Co w tym wszystkim jest najgorsze, to że oni po prostu próbują zrobić z Polski jakiś taki powiat unijny, gdzie tylko przychodzą jakieś polecenia, że Polska nie ma już prawa tworzenia własnego prawodawstwa. Za chwilę się okaże, że równie dobrze można nam z Unii Europejskiej narzucić zakaz budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego, wprowadzenie „małżeństw” homoseksualnych z adopcją dzieci itd. Dlatego to jest ten moment, w którym nie możemy się zgodzić
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl eurodeputowany Patryk Jaki.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Jak ocenia Pan propozycję Charlesa Michela powiązania wypłacania środków unijnych ze stanem praworządności w państwach członkowskich?
Patryk Jaki: Jest to oczywiste łamanie praworządności. Tak naprawdę, jeżeli by się chcieli zająć praworządnością, to powinni zacząć od siebie, dlatego że jaki jest stan prawny: przypominam, że Traktat o Unii i Traktat o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej razem z nowelizacją w postaci Traktatu Lizbońskiego podzielił kompetencje pomiędzy instytucje unijne a państwa członkowskie. Podzielił w taki sposób, że w Traktacie o Unii są jasno, w 3. punkcie, opisane kompetencje wyłączne, które przekazujemy Unii Europejskiej i wśród kompetencji wyłącznych nie ma organizacji sądownictwa. To po pierwsze. Po drugie, jest zapis mówiący o tym, że kompetencje nieprzekazane na wyłączność – osobny taki zapis – pozostają w gestii państw członkowskich. Po trzecie w końcu, po przyjęciu Traktatu Lizbońskiego, przypominam, że w szeregu państw, w tym m.in. w Niemczech, w Holandii czy we Francji odbyła się bardzo mocna dyskusja, czy prawo Unii Europejskiej jest wyższe od prawa państw członkowskich i tu decyzja była jednoznaczna: nie, nie jest. I również polski Trybunał Konstytucyjny, co śmieszniejsze w składzie z panem prof. Rzeplińskim, orzekał, że polska Konstytucja jest zawsze nadrzędna wobec prawa UE.
W związku z powyższym próba zrobienia czegoś takiego jest po prostu łamaniem praworządności, dlatego że oni w sposób oczywisty łamią traktaty i wychodzą poza swoje kompetencje, przekazane im we wspomnianych umowach. Co w tym wszystkim jest najgorsze, to że oni po prostu próbują zrobić z Polski jakiś taki powiat unijny, gdzie tylko przychodzą jakieś polecenia, że Polska nie ma już prawa tworzenia własnego prawodawstwa. Za chwilę się okaże, że równie dobrze można nam z Unii Europejskiej narzucić zakaz budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego, wprowadzenie „małżeństw” homoseksualnych z adopcją dzieci itd. Dlatego to jest ten moment, w którym nie możemy się zgodzić. Pozostaje pytanie, czy Polska jest bezbronna? Nie, nie jest. Polska dysponuje w tym momencie bardzo poważnym dokumentem w postaci możliwego weta budżetowego. Moim zdaniem warto to rozważyć. Jeżeli budżet miałby być powiązany z praworządnością, to uważam, że Polska w żadnym wypadku nie powinna się na to zgadzać.
Czy powiązanie wypłacania środków unijnych z oceną praworządności nie jest metodą eurokratów powetowania sobie w pewnym stopniu strat finansowych wynikłych z brexitu.
Myślę, że nie. Myślę, że bardziej jest to próba nacisku na Polskę, żeby się zgodziła na green deal, który jest bardzo niekorzystny dla naszego państwa i moim zdaniem Polska nie może się na niego zgodzić, bo to by oznaczało po prostu katastrofę gospodarczą naszego kraju w perspektywie kolejnych dekad, uzależnienie nas całkowicie od niemiecko-skandynawskich technologii energetycznych. My po prostu nie możemy się na to zgodzić. Green deal będzie oznaczał dla terenów, gdzie jest duży przemysł energochłonny, gdzie energia jest oparta na węglu, gdzie mamy w ogóle energetykę węglową i wszystkie pochodne – to znaczy firmy od niej uzależnione - że to wszystko ma być zaorane, zrównane z ziemią. I my po prostu jako Polska nie możemy się na to zgodzić.
Czyli jeżeli chodzi o green deal Polska musiałaby ponieść koszty wyższe niż wynosi cały Fundusz Sprawiedliwej Transformacji, ze 100 mld euro którego Polska miałaby otrzymać zaledwie 2 mld, jeżeliby zadeklarowała neutralność klimatyczną do 2050 roku.
To raz. A przypominam, że sama tzw. bezpośrednia sucha transformacja polskiej energetyki według green dealu według wyliczeń ekspertów ma kosztować nie 2 mld tylko 700 mld euro – to ma być taki koszt dla polskiej gospodarki. Dlatego dla każdego, kto potrafi liczyć, to sprawa jest oczywista. My, jako Polska, nie możemy się na takie warunki zgodzić.
A jak w tej chwili wygląda sytuacja po brexicie? Wielka Brytania była dużym płatnikiem netto. Czy UE ma jakieś pomysły, w jaki sposób tak ustawić te fundusze, żeby brak tego konkretnego kraju był jak najmniej odczuwalny dla pozostałych państw członkowskich?
On zawsze będzie odczuwalny. Oni sami doprowadzili, z Tuskiem na czele, że Wielka Brytania wyszła z Unii Europejskiej. Natomiast jak sprawić, żeby było jak najmniej odczuwalne? Potrzebna jest mądra polityka liderów unijnych, a takiej niestety w tej chwili dzisiaj nie widać.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/487683-nasz-wywiad-jaki-probuja-z-polski-zrobic-powiat-unijny