdyś zadbanych i bezpiecznych Niemczech…
Alternatywa dla Niemiec nie jest przyczyną lecz skutkiem partyjnego partykularyzmu CDU/CSU i SPD, oraz ich wspólnej, absurdalnej polityki. Tonący brzydko się chwyta… „Nie kupuj u Żydów”, to podtytuł niby analizy sytuacji, a w istocie rzeczy powierzchownego komentarza Lothara Kellera, dla którego teraz wszystko się zaczyna jak w okresie obejmowania władzy przez NSDAP, gdy… „społeczeństwo zostało podzielone na >my< i >inni<, >my<, nieupośledzeni, heteroseksualni Aryjczycy, i ci >inni<, Żydzi, Synti, Romowie, geje i lesbijki, jak słowa były obelgą, potem zagrożeniem, potem doprowadziły do przemocą, wreszcie do mordu. Na początku było: >nie kupuj u Żydów<, na końcu holokaust”.
Kazuistyka, faryzeizm, blaga i obłuda purée. Gdyby teraz odbyły się w Niemczech wybory, na współrządzących z socjaldemokratami chadeków z CDU/CSU oddałoby głosy zaledwie 27 proc. obywateli, zaś na SPD już tylko 14 proc. Czy jest to społeczny mandat do rządzenia krajem? Odpowiedź brzmi: „nie”! Czy można ten trend odwrócić do października przyszłego roku, zanim upłynie kadencja wielkiej koalicji? Odpowiedź brzmi: „tak”! Pod jednym wszak warunkiem, że wobec rzucenia ręcznika przez protegowaną Angeli Merkel, kandydatkę na kanclerza i szefową CDU Annegret Kramp-Karrenbauer, stery przejmie rzeczywiście konserwatysta z miotłą. Jak na razie, jest to pobożne życzenie. Jeśli nie przejmie…, wtedy… „gute Nacht, Deutschland”…!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/488162-afd-jest-wytworem-koalicji-cducsu-i-spd