W przypadku Turskiego mieliśmy do czynienia z redukcją do Auschwitz. Widma przywołane przez niego odnoszą się szczególnie do propagandy, którą totalna opozycja kreuje dziś w Polsce.
„Nie bądźcie obojętni, gdy przeszłość jest naciągana do aktualnych potrzeb polityki” – powiedział Marian Turski w rocznicowym przemówieniu w Auschwitz. Trudno nie podpisać się pod tym postulatem. Idealnym jego przykładem było cytowane wystąpienie.
Spreparowane zostało zręcznie. Turski oświadczył, że nie będzie zanudzał opowieściami o historii, ale powie o teraźniejszości. Po czym opisywał narastającą presję na Żydów w III Rzeszy, która skończyła się Holokaustem. Odbiorca musiał zrozumieć to w jeden sposób: skoro to nie historia, to analogiczne wydarzenia rozgrywają się właśnie teraz. Zwłaszcza że Turski wzywał: „Nie bądźcie obojętni, gdy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana […]. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek władza narusza przyjęte umowy społeczne […] bo jeżeli nie, to się nawet nie obejrzycie, jak na was, jak na waszych potomków »jakiś Auschwitz« nagle spadnie z nieba”.
Pomimo mnóstwa realnych zagrożeń, które stoją przed nami, akurat wspominane przez Turskiego nie są aktualne, przywołują jednak widma, którymi straszą nas dominujące ośrodki opiniotwórcze. Propaganda ta ma paraliżować większość, aby nie upominała się o swoje demokratyczne prawa.
Jedną z technik lewicy jest „redukcja do Hitlera”, która służyć miała zastraszeniu i pacyfikacji politycznych konkurentów. Hitler mówił o narodzie, wspólnocie, heroicznych cnotach, jeśli więc ktoś odwołuje się do tego samego, jest po prostu nazistą. Racjonalną debatę zastępuje stygmatyzowanie.
W przypadku Turskiego mieliśmy do czynienia z redukcją do Auschwitz. Widma przywołane przez niego odnoszą się szczególnie do propagandy, którą totalna opozycja kreuje dziś w Polsce. Potrafiła ona twierdzić bezpośrednio, że PiS buduje totalitarne państwo.
Jacek Karnowski na portalu Polityce.pl zadał kilka rzeczowych pytań dyrekcji Muzeum Auschwitz. Podstawowe brzmiało: czy wiedziała o tezach, które Turski przedstawi na rocznicy? Wystąpienia takie są jakoś konsultowane, szczególnie że uroczystości odbywały się w wyjątkowych okolicznościach, które stworzył atak Putina na Polskę. Najważniejsza jednak jest godność miejsca, która nie powinna pozwalać instrumentalizować go do doraźnych interesów politycznych. Wystąpienie Turskiego miało taki właśnie charakter.
To element wspomnianej lewicowej strategii. Prowadzi do banalizacji największych tragedii. Tym bardziej nie należy akceptować takiego stanu rzeczy.
Zamknięcie w Auschwitz było tragedią, ale samo w sobie nie nobilitowało więźnia. Trafiali tam różni ludzie, różnie zachowywali się po uratowaniu, należało więc zwrócić uwagę, komu honor przemawiania w takim momencie przysługuje.
Tego, co powie Turski, można się było spodziewać. Od czasu wojny wierny funkcjonariusz totalitarnego komunizmu aż do jego końca. Ludzie tacy darzą niechęcią władzę, która odwołuje się do narodowej tożsamości i autentycznej, wspartej na etycznym porządku, demokracji. Turski od początku był w redakcji tygodnika „Polityka”, który stanowi doskonałą ilustrację ciągłości PRL i III RP. Pismo powstało na gruzach zlikwidowanych, stosunkowo zbuntowanych, „odwilżowych” tygodników. Od początku miało nieco większy margines swobody, to znaczy pozwalano tam krytykować niektóre marginalne zjawiska społeczne tudzież zgłaszać bardzo ostrożne i nienaruszające systemu postulaty liberalizacji ekonomicznej. Pismo poparło stan wojenny. A w III RP okazało się idealnie współbrzmieć z jej głównym nurtem ideowym formowanym przez „Wyborczą”.
Miałem kiedyś okazję uczestniczyć z Turskim w debacie na temat rocznicy marca ’68. Wypowiadał się krytycznie na temat zachowania Kościoła w tamtym okresie i podnosił z dumą postawę swojego tygodnika. Zapytałem: czy nie czuje niekonsekwencji w tym, że atakuje Kościół za to, że jego krytyka kampanii komunistycznej była niedostatecznie radykalna, i wychwala „Politykę” wyłącznie za to, że kampanii nie wsparła? Nie odpowiedział.
Ewentualne dwuznaczności, jakie wiązały się z jego wypowiedzią, rozwiał entuzjazm, jaki wywołała. Trzoda Jacka Żakowskiego w Tok FM po prostu nie posiadała się z zachwytu. A „Polityka” postanowiła wysunąć go do Nagrody Nobla.
Rozumiem zasługi, ale bądźmy uczciwi. Są godniejsi. Oto aktor Marian Opania oświadcza: „Uważam, tak jak za komuny, że jeżeli ktoś popiera ten typ władzy [PiS], to albo jest dur- niem, albo wyrachowanym łajdakiem, sprzedawczykiem. Innego wyjścia nie ma”. Można by wysunąć go do podwójnego Nobla: pokojowego i literackiego.
Felieton ukazał się w numerze 7/2020 tygodnika „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/487216-nobel-dla-opani