Rację ma Krzysztof Łapiński, przekonując, że kluczowym momentem w prezydenckiej kampanii wyborczej będą wiosenne miesiące i okres po świętach Wielkanocy. W dużej mierze wydarzeniami kampanijnymi żyją dziś bowiem wyłącznie polityczne i medialne bańki, w których i tak przy decyzjach wyborczych i ocenie poszczególnych kandydatów zdania są wyrobione. Piłkarscy kibice w Polsce dobrze zrozumieją to porównanie: w Ekstraklasie wszystko rozstrzygnie się na wiosnę, po podziale ligi na grupę mistrzowską i spadkową. Ale i w piłce, i w polityce, trzeba walczyć przez cały czas, bo pewnych strat nie uda się nadrobić nawet passą kilku zwycięstw z rzędu. Nie zmienia to wreszcie faktu, że do kluczowych kilku, może kilkunastu procent wyborców docierają echa codziennej „bieżączki” i trzydniowych wzmożeń.
I to z tej perspektywy patrzeć trzeba zarówno na konwencję prezydenta Andrzeja Dudy (jak i jego plan na kampanię), spotkania kandydatów z wyborcami (zwłaszcza w Polsce powiatowej), jak również na tego rodzaju burze jak wokół wydarzeń w Pucku z Małgorzatą Kidawą-Błońską czy zamieszania przy środkowym palcu posłanki Joanny Lichockiej. Echa tych wydarzeń, niezależnie od intencji samych zainteresowanych, docierają poza wspomniane bańki, zakorzeniając się gdzieś z tyłu głowy także wśród osób niezaangażowanych w codzienne polityczne spory.
Sobotnia konwencja Andrzeja Dudy była zorganizowana z należytym rozmachem, a prezydent przedstawił się jako polityk, któremu nie grozi oderwanie od rzeczywistości (jak urzędującej głowie państwa w roku 2015). Myślę, że to jeden z kluczowych fragmentów przemówienia prezydenta Dudy: o tym, że „Polska rzeczywiście zmienia się na lepsze, ale do doskonałości jeszcze jej daleko”, o tym, że „to nie jest tak, że ludzie tylko chwalą”, o tym, że na przykład służba zdrowia to obszar wołający o uwagę i działania. Było w tym trochę politycznego rachunku sumienia, ale przede wszystkim: był tu słuch społeczny.
Trudno jest przedstawić się politykowi, który od pięciu lat sprawuje władzę - wraz z obozem politycznym, z którego się wywodzi. Naturalne procesy zużycia władzy to zjawisko, które nie omija również Prawa i Sprawiedliwości (jak również samego prezydenta i jego otoczenia), a w debacie publicznej utopionej w „trzydniówkach” i potrzebie permanentnej zmiany i żądania nowych pomysłów, dynamika ta tylko się zwiększa. Jedna wpadka wypiera drugą, awantura wokół gestu wysyła w kosmos kilkudniowego grilla wokół „hejtu”, konfetti przykrywa spór o realne liczby i dokonania, obietnice zmagają się tutaj z rzeczywistymi osiągnięciami. Gdyby spór o Kidawę-Błońską w Pucku albo gest Lichockiej odbył się na dwa czy trzy dni przed wyborami, szarpnięcie przy lądowaniu kampanii (a co za tym idzie - i jej końcowy wynik) mogłoby być większe niż tylko niegroźne turbulencje w trakcie lotu.
Trudniej też dziś prowadzić klasyczną kampanię. Dawno minęły czasy, w których spindoktorzy w zadymionych gabinetach mogli wymyślić jeden spór, jedno hasło, które zdominowało te kilka miesięcy politycznej rywalizacji. Dziś mamy raczej dziesiątki (jeśli nie setki) mniejszych i większych pól rywalizacji: lokalnych i centralnych, programowych i emocjonalnych, skupionych na charyzmie kandydatów i obliczonej na „obrazki” i spoty.
Kampanię wyborczą (a co za tym idzie być może i wybory) wygrają ci, którzy będą w stanie uporządkować ten chaos: czasem reagować natychmiast, innym razem wytrzymywać ciśnienie i presję, żonglować tematami, trafiać z agendą w oczekiwania Polaków, schodzić z lini strzału i mnożyć pozytywne pomysły. A przy tym umieć mówić - oprócz codziennego krzyku przez megafony i media społecznościowe. Andrzej Duda wysłał na ostatniej konwencji szereg sygnałów, że nie grozi mu scenariusz Bronisława Komorowskiego z roku 2015 - co nie zmienia faktu, że nie zabraknie (już nie brakuje) prób wepchnięcia go w tamte buty. Że nie odkleił się od rzeczywistości. To dobry prognostyk dla całego obozu „dobrej zmiany”, choć żadna gwarancja, że to wystarczy do wygranej. Tym bardziej, że lekcje odrabiane są nie tylko w PiS.
ZOBACZ TAKŻE NOWY ODCINEK MAGAZYNU BEZ SPINY:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/487302-jeszcze-po-konwencji-pad-nie-odkleil-sie-od-rzeczywistosci