Rok 2015 przyniósł polityczną zmianę z wielu powodów, które pojawiły się wówczas jednocześnie: programowa oferta Prawa i Sprawiedliwości, wzmocniona dojściem do ściany ekipy Platformy i zmęczeniem ich rządami okraszona była też pewną dozą finezji, jakiej dawno na prawicy nie widziano. Andrzej Duda wraz ze swoimi sztabowcami otrząsnęli wtedy polską centroprawicę z przaśności, która przez lata była nieodłącznym elementem wysiłków polityków tej strony sceny politycznej w naszym kraju.
Nie twierdzę, że był to czynnik decydujący, ale na pewno ważny: kandydat innego pokolenia, mówiący innym niż dotychczas językiem, umiejący skracać dystans, mrugnąć okiem, przyznać się do błędu, zaskoczyć decyzją czy wypowiedzią, wyjść z szuflady „prawicowca”. Kolejne tygodnie, miesiące i lata przy władzy w dużym stopniu wywołały topnienie tego zasobu. Być może to proces naturalny i nieuchronny dla każdej ekipy rządzącej dłużej niż chwilę, być może zjawisko nie do powstrzymania, ale jakiegoś odruchu, instynktu (czasem wręcz samozachowawczego), finezji zaczyna brakować. Widać to na poziomie koordynacji przekazu i chaosu, jaki wdziera się w codzienne poczynania (i nie mam tu tylko na myśli awantury z ostatnich dni):
Przez kilka dobrych dni nie potrafimy skutecznie przejąć historii, odpowiedzieć na ciosy opozycji poniżej pasa co do tego „fucka” i dwóch miliardów rekompensaty na TVP. W kampanii kilka dni to wieczność, a u nas dominuje przekonanie, że wszystko rozejdzie się po kościach, że trzeba robić swoje i schodzić z niewygodnych tematów. Jasne, że trzeba, ale najpierw trzeba prosto i bez ściemy tłumaczyć, o co chodzi, a nie kluczyć
— nie kryje irytacji jeden z polityków Zjednoczonej Prawicy.
Widać to też na boiskach tematycznych, które można łatwo wykorzystać zgrabną reakcją i celnym, niekonwencjonalnym zagraniem: czymś, czego w obozie Zjednoczonej Prawicy do niedawna było sporo. Kiedy czytam na naszym portalu informację o tym, że teatrowi Krystyny Jandy odmówiono - i na poziomie ministerstwa, i na poziomie warszawskiego ratusza - dofinansowania na ciekawy i potrzebny festiwal letniego teatru na Placu Konstytucji i Grójeckiej, to przecież jedną decyzją czy zaproszeniem można to narracyjnie skontrować, co zresztą szybko wychwycili także internauci.
Pani Krystyna uwielbiająca hejterskie opowieści i fake newsy (trudno nazwać inaczej wpisy, które pani dyrektor umieszcza i powiela w sieci) uzależniona od strumienia pieniędzy od tej strasznej władzy? Nic tak skutecznie nie spuszcza powietrza z pełnych patosu i teatralnego oburzenia twarzy. I tak jak PiS potrafiło kilkakrotnie iść pod prąd, wykazując się zaskakującym refleksem, tak dziś jest coraz bardziej zabetonowane w swoich okopach. To tylko jeden głupiutki przykład, niemniej jednak coraz częściej miejsce politycznej finezji zastępuje tłuszczyk władzy i wracająca jak złe duchy przaśność.
Sprawy można mnożyć, zerkając na zakulisowe przeciąganie liny wokół kierownictwa służb specjalnych, przeciągający się tryb zamrożenia w muzeum Polin (nic się w samej placówce nie zmieni poza nazwiskiem dyrektora), kolejne toporne materiały w Telewizji Publicznej „strzelające” na chybił-trafił do aktorów i dziennikarzy, którym wytyka się problemy z alkoholem i określa mianem „pseudoelity”. Gwarantuję, że oprócz tego, że żenujące, a miejscami po prostu ohydne, to do tego przeciwskuteczne, bo wywołujące reakcję wykraczające poza potencjalnych odbiorców.
Tysiące małych historii - każda osobno ważąca niewiele, ale razem składające się na „zadyszkowy” tryb, w którym obóz Zjednoczonej Prawicy rozpoczyna tę kampanię. Prezentacja sztabu Andrzeja Dudy, współtworzący go politycy pokolenia 30+ to sygnał, że ekipa „dobrej zmiany” chce przejść do ofensywy. Bez precyzyjnej koordynacji poczynań (od poziomu centralnego po lokalny) i politycznej lekkości w formie będzie o to trudno. Pocieszeniem dla zwolenników prawicy jest to, że sam Andrzej Duda instynktu, swobody, kontaktu z bazą i umiejętności skracania dystansu nie utracił. Nie zmienia to faktu, że albo te 80 dni, jakie pozostały w kampanii będą profesjonalnym działaniem naoliwionej maszyny, albo kampania będzie jak rzuty karne w futbolu: loteryjna, nieprzewidywalna i oparta o szczęście lub jego brak.
ZOBACZ TAKŻE NOWY ODCINEK MAGAZYNU BEZ SPINY:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/487658-prezentacja-sztabu-pad-pis-chce-przejsc-do-ofensywy