Pary jednopłciowe powinny mieć takie same prawa jak związki różnopłciowe, „jak równość, to równość” – powiedział kandydat Lewicy na prezydenta, europoseł Robert Biedroń, pytany o prawo do adopcji dzieci.
Na pytanie, czy zgodnie z jego projektem ustawy o związkach partnerskich, para jednopłciowa miałaby prawo do adopcji, Biedroń powiedział we wtorek w radiowej Trójce:
Równe prawa, wszystkie takie same prawa jak w związkach różnej płci. Jak równość, to równość. I w tej kwestii także nie ma co kluczyć, takie dzieci już są, wychowują się.
Uważam, że miarą rozwoju cywilizacyjnego jest także niewykluczanie jakiejkolwiek grupy w naszym kraju, a wiemy – i poczucie społeczne też w tej sprawie się zmienia – że tę kwestię trzeba w końcu raz po ludzku uregulować
—mówił.
Według Biedronia „trzeba cywilizacyjnie zrównywać do tych, którzy już to zrobili”.
Związki partnerskie są w większości krajów UE, Polkom i Polakom już dzisiaj w zdecydowanej większości to nie przeszkadza i trzeba to po prostu po ludzku uregulować raz na zawsze
—powiedział.
Odnosząc się do sugestii prezesa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza, który także kandyduje w wyborach prezydenckich – by sprawę związków partnerskich rozstrzygnąć w referendum, Biedroń podkreślił, że „w referendach się nie przyjmuje kwestii dotyczących praw człowieka czy praw o obywatelskich”.
Jak ktoś się boi udzielić jednoznacznej wypowiedzi, będzie uciekał w referenda. Dzisiaj sprawa jest jasna: albo mamy związki partnerskie albo nie mamy
—powiedział.
Biedroń zorganizował dzisiaj także konferencję prasową przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, na której zapowiedział m.in. wprowadzenie renty wdowiej. Powiedział, że na taką inicjatywę czeka 1,5 mln osób potrzebujących, m.in. „Kobiet, które samotnie prowadzą dzisiaj swoje gospodarstwa domowe po odejściu mężów czy partnerów”.
Kandydat Lewicy na prezydenta proponuje projekt ustawy dotyczący renty wdowiej.
Renty wdowiej, którą wielokrotnie dyskutowano w życiu publicznym, która rozwiązałaby wiele ważnych problemów osób ubogich, osób, którym nie wystarcza do kolejnego świadczenia, do końca miesiąca, rozwiązywałaby problem, szczególnie kobiet, które dostają dzisiaj emerytury często 40 proc. mniejsze od mężczyzn
—podkreślił Biedroń. Zaznaczył, że kobiety wykonują wiele prac za które nie pobierają pensji np. opiekując się rodzicami czy rodziną.
Dzisiaj jest tak, że ci, którzy dostają świadczenia emerytalne w momencie, kiedy odchodzi współmałżonek, muszą zdecydować czy otrzymać rentę rodzinną czy pozostawić świadczenie emerytalne - my chcemy z tym skończyć. Chcemy doprowadzić do tego, że pozostanie jedno z tych świadczeń, ale dodatkowo dojdzie 25 proc. drugiego świadczenia, czyli będzie można zachować swoją emeryturę i mieć 25 proc. renty rodzinnej albo wybrać rentę rodzinną i zachować 25 proc. dotychczasowej emerytury
—wyjaśniał Biedroń.
Kandydat Lewicy przyznał, że koszt tej propozycji to 1,5 mld zł rocznie, ale - jak podkreślał - to „dużo mniej niż telewizja Kurskiego za pomocą rządzących w parlamencie otrzymała”.
Biedroń poinformował także, że rozwiązania takie jak zaproponowane przez niego funkcjonują m.in. w Czechach, we Włoszech, na Litwie czy w Niemczech.
Pora, żeby także zaczęło funkcjonować w Polsce
—podkreślił i zaznaczył, że złoży taki projekt ustawy, kiedy zostanie wybrany na prezydenta.
Wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty przekazał z kolei, że za projekt rent wdowich odpowiedzialna jest była prezes ZUS, była szefowa Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, była posłanka Anna Bańkowska. „Jest to kontynuacja tego nurtu Sojuszu Lewicy Demokratycznej skierowanego do starszego pokolenia, które zawsze dla nas było ważne” - podkreślał.
Posłanka Marcelina Zawisza, wiceszefowa sztabu Roberta Biedronia, podkreślała, że Lewica złożyła projekt ustawy podnoszący minimalną emeryturę do 1600 zł.
Kolejny krok to projekt prezydencki wprowadzający renty wdowie tak, żebyśmy skończyli w końcu z tym, że kobiety w Polsce otrzymują o 40 proc. niższe emeryturę niż ich mężowie czy partnerzy. Potrzebujemy tego, żeby zadbać o seniorów i seniorki, potrzebujemy, żeby nasi seniorzy, osoby, którzy przez lata ciężkiej pracy czy to zawodowej, czy to opieki nad osobami zależnymi, w końcu zostali potraktowani godnie
—podkreślała.
Posłanka Lewicy Katarzyna Kotula przekonywała, że „jesień życia na kobiecej emeryturze w Polsce, to bardzo często niestety sroga zima”.
Jednorazowe prezenty w postaci 13-tej czy 14-tej emerytury jako prezenty wyborcze są oczywiście potrzebne, ale bez kompleksowego systemu emerytalnego jest to tylko łatanie dziur
—stwierdziła.
Rano we wtorek Biedroń razem ze swoimi sztabowcami zbierał podpisy poparcia dla swej kandydatury, a także rozdawał ciastka i kawę przed stacją metra Politechnika.
Podczas briefingu poinformował, że obecnie jego komitet ma już zebranych 50 tys. podpisów poparcia.
Nasz cel jest bardzo ambitny: chcemy zebrać nie tylko 100 tys. podpisów, ale kilkakrotnie więcej
—mówił odnosząc się do wcześniejszych zapowiedzi, że tych podpisów ma być pół miliona.
Termin zgłoszenia w PKW kandydata na prezydenta, któremu towarzyszyć musi co najmniej 100 tys. podpisów poparcia upływa 26 marca.
W poniedziałek w Warszawie zainaugurowana została także działalność stołecznego „Komitetu Biedronia”. To 397. tego typu komitet poparcia, który tworzą sympatycy obecnego europosła i lidera Wiosny.
Poniedziałkowe spotkanie miało dwie części - w pierwszej z nich Biedroń wystąpił z przesłaniem do swych zwolenników. „Idziemy jak burza” - stwierdził.
Jak zaczynaliśmy tę kampanię, wielu mówiło, że Biedroń nie ma żadnych szans, że lewica nie ma żadnych szans jeśli chodzi o wybory prezydenckie
—dodał europoseł.
Przyznał, że sam również obawiał się kampanii prezydenckiej. Według niego optymistyczne są jednak ostatnie sondaże. Wskazywał na badania, z których wynika, że w niektórych regionach ma poparcie zbliżone do kandydatki PO Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
Zaczynamy jak Aleksander Kwaśniewski, z kilkuprocentowym poparciem, a skończymy w Pałacu Prezydenckim
—zapewnił Biedroń.
Przypomniał, że jeszcze do niedawna lewica była podzielona, jednak trzem liderom - jemu, Włodzimierzowi Czarzastemu i Adrianowi Zandbergowi udało się doprowadzić do porozumienia, dzięki któremu formacja ta powróciła do parlamentu.
Rok temu szliśmy trzema różnymi siłami - Razem, Wiosna i SLD. Szliśmy obok siebie, szliśmy tą samą lewicową ścieżką, z tymi samymi wartościami, z bardzo podobnymi programami, ale moment, w którym spotkaliśmy się, kiedy stanęliśmy razem, jeden obok drugiego, jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, doprowadził do tego, że dzisiaj w polskim parlamencie jesteśmy trzecią siłą polityczną w Polsce. I to jest dopiero początek
—podkreślił europoseł.
Biedroń powtórzył swe główne postulaty programowe: przeprowadzenie rozdziału Kościoła od państwa, przywrócenie „godności” służbom mundurowym oraz realizację programu mieszkaniowego, dzięki któremu na własne „M” stać byłoby ludzi młodych.
Trzeba powiedzieć też jasno: kobiety nadal w Polsce nie mają takich samych praw jak mężczyźni. W kwestii dotyczącej przerywania ciąży nadal trwa piekło kobiet. Tylko lewica może to zmienić. I my to zmienimy
—obiecał kandydat.
Kilkakrotnie nawiązał do postaci byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Przypomniał, że to w czasach jego prezydentury uchwalona została obecna konstytucja, Polska przystąpiła do NATO i Unii Europejskiej.
Kiedy inni straszyli, że Unia Europejska to sprzedanie Polski, to Targowica, to wykupywanie przez Niemców ziemi na bezcen tutaj, w całej Polsce, my, jako jedyne środowisko, broniliśmy idei integracji Polski z UE. I nasi premierzy, nasz prezydent doprowadzili do tego, że Polska była gotowa wejść do Unii Europejskiej
—mówił Biedroń.
Dodał, że obecność Polski w UE to polska racja stanu - gospodarcza, społeczna i kulturowa.
I nigdy tej drogi nie porzucimy
—zapewnił.
Powiedział również, że teraz, po tym jak dzięki Lewicy Polska ma konstytucję, jest członkiem NATO i UE, czas na kolejny krok.
Tym krokiem jest realizacja konstytucji od pierwszego do ostatniego artykułu, także jeśli chodzi o ochronę środowiska. To jest nasze zobowiązanie
—zaznaczył kandydat na prezydenta.
Na spotkaniu pojawiła się grupa młodych działaczy organizacji Greenpeace, która miała ze sobą transparent z hasłem: „Polska wolna od węgla 2035 to za późno”. 2035 rok to termin, do kiedy - według Biedronia - nasz kraj powinien być wolny od węgla i smogu. Europoseł zadeklarował, że jest zdeterminowany, by walczyć o jak najszybszą rezygnację z wykorzystania tego surowca.
W drugiej części spotkania Biedroń rozmawiał ze swymi licznie zgromadzonymi na sali sympatykami. Pytał ich m.in. jaki powinien być prezydent RP. Z ust zwolenników Biedronia padło wiele cierpkich słów pod adresem obecnego prezydenta Andrzeja Dudy. Zarzucono mu m.in. „dzielenie Polaków”, wspieranie wyłącznie własnego środowiska politycznego - Prawa i Sprawiedliwości oraz brak reakcji na ubiegłotygodniowy gest „środkowego palca” posłanki PiS Joanny Lichockiej (posłanka tłumaczyła, że nie chciała nikogo obrazić; przerosiła tych, którzy poczuli się urażeni jej zachowaniem). Obecnej głowie państwa zwolennicy Biedronia zarzucili też łamanie konstytucji, brak samodzielności oraz „podległość” wobec prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Biedroń zapewniał, że za nim nie stoi „żaden prezes”.
Jestem niezależny, za mną - mam nadzieję - dzisiaj stoją już miliony ludzi, a w dniu wyborów - kilkadziesiąt milionów ludzi, którzy wybiorą niezależnego prezydenta
—podkreślił europoseł.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/487498-biedron-lansuje-lewackie-pomysly