Nie czytam gazet i nie śledzę internetu

—przyznał na antenie Radia ZET Patryk Vega, który jednocześnie dał do zrozumienia, że film „Polityka”, którego reżyserem, miał po prostu przynieść dochód.

Gest Lichockiej? „Pewne rzeczy trzeba brać na klatę”

W rozmowie nie zabrakło wątków politycznych. Co Vega sądzi o geście Joanny Lichockiej?

Pewne rzeczy trzeba brać na klatę. Jeśli ktoś zrobił coś takiego, tłumaczenie że rzekomo wpadło mu coś do oka jest zachowaniem jak ze szkoły podstawowej. Moja żona się z tego śmiała

—powiedział.

Dopytywany czy weźmie udział w zbliżających się wyborach prezydenckich, odpowiedział:

Nie wiem. Byłem dwa razy w życiu na wyborach. Raz jak miałem 18 lat, a potem w zeszłym roku.

Na uwagę Beaty Lubeckiej, że jeszcze niedawno alarmował o łamanej konstytucji, a dziś mówi, że mu wszystko jedno, odpowiedział:

Opakowanie nie równa się zawartości. Poza wszystkim jestem marketingowcem, który sprzedaje film.

„Żałuję, że nakręciłem ‘Politykę’”

Żałuję, że nakręciłem „Politykę”. Temat był genialny i chyba nikt nie miałby jaj, żeby zrobić taki temat w Polsce. Twórcy są podpięci do PISF - odcina to możliwość kolejnych dotacji

—przyznał.

Byłem chyba ostatnim reżyserem, który powinien robić „Politykę”. Byłem raz w życiu na wyborach. Nie czytam gazet i nie śledzę mediów. Jak można zainteresować ludzi czymś, co nas nie interesuje? Dla mnie temat jest pasywny, kręci mnie od strony handlowej

—dodał.

Przyznaję się, że zrobiłem „Politykę” dla kasy. Jednak miałem rzeczywiście podjazdy psychologiczne ze strony środowisk związanych ze służbami specjalnymi. Sugerowano, że mam podsłuchy

—powiedział.

Warto przypomnieć, że przed premierą „Polityki” reżyser zapowiadał, że jego film wpłynie na wybory parlamentarne. Produkcja okazała się jednak klapą niemającą żadnego przełożenia na wynik wyborów. A opozycja miała takie nadzieje…

kk/Radio ZET