Buta i pewność siebie Lecha Wałęsy ma solidne podstawy. Stanowi je potężne zaplecze silnych środowisk, które utwierdzają go w przekonaniu o jego wielkości. Taśma Kulczyk - Miller pokazuje komu i do czego to potrzebne.
W nowej taśmie z restauracji Amber Room, zarejestrowanej w 2013 roku, milczącym bohaterem rozmowy Jana Kulczyka z Leszkiem Millerem jest Lech Wałęsa. Panowie omawiają potencjał polityczny filmu Andrzeja Wajdy „Wałęsa. Człowiek z nadziei”.
Teraz tylko trzeba tego Wałęsę w odpowiednim momencie [nakierować], żeby powiedział, że te kaczki, ta kaczka, to jest nieszczęście dla Polski
— stwierdził Jan Kulczyk, programując teatr polityczny z udziałem Wałęsy.
Teraz trzeba go podsterować, żeby to, co on powie, szło codziennie we wszystkich gazetach, na pierwszej stronie, bo po tym filmie klimat wokół Wałęsy się poprawi, zobaczysz
— przekonywał.
CZYTAJ WIĘCEJ: Film Wajdy miał uderzyć w prezesa PiS! Kulczyk: Trzeba Wałęsę nakierować, żeby powiedział, że kaczka to nieszczęście dla Polski
Lech Wałęsa w istocie coraz częściej wygląda nie tylko na człowieka sterowanego, ale wręcz przesterowanego. Napady agresji przeplatają się z przekonaniem o nadziemskiej misji społeczno-politycznej. Widać ewidentnie, że głody emocjonalne Wałęsy podkarmiane są przez życzliwych. Dzięki taśmom widzimy też, że korzystają z tego rozmaite środowiska i różne opcje polityczne – od lewicy do Platformy Obywatelskiej. Ta zresztą miała w niedawnych wyborach pomysł przywrócenia Wałęsy na scenę polityczną w charakterze męża opatrznościowego, ale nie do końca chyba była w stanie nad tym zapanować, bo już samo jego wystąpienie na konwencji wzbudziło kontrowersje.
Z taśm przebija jeszcze jeden ciekawy wątek. Ci sami, którzy budują pomniki Wałęsie i zarzucają kłamstwa każdemu, kto waży się przypomnieć prawdę o jego poczynaniach podczas strajku, mają pełną świadomość działalności byłego prezydenta. Oto, co mówi Leszek Miler:
Jedna rzecz nie jest prawdziwa. Lechu, niestety, nie skakał przez żaden płot. On mówi, że przeszedł boczną bramą, a mi nieżyjący już komandor Marynarki Wojennej mówił, że tak naprawdę to go przywieźli.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wraca afera taśmowa! TVP Info ujawnia rozmowę Millera z Kulczykiem. „Lechu [Wałęsa], niestety, nie skakał przez żaden płot”
Anna Walentynowicz i inni ludzie „Solidarności” prześladowani przez establishment III RP wielokrotnie to powtarzali. Spotykały ich za to szykany i zarzuty kłamstwa. Warto przypomnieć jedno z wystąpień Legendy Solidarności, śp. Anny Walentynowicz.
Wałęsa miał zrobić strajk, nie zrobił. Przyjechał motorówką już później. Zamiast zrobić strajk pojechał do dowódcy Marynarki Wojennej w Gdyni. Po co? Stamtąd przywieźli go motorówką, kiedy już potężny strajk trwał. Potwierdza to – na plebanii ks. Jankowskiego - sam Tadeusz Fiszbach w obecności dziesięciu innych osób i ks. Jankowskiego. Wałęsa przyjechał na strajk. Trzeciego dnia go zakończył, bo osiągnął swój cel. Przywrócono do pracy Annę Walentynowicz, Lecha Wałęsę i wytargowaliśmy 1500 zł z 2000 zł na każdego pracownika, ale tylko Stoczni Gdańskiej. Przypominam, że wówczas stały wszystkie stocznie, i nie tylko stocznie na Wybrzeżu, ale i całe Trójmiasto. Skompromitował wolne związki zawodowe. Ktoś krzyknął do niego: „Lechu nie podpisuj, bo jest szansa zalegalizowania WZZ”. Odpowiedział: „Głupi jesteś. Dyrektor nam dał więcej, jak myśmy żądali. Odśpiewano hymn. Strajk jest zakończony. On idzie do dyrektora i zatrzymuje się, odwraca się i mówi: „Jazda do domu. Na co czekacie. Ja się zobowiązałem, że te trzy dni będą odpracowane!
— opowiadała Anna Walentynowicz na 25-leciu WZZ.
Establishment III RP nadal trzyma się mocno. Ma swoich bohaterów, swoją narrację historyczną, swoją eksportową opowieść i masę środków finansowo-medialnych na utrwalanie własnej wersji zdarzeń. Lech Wałęsa bryluje w świecie i toczy swoje kosmiczne opowieści. Ale każde kłamstwo ma określony termin ważności. Tylko prawda jest wieczna, choć czasem długo ukryta…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/487986-kto-jeszcze-steruje-walesa-co-po-tasmie-kulczyk-miller