Mamy kolejną kampanię i kolejną ingerencję, jak przed eurowyborami i wyborami parlamentarnymi - powiedział w środę szef Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski o wtorkowej debacie w Parlamencie Europejskim o stanie praworządności w Polsce. Sobolewski odniósł się również do zachowania Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która serdecznie witała się w Pucku z przedstawicielami KOD-u zakłócającymi wystąpienie prezydenta Andrzeja Dudy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Parlament Europejski debatował o praworządności w Polsce. Która ustawa jest kagańcowa? Polska czy niemiecka?
Sobolewski: To była pseudodebata
Wtorkową debatę w PE na temat stanu praworządności w Polsce, Sobolewski określił w Polskim Radiu 24 jako „pseudodebatą”. Zwrócił uwagę, że do dyskusji dopuszczono jedynie troje polskich europosłów, w tym dwie osoby - jak powiedział - „z naszej totalnej opozycji kochanej” oraz byłą premier Beatę Szydło, którą zaliczył do „naszych przedstawicieli”. Pozostali uczestnicy debaty byli według niego „unijnymi komisarzami”.
Parlament Europejski jak widać lubuje się w tym, żeby dyskutować o Polsce, o Węgrzech też, natomiast jest ślepy na jedno oko - nie widzi tego, co się dzieje we Francji, nie widział tego, co się działo w Hiszpanii. Wtedy dyskusji nie było i tam sprawy praworządności już nie są już brane pod uwagę. Natomiast Polska jest krytykowana za to, że wprowadza rozwiązania, które obowiązują w państwach zachodnich, w państwach Unii i jest to pokazanie po raz kolejny hipokryzji Unii Europejskiej
— oświadczył.
Sobolewski został także zapytany, czy zgadza się opinią Szydło, która przekonywała we wtorek, że dyskusja debata w PE jest próbą wpłynięcia na kampanię wyborczą w Polsce.
To jest (robione) po raz kolejny. Przecież mamy przykłady przyspieszania rozpatrywania spraw tej przysłowiowej już „zagrożonej praworządności w Polsce”, tak jak było przed eurowyborami, przed wyborami do parlamentu polskiego. (W maju) mamy wybory prezydenckie, zaczyna się kampania i „przypadkowo, nagle”, pojawiają się doniesienia medialne z Trybunału Sprawiedliwości
— zauważył polityk PiS.
Informacje o karze od TSUE „wyssane z brudnego palca”
Jego zdaniem doniesienia te są „faktami medialnymi z kosmosu”. Za „kompletnie wyssane z brudnego palca” uznał także informacje o rzekomo grożących Polsce karach w wysokości dwóch milionów euro dziennie, jeżeli „nie zamrozimy” Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Ktoś, kto to pisał, korzystał z anonimowego źródła z internetu. Pisanie takich rzeczy nie przystoi, to po pierwsze. Po drugie, trzeba znać unijne prawo i tryb procedowania Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. No i nie ma tam czegoś takiego, że w ciągu 24 godzin są wydawane takie orzeczenia, bo do tego jest potrzebne przeprowadzenie całej procedury postępowania. A to nie zostało przeprowadzone
— zaznaczył Sobolewski.
Zauważył, że TSUE odciął się od tych „przecieków”, ponieważ - jak uzasadniał - jeśli cokolwiek w sprawie takich kar „byłoby na rzeczy”, to potwierdziłoby się, że postępowanie przed TSUE jest prowadzone „pod kątem lobbystów”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: TSUE odcina się od rewelacji „Rz” ws. kar za działanie Izby Dyscyplinarnej: Informacje, które podał dziennik, nie podchodzą z Trybunału
Te informacje wyciekały niby ze środowiska lobbystycznego. Zresztą wcześniej wyciekły informacje, zanim polski rząd o tym dowiedział, że sprawa została skierowana do TSUE. (…) Więc byłoby to narażenie na szwank obrazu Trybunału
— przekonywał Sobolewski.
Mamy kolejną kampanię i kolejną drogę ingerencji
— podsumował. Wskazał przy tym, że Manfred Weber, który krytykował we wtorek stan praworządności w Polsce, jest politykiem niemieckiej CDU, ale też Europejskiej Partii Ludowej (EPP), której przewodniczy Donald Tusk.
Wszystko się składa w jedno
— stwierdził szef Komitetu Wykonawczego PiS.
Sobolewski: Kidawa-Błońska „obściskiwała się” z osobami obrażającymi prezydenta
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kidawa-Błońska usprawiedliwia ataki na prezydenta! „Niech się nie dziwią, że ludzie, którzy mają poczucie dumy się sprzeciwiają”
Małgorzata Kidawa-Błońska „obściskiwała się” z ludźmi, którzy w Pucku okazywali brak szacunku prezydentowi, natomiast Andrzej Duda przeprosił za tych, którzy w podobny sposób potraktowali prezydenta Bronisława Komorowskiego - podkreślił w środę szef Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski.
KOD zakłócał wystąpienie prezydenta
W poniedziałek, na Pomorzu prezydent Andrzej Duda uczestniczył w uroczystościach z okazji 100. rocznicy zaślubin Polski z morzem. W Pucku i Wejherowie grupa manifestujących próbowała zakłócić spotkanie z prezydentem. Pikietujący mieli ze sobą transparenty, na których widniały hasła m.in. „Konstytucja”, „Duda jesteś wstydem narodu”, „Duda = 4 litery”, „Przestańcie kraść, wyPAD 2020”. Demonstrujący gwizdali i wykrzykiwali hasła: „Marionetka”, „Będziesz siedział”.
W uroczystościach uczestniczyła też wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (PO), kontrkandydatka Andrzeja Dudy w nadchodzących wyborach prezydenckich. Politycy PiS uważają, że wśród protestujących byli działacze Komitetu Obrony Demokracji i zwolennicy kandydatki Platformy. Szef Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski zaapelował we wtorek do Kidawy-Błońskiej o przeprosiny.
Dlaczego Kidawa-Błońska powinna przeprosić?
Sobolewski pytany w środę w Polskim Radiu 24, dlaczego Kidawa-Błońska ma przepraszać „za jakieś osoby”, podkreślił, że można nie zgadzać się z prezydentem, ale „to jest najważniejszy przedstawiciel Polski i najważniejsze urząd w Polsce”. Jak zauważył, po wulgarnych słowach kierowanych pod adresem prezydenta przez manifestujących „pani Kidawa-Błońska poszła do tych ludzi, obściskując się z nimi”.
I to jest ta różnica klasy, ponieważ kiedy podobna sytuacja - bo wtedy nie było wyzwisk - miała miejsce w stosunku do pana prezydenta (Bronisława) Komorowskiego w 2015 roku, pytany o to, kandydat ówczesny na prezydenta, a obecnie pan prezydent Andrzej Duda, odciął się, przeprosił, powiedział, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, i że „z prezydentem można się nie zgadzać, ale urząd należy szanować”
— przypomniał polityk PiS.
Sobolewski przekonywał, że w Pucku i Wejherowie obrażały prezydenta osoby, które przyjechały z Warszawy.
My je znamy doskonale, to tak zwana grupa KODziarska
— powiedział.
Czy to byli przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości? To raz zdarzyło się w Nowym Targu. I nie jeździli, to byli miejscowi, z Nowego Targu. I pan prezydent, ówczesny kandydat przeprosił, odniósł się do tego. Natomiast tutaj nie mamy żadnej reakcji, a wręcz przeciwnie - jest pochwała tego, że w taki sposób się zachowywali, w taki sposób zakłócali uroczystość bardzo historyczną i wystąpienie pana prezydenta. I to jest zachęta do tego, aby kontynuować takie działanie
— odparł Sobolewski na uwagę, że na prezydenta Komorowskiego krzyczano w 2015 roku „Komoruski”.
Więc nieodcięcie się od tych osób przez panią Kidawę-Błońską też świadczy o klasie kandydata
— dodał szef Komitetu Wykonawczego PiS.
xyz/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/486609-sobolewski-pseudodebata-w-pe-to-proba-ingerencji-w-wybory
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.