Z pewnością nie ma takiej możliwości, aby jedyną pewną stroną budżetu była strona dochodowa, czyli aby pieniądze wpływały do budżetu unijnego, a strona wydatkowa była niepewna, wypłacana według jakichś uznaniowych kryteriów spod palca biurokratów, jeszcze stymulowanych z Berlina i Paryża. Gdyby takie były kryteria, absolutnie uważam że polski rząd powinien zawetować budżet, bo taki budżet do niczego nie jest potrzebny
— ocenił w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Karol Karski, eurodeputowany PiS.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Charles Michel zaproponował powiązanie unijnych środków z oceną stanu praworządności w państwach członkowskich. Czy są podstawy prawne do podejmowania tego typu działań?
Prof. Karol Karski: Nie. Byłoby to złamaniem traktatów.
W jakich kategoriach zatem odczytywać tego typu zapowiedzi?
Zapewne w takich kategoriach, żeby Polska miała jeszcze jeden temat do dyskusji. Poza tym, żeby znaczące środki nie były skierowane do Polski. Tylko że w takiej sytuacji, rząd Polski – jako jedyny – nie może liczyć na wsparcie własnej opozycji. Wręcz odwrotnie.
Zagrożone są też Węgry, ale de facto problem mógłby dotyczyć również innych krajów i być może też mogłoby dojść do sytuacji, że te środki w ogóle przestałyby spływać, gdziekolwiek…
Z pewnością nie ma takiej możliwości, aby jedyną pewną stroną budżetu była strona dochodowa, czyli aby pieniądze wpływały do budżetu unijnego, a strona wydatkowa była niepewna, wypłacana według jakichś uznaniowych kryteriów spod palca biurokratów, jeszcze stymulowanych z Berlina i Paryża. Gdyby takie były kryteria, absolutnie uważam że polski rząd powinien zawetować budżet, bo taki budżet do niczego nie jest potrzebny.
Polska ma możliwość obronienia się, bo budżet musi być przyjęty jednogłośnie.
Tak jest.
Czy sądzi Pan, że Unia Europejska będzie usiłowała wymusić na polskim rządzie przyjęcie tego budżetu mimo zapisanego niekorzystnego dla Polski mechanizmu?
Tak jak zawsze będzie próbowała wymuszać. To nie tyle Unia Europejska, co Berlin i Paryż. Układ sił w obecnej Europie został wpisany w konstrukcję organizacji międzynarodowej nazywanej Unią Europejską. Takie próby oczywiście będą, mamy jednak asertywnych negocjatorów.
Proponowany mechanizm teoretycznie, a przynajmniej tak twierdzą niektórzy komentatorzy, nie jest groźny dla Polski z tego względu, że – jak przekonują – będzie zapisem martwym, ponieważ Komisja Europejska, która ma dokonywać oceny musi zgromadzić 15 krajów członkowskich, żeby obciąć fundusze krajom oskarżanym o brak praworządności.
Ludzie, którzy to mówią działają na niekorzyść państwa polskiego, osłabiając pozycję negocjacyjną Polski.
Czy nie należałoby w jakichś sposób powstrzymać tej uznaniowości, którą kierują się instytucje unijne, narzucając pewne rozwiązania? Z prawem to nie ma zbyt wiele wspólnego.
Nie ma dokładnie nic wspólnego z prawem. Jest wręcz sprzeczne z traktatami i – żeby było jasne – też takie ogólne przekonanie panuje w instytucjach unijnych. Natomiast trwają negocjacje i wykorzystuje się każdy argument, żeby samemu wziąć więcej, a innym dać mniej. Stare jak świat. Tutaj żadnym altruizmem nie trzeba sobie oczu mydlić. Trwa dzielenie unijnego tortu i będą tutaj różne zabiegi stosowane. Ważne jest, żeby wytrzymać do końca.
Polska ma dostać dodatkowe 2 mld euro z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. To stosunkowo mało, biorąc pod uwagę konsekwencje gospodarcze przyjęcia tej neutralności klimatycznej, która jest warunkiem sine qua non otrzymania tych pieniędzy…
Jak będzie za mało pieniędzy, to nie dojdziemy do stanu neutralności klimatycznej. Zrobimy tyle, ile będzie można za te pieniądze zrobić. Właśnie na tym ten mechanizm polega.
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/487547-karski-kryterium-praworzadnosci-powinno-skutkowac-wetem