Teoretycznie to nie zagraża Polsce, bo Polska jest krajem praworządnym – praworządność jest przestrzegana przez wszystkie władze i w każdym punkcie, a praktycznie, na czym miałaby polegać ta ocena, to tego oczywiście nie wiemy. Możemy tutaj mieć obawy, że cały ten pomysł obliczony jest tylko na to, żeby niektórym krajom Europy Środkowo-Wschodniej obciąć fundusze
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl eurodeputowany Kosma Złotowski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Charles Michel zaproponował powiązanie wypłacania unijnych środków ze stanem praworządności w państwach członkowskich. Czy ma do tego prawo? Czy prawo europejskie w ogóle przewiduje takie posunięcie?
Kosma Złotowski: Na razie nie przewiduje, ale to jest od kilku lat postulat powszechnie wysuwany w Parlamencie Europejskim, zwłaszcza od czasu, kiedy zaczęły się te awantury z Polską.
Czy istnieje zagrożenie, że mechanizm ten zostanie wprowadzony? A jeżeli tak, to czy będzie skuteczny, czy raczej martwy?
To zależy od tego mechanizmu, w jaki sposób ta praworządność miałaby zostać zdefiniowana i w jaki sposób by się to oceniało. Tego nie wiemy. Postulat, żeby to zrobić, to owszem, jest, tylko nikt nie zaproponował mechanizmu oceny. Kto to miałby oceniać? W czyjej gestii leżałaby ocena? Kto by badał poszczególne kraje, bo miałoby to dotyczyć oczywiście wszystkich krajów – a przynajmniej tak się mówi, składając ten postulat, ale wiadomo, że chodzi o to, żeby zagrozić Polsce i Węgrom.
Zgodnie z propozycją Charlesa Michela oceny miałaby dokonywać Komisja Europejska, która musiałaby jednak zebrać głosy przynajmniej 15 krajów, aby zawiesić lub obciąć wypłaty krajom oskarżonym o łamanie praworządności. Czy w tej sytuacji będzie to zagrażało Polsce?
Teoretycznie to nie zagraża Polsce, bo Polska jest krajem praworządnym – praworządność jest przestrzegana przez wszystkie władze i w każdym punkcie, a praktycznie, na czym miałaby polegać ta ocena, to tego oczywiście nie wiemy. Możemy tutaj mieć obawy, że cały ten pomysł obliczony jest tylko na to, żeby niektórym krajom Europy Środkowo-Wschodniej obciąć fundusze.
Czyli należy się obawiać, że ta ocena mogłaby być uznaniowa?
Otóż to.
Czy w dotychczasowej praktyce unijnej zdarzały się sytuacje, że coś oceniano w sposób uznaniowy?
Przez cały czas to się dzieje. Przecież ta procedura wszczęta przeciwko Polsce i Węgrom to jest totalna uznaniowość. Te rezolucje, które są podejmowane przeciwko Polsce są wręcz autoteliczne, a każda poprzednia rezolucja rodzi następną. Proszę przeczytać tekst tej ostatniej rezolucji. Parlament Europejski powołuje się w niej nie na fakty, które miały miejsce na przykład w przestrzeni prawnej, czy jakiejkolwiek innej, a na swoje własne poprzednie rezolucje. Ponieważ powołuje się na swoje poprzednie rezolucje, to wniosek jest taki, że sytuacja się pogorszyła. A na czym to pogorszenie sytuacji praworządności w Polsce polega, tego już PE w tej swojej rezolucji nie wyjaśnia. To jest tekst sam przez się. To jest oczywiście skandal, ale jest faktem, że Parlament Europejski taką rezolucję uchwalił. Z tego punktu widzenia obawiamy się, że taki mechanizm kwalifikacji środków europejskich w zależności od oceny praworządności może prowadzić do tego, żeby mieć pretekst, żeby te środki Polsce zmniejszyć – Polsce, Węgrom i każdemu innemu państwu…
W projekcie budżetu przeznaczono mniej pieniędzy w ramach polityki spójności niż dotychczas. Czy ma on szansę zostać przyjęty w tym kształcie?
Nie wiem, czy ma szansę, ale owszem, jest zmniejszony budżet na politykę spójności, za to jest zwiększony budżet na politykę innowacyjności. Nam też na tym zależy. Przypuszczam, że dyskusje będą jeszcze jakiś czas trwały. Nie wszystko zakończy się teraz, podczas najbliższego posiedzenia Rady.
Pozostaje jeszcze kwestia dopłat dla rolników. Polska się będzie domagała wyrównania tych dopłat, co z pewnością spotka się ze sprzeciwem państw konkurencyjnych. Czy w tym obszarze można liczyć na szybkie porozumienie, czy raczej należy się spodziewać przeciągnięcia rozmów?
Z tego, co wiem, to jeśli chodzi o rolnictwo, to jesteśmy wszyscy bliscy zawarcia kompromisu.
Jak bliscy?
Trudno mi powiedzieć, jak bliscy, w każdym razie widać to już na horyzoncie, że uda się tutaj zawrzeć kompromis.
Polska ma dostać dodatkowe 2 mld euro z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, ale jedynie wtedy, gdy rząd zadeklaruje przyłączenie do celu 2050 (neutralności klimatycznej). To mało, biorąc pod uwagę koszty gospodarcze. Czy rząd powinien przyjąć tę propozycję?
To jest oczywiście bardzo mało, przy czym na ten Fundusz Sprawiedliwej Transformacji teoretycznie ma być przeznaczonych 100 mld euro, więc jeżeli mielibyśmy otrzymać z tego tylko 2 mld, to jest skandalicznie mało. Myślę, że takiej propozycji rząd nie przyjmie.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/487502-zlotowski-mozna-sie-obawiac-obciecia-polsce-funduszy