Wybór Jolanty Turczynowicz-Kieryłło na szefową kampanii prezydenta Andrzeja Dudy musiał zaskoczyć. Bo choć pani mecenas swoim bogatym CV mogłaby obdzielić kilka osób, to nie jest osobą znaną szerszej publiczności. Związana ze środowiskiem wicepremiera Jarosława Gowina szachistka, która niejedną kampanię społeczną ma za sobą, teraz wypływa naprawdę na głębokie wody stając przed ogromną szansą wejścia do wielkiej polityki. Jaka myśl przyświeca tej nominacji?
Zacznę od ciekawej analizy prezesa Klubu Jagiellońskiego Piotra Trudnowskiego, którego zdaniem prezydent Andrzej Duda do wygrania majowych wyborów, może potrzebować nawet rekordowej ilości 10 milionów głosów. Trudnowski przypomina, że w 2015 roku w II turze Duda uzyskał ponad 8 630 000 głosów, a frekwencja wyniosła wtedy 55,34 proc. Pamiętajmy, że wraz z każdymi kolejnymi wyborami tendencja frekwencyjna wyraźnie rosła. W majowych wyborach te niecałe 9 milionów głosów może nie starczyć, aby obóz Zjednoczonej Prawicy mógł się cieszyć ze zwycięstwa swojego kandydata.
Jeżeli w maju frekwencja będzie taka jak była w październiku – będzie potrzebował ponad 9 340 000, a więc prawie 1,3 mln głosów więcej niż PiS jesienią i 700 tys. więcej, niż przed pięcioma laty. A to wciąż ostrożne szacunki – bo historycznie w III RP zawsze rekordy frekwencyjne pobijano właśnie w drugiej turze wyborów prezydenckich. Jeżeli aktywność wyborcza Polaków utrzyma wzrostowy trend z ostatnich lat, to do sukcesu w drugiej turze niezbędne może okazać się nawet 10 mln głosów. Naprawdę trudno wyobrazić sobie, że takie poparcie może zyskać kandydat, z którym kojarzone będą wszystkie najbardziej kontrowersyjne działania obozu władzy z ostatnich czterech lat
—pisze prezes Klubu Jagiellońskiego.
Przed prezydentem Dudą niesłychanie trudne zadanie. Z jednej strony musi mobilizować swój „żelazny elektorat”, uśmiechając się przy okazji do wyborców Konfederacji, a z drugiej strony, musi zabiegać o dodatkowe głosy wyborców, którym bliżej do legendarnego „centrum”. Tam też „łowią” Małgorzata Kidawa-Błońska, Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz. Jeżeli zaś chodzi o wyborców Konfederacji, to trudno dziś przewidzieć, jak zachowają się w II turze wyborców. Zagłosują na kandydata PiS, a może zostaną w domu? Liczyć jedynie na ich głosy, to zbyt mało, aby marzyć o zwycięstwie w maju. Stąd potrzeba zdobycia głosów wyborców niezdecydowanych, ale także tych, dla których Duda jest drugim wyborem. Ważne, aby stał się nim w II turze. To ciężkie zadanie, szczególnie jeżeli dodamy do tego konieczność zdemobilizowania elektoratu przeciwnika, który jak sam przyznał Adam Bielan, jest dziś w dużym stopniu zmobilizowany. Takiej strategii na pewno nie pomoże na dłuższą metę żadna radykalna retoryka.
Nie jest przypadkiem, że w sztabie Dudy znalazły się dwie osoby powiązane ze środowiskiem Jarosława Gowina. Pierwsza to właśnie mecenas Turczynowicz-Kieryłło, a druga to Adam Bielan, który został rzecznikiem sztabu wyborczego. Skąd taki „wysyp gowinowców” w sztabie Dudy? Tutaj pojawia się przynajmniej kilka czynników. Przede wszystkim na linii prezydenta Duda - wicepremier Gowin nie dochodziło do żadnych większych spięć. Ważna zdaje się tutaj być także kwestia podejścia obu panów do reformy wymiaru sprawiedliwości. Nie jest żadnym odkryciem to, że zarówno Duda jak i Gowin, patrzą na sposób jej wdrażania z umiarkowanym optymizmem. Może to także świadczyć o próbie odzyskania części utraconych w poprzednich wyborach głosów. To Gowin analizując niezadowalający w pełni obóz Zjednoczonej Prawicy, przekonywał że na końcowym etapie kampanii swój głos dla rządu wycofali przedsiębiorcy przerażeni zapowiedzią podniesienia pensji minimalnej. To również Gowin mówił o tym, że więcej programów socjalnych nie będzie. Na tę kwestię zwraca uwagę również Trudnowski.
Dość szeroko rozpowszechniona jest opinia, że kilka punktów procentowych poparcia dla PiS, które zniknęło w ostatnich dniach przed wyborami parlamentarnymi – to właśnie głosy „chłodnych” sympatyków „dobrej zmiany”, którzy na ostatniej prostej przerzucili głosy na Polskie Stronnictwo Ludowe i Konfederację, mocno artykułujących interes przedsiębiorców. Dlaczego? Bo przestraszyli się efektów obietnicy radykalnego podwyższenia płacy minimalnej. (…) Sztabowcy Andrzeja Dudy mogą się obawiać, że kolejne „piątki” bardziej zaszkodzą zaufaniu do prezydenta-kandydata, niż mu pomogą
—pisze prezes Klubu Jagiellońskiego.
Rozłóżmy jednak powyższe czynniki na części pierwsze. Ostatnie tygodnie przyniosły nam jeszcze większe zamieszanie w sądownictwie. Choć Polacy nadal opowiadają się za reformą wymiaru sprawiedliwości, to niekoniecznie zawsze wysoko oceniają styl jej przeprowadzania. Ba, nie zawsze stają po stronie rządu. Co jednak ciekawe, wciąż nie widać, aby tracili do władzy zaufanie. Paradoks? Jakich wiele w polityce.
I tutaj ponownie wracamy do wicepremiera Gowina, który podobnie jak zdarzało się to prezydentowi Dudzie, kilkukrotnie krytycznie wypowiadał się o reformie przeprowadzanej przez ministra Zbigniewa Ziobro. Choć Gowinowi nie wszystko się podobało, to pozostawał wierny obozowi Zjednoczonej Prawicy i głosował za przyjęciem kolejnych zmian. Wydaje się, że właśnie takiej narracji potrzebuje dziś walczący o reelekcję Andrzej Duda, który jeszcze niejednokrotnie podczas tej kampanii, będzie musiał zmierzyć się z tym tematem. Wydaje się, że to po części powrót do strategii, która pojawiła się dość przypadkowo w momencie, gdy prezydent zawetował w 2017 roku ustawy sądowe, wchodząc ze swoim obozem w poważny konflikt. Prezydent stał się wtedy opozycją wewnątrz Zjednoczonej Prawicy, stawiając w trudnej sytuacji opozycję parlamentarną. W końcu to próba odklejenia nieco Andrzeja Dudy od własnego obozu i postawienia go poniekąd w opozycji do radykalniejszych głosów, które wychodzą często z obozu Zjednoczonej Prawicy. Sympatykom Prawa i Sprawiedliwości taka postawa niekoniecznie musi się podobać, ale jest ona konieczna, jeżeli chce się wygrać majowe wybory, a do tego potrzeba przyciągnąć głosy „chłodnych sympatyków” dobrej zmiany.
Również sama szefowa kampanii prezydenta Dudy wypowiadała się z umiarkowanym optymizmem o reformie wymiaru sprawiedliwości.
Podpisanie przez prezydenta Dudę ustawy dot. zmian w sądownictwie może stać się pyrrusowym zwycięstwem jeśli nie dojdzie do gruntownej reformy. Skuteczna walka o sprawne i sprawiedliwe sądy wymaga porozumienia ponad podziałami. To pole i ważna rola prezydenta
—napisała na początku lutego na Twitterze przy okazji odbywającego się wtedy Forum dla Praworządności.
O konieczności zbudowania porozumienia ponad podziałami Turczynowicz-Kieryłło mówiła także, chociażby przy okazji zaangażowania się w kampanię „##PiłaTnieHejt”. Przypomnę, że szefowa kampanii prezydenckiej w jesiennych wyborach, jako niezależna kandydatka z poparciem Porozumienia Jarosława Gowina, walczyła o senatorski mandat w okręgu 88 w Wielkopolsce. Co prawda przegrała z Adamem Szejnfeldem, ale osiągnęła znakomity wynik, bo uzyskała prawie 70 tys. głosów. Było to o ponad 30 tys. głosów więcej niż kandydat Zjednoczonej Prawicy w 2015 roku, Janusz Kubiak uzyskał wtedy 40 tys. głosów.
Wracając jednak do walki z hejtem, bo i tutaj należy szukać pewnych przyczyn nominacji Turczynowicz-Kieryłło na szefową kampanii, to warto przypomnieć, że jest ona autorką Europejskich Kampanii Społecznych „Mały Obywatel” oraz „Szanuje. Nie hejtuję”. W kampanii która z pewnością będzie obfitowała w wiele nieczystych zagrań, będzie musiała zadbać oto, aby to Andrzej Duda był odbierany jako kandydat, który łączy i szuka porozumienia. Stąd też apel prezydenta o kulturalną i merytoryczną kampanię, ale także skrytykowanie zachowania Joanny Lichockiej.
Podsumowując, ludzie wicepremiera Gowina w sztabie prezydenta Dudy, to oznaka, że w Pałacu Prezydenckim, ale także na Nowogrodzkiej zdają sobie sprawę z tego, że do wygrania majowych wyborów, konieczne jest pozyskanie głosów z legendarnego już „centrum”. Sam „żelazny” elektorat nie wystarczy. Duda ma także zostać „odklejony” na tyle od swojego obozu, aby pozbyć się bagażu jego wpadek (tyle, na ile to możliwe), a jednocześnie uwypuklać to, co ekipie Jarosława Kaczyńskiego udało się zrobić przez cztery lata. Zwerbowanie do sztabu Jolanty Turczynowicz-Kieryłło ma na celu wykorzystanie jej kampanijnego doświadczenia. Co ważne i istotne, pochodzi ona z rodziny o tradycjach szachowych i prawniczych. Sama zaś należy do środowiska prawniczego, a to także może stanowić atut w kampanii.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/487831-turczynowicz-kieryllo-szefowa-kampanii-dudy-co-to-oznacza
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.