Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel ogłosił w miniony piątek projekt kompromisu w sprawie unijnego budżetu na lata 2021-2027, nad którym w najbliższy czwartek pochylą się unijni przywódcy podczas specjalnego szczytu. Jak pisze portal „euractiv.pl” Charles Michel konsultował swoje propozycje wcześniej z europejskimi stolicami. Projekt przewiduje 64,4 mld euro z funduszy spójności dla Polski (o 23 proc. mniej niż w obecnej siedmiolatce), pozostawienie Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, chociaż w nieco zmienionej niż dotychczas formie, a także powiązanie wypłacania unijnych środków ze stanem praworządności w państwach członkowskich.
Tyle, że w przeciwieństwie do nadziei żywionych przez polska opozycję, będzie to zapis w praktyce martwy. Oryginalny projekt „fundusze za praworządność” zakładał, że o zawieszeniu bądź nawet o zredukowaniu funduszy (po 2020 r.) w razie systemowych naruszeń praworządności będzie w istocie decydować Komisja Europejska. Aby obalić jej decyzję, przykładowo Polska musiałaby uzbierać głosy co najmniej 15 z 27 krajów Unii (czyli obejmujących co najmniej 65 proc. ludności Unii). Natomiast Michel poważnie utrudnił tę procedurę – to Komisja Europejska musiałby znaleźć głosy 15 krajów (co najmniej 65 proc. ludności Unii), by zawiesić bądź obciąć wypłaty krajom łamiącym praworządność. „To nadal wielka zmiana w porównaniu do jednomyślności w nakładaniu sankcji w ramach postępowania z art. 7, ale z drugiej strony pułap 15 krajów to niemało. W debatach Rady UE o zagrożeniach dla polskiej praworządności zwykle wypowiadają się ministrowie z 12-13 krajów” - skomentował projekt Michela portal „Deutsche Welle”.
Zaznaczając przy okazji, że nie tak miało być i takie rozwiązanie nie podoba się Niemcom, Belgii, Holandii, Danii czy Finlandii, czemu wyraz dali podczas rozmów z Michelem dyplomaci tych państw. Zarzucili szefowi Rady Europejskiej, że nie potrafi negocjować bo zamiast najpierw zwiększyć presję na Polskę czy Węgry, a potem ewentualnie odpuścić, od razu zaproponował kompromis. Jak przekonywali, Unia Europejska znów wyjdzie na bezzębnego papierowego tygrysa. Szczególnie biorąc pod uwagę, iż procedura z art. 7, uruchomiona w grudniu 2017 r. przeciwko Polsce, wciąż się toczy i nie może znaleźć swojego finału. Zbyt wiele państw nie chce sankcji dla Polski ( w postaci odebrania głosu w Radzie UE), obawiając się, że będą następnymi na liście. Jak Węgry, Rumunia, Bułgaria, ale także Malta, wobec której KE rozważa wszczęcie tej procedury.
Najgłośniej twardej postawy wobec Polski i pozostałych „grzeszników” w dziedzinie praworządności domaga się Finlandia. Nawet Finowie jednak wiedzą, że by zatwierdzić przyszły budżet UE potrzebna jest jednomyślność. Wystarczy weto jednego państwa i budżet idzie do kosza. A tematów spornych jest zdecydowanie więcej niż tylko kwestia praworządności. Wiele państw chce by budżet na lata 2012-2027 był większy, czyli wynosił czyli 1,074 proc. dochodu narodowego brutto UE. Na to nie godzi się tzw. klub „oszczędnych” UE – czyli Austria, Holandia, Szwecja, Dania – który trwa przy żądaniu budżetu na poziomie 1,0 proc. DNB. Grozi także ostry spór o rolnictwo. Nie będzie tu łatwo o kompromis, a czasu zostało niewiele. Przez brexit negocjacje budżetowe, które miały ruszyć już w 2019 r., się znacznie opóźniły.
Można więc wyjść z założenia, że kwestia praworządności w jakiejś formie znajdzie się w przyszłym budżecie UE. Ale nie będzie brutalną maczugą, o której marzą polska opozycja i sędziowie, która zmusi polski rząd do wycofania się z reformy sądownictwa, tylko skomplikowanym mechanizmem, który bardzo trudno będzie uruchomić. Będzie to kompromis pomiędzy 27 państwami UE, a nie odgórnie narzucony wyraz woli Komisji Europejskiej. Nie należy tez zapominać o tym, że unijne instytucje, Komisja, PE i Rada UE, toczą ze sobą kompetencyjny spór, a KE w ostatnim czasie mocno próbuje wchodzić w kompetencje Rady. Także i dlatego Charles Michel przedstawił własny projekt budżetu, różniący się znacząco od propozycji Komisji, również w odniesieniu do kwestii praworządności.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/487468-budzet-ue-praworzadnosc-tak-ale-nie-za-wszelka-cene