Ile jeszcze będą tym grali? "GW" nie kryje zachwytu gestem Lichockiej: "Pokazała milionom Polaków, jak wygląda arogancja PiS"

„Jeden gest - miliony reakcji. A ile wyborczych głosów?” - pyta Agnieszka Kublik w „Gazecie Wyborczej” przytaczając dane dotyczące zasięgu w internecie gestu posłanki PiS Joanny Lichockiej.

Gest Lichockiej prezentem dla nieudolnej opozycji?

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Opozycja i internauci twierdzą, że Lichocka pokazała wulgarny gest na sali sejmowej. Posłanka tłumaczy, że to kłamstwo

Agnieszka Kublik wydaje się być zachwycona kontrowersyjnym gestem posłanki Joanny Lichockiej, a dokładniej skutkami, które jej zdaniem przyniósł.

Jedna posłanka PiS dokonała tego, czego całej opozycji nie udało się przez cztery lata: pokazała milionom Polaków, jak wygląda arogancja Prawa i Sprawiedliwości

— pisze.

Tym samym dziennikarka „GW” przyznaje jak nieudolni są politycy opozycji, skoro dotychczas nie potrafili przebić się do przestrzeni publicznej ze swoją narracją o rządach PiS.

Rekordowy zasięg w sieci

Kublik przytacza dane, według których gest Lichockiej swoim zasięgiem w sieci przebił „czarny protest” z 2016 r. czy morderstwo Pawła Adamowicza w styczniu 2019 r. przekraczając w niedzielę poziom 100 mln.

Może posłanka wypadłaby nieco lepiej, gdyby przeprosiła, bo w polityce przeprosiny mają swoją wagę. Badania dowodzą, że wyborcy wybaczają chętniej przepraszającemu politykowi niż temu, który idzie w zaparte. Ale słowo „przepraszam” nie padło

— przekonuje dziennikarka z Czerskiej. Kublik zapomniała chyba o tym, że posłanka Lichocka jednak przeprosiła.

CZYTAJ TAKŻE: Lichocka: Chciałabym przeprosić wszystkich, którzy poczuli się dotknięci. Jestem zszokowana skalą ataku, uruchomionym hejtem

Dziennikarka na koniec przekonuje, że opozycja powinna być wdzięczna posłance PiS i pyta:

Jeden gest - miliony reakcji. A ile wyborczych głosów?

Agnieszka Kublik nie kryje zachwytu nad „prezentem” jaki Joanna Lichocka sprawiła opozycji. Zapomina jednak o tym, że posłanka ostatecznie przeprosiła, a partie opozycyjne nadal mają problemy z przejęciem narracji w debacie publicznej.

xyz/”Gazeta Wyborcza”