Usłyszałem od jednego z mieszkańców Pucka, że to była ustawka, że wszystko przygotowano tak, żeby tych protestujących ustawić w odpowiednim miejscu
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl mieszkaniec Pomorza i uczestnik uroczystości w Pucku związanych z 100. rocznicą zaślubin Polski z Bałtykiem.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Świadek akcji w Pucku: „Ludzie prosili działaczkę KOD, żeby przestała gwizdać. Powiedziała, że nie zrobi tego, bo walczy o Konstytucję”
CZYTAJ WIĘCEJ: RELACJA. Prezydent Duda w Wejherowie: Wierzę w to, że ta ziemia jest w stanie po raz kolejny dać pęd rozwojowy Polsce
Tablica w Pucku. „Byłem skonsternowany”
Nasz rozmówca na wstępie zwraca uwagę na uroczystość odsłonięcia na Starym Rynku w Pucku tablicy pamiątkowej poświęconej Antoniemu Miotkemu, kaszubskiemu działaczowi, który był współorganizatorem uroczystości zaślubin Polski z Bałtykiem w 1920 roku. Dlaczego to tak istotne w jego relacji?
Całą tablicę ufundował Instytut Pamięci Narodowej i zgodnie z planem głos mieli zabrać: miejscowa burmistrz Hanna Pruchniewska, starosta pucki Jarosław Białk, a także prezydent Andrzej Duda i prezes IPN Jarosław Szarek. Ostatecznie przemówili tylko samorządowcy. Starosta mówił najpierw po kaszubsku, potem po polsku i ku zaskoczeniu osób znających program, prezydent nie został zaproszony do zabrania głosu, tylko przystąpiono do poświęcenia tablicy. Nie wymieniono nawet z nazwiska dwóch biskupów pomocniczych z Gdańska, kompletnie ich traktując jak gości od wykonania czarnej roboty
— słyszymy od świadka uroczystości.
Już wtedy pojawiła się grupa KOD-owców.
Uderzająca była obecność krzykliwej grupki ok. 30 osób, w różnym wieku, choć dominowali starsi, ale widziałem też dwójkę dzieci trzymających plakaty z napisem „Konstytucja”. Część osób miała koszulki KOD-u. Widać było, że to zorganizowana grupa
— stwierdza nasz rozmówca.
Kiedy pani burmistrz przedstawiała na przykład panią Kidawę-Błońską, grupa reagowała owacjami, podobnie było w przypadku innych polityków PO, która była bardzo bogato reprezentowana, nie tylko przez miejscowych posłów i samorządowców. Obecny był europoseł Janusz Lewandowski i poseł Jarosław Wałęsa. Oni również otrzymywali aplauz. Przy wymieniu prezydenta Andrzeja Dudy była jednak cisza
— opowiada uczestnik wydarzenia.
CZYTAJ WIĘCEJ: Niczego się nie nauczyli. PO gra pochodzeniem Kidawy-Błońskiej. „Podpowiada im dobrze ukryty agent Kaczyńskiego”
Świadek uroczystości w Pucku wskazał również na niepokojące wystąpienie samorządowców.
Mówili wyłącznie o roli i zasługach Kaszubów. Oczywiście, odsłanialiśmy tablicę poświęconą osobie Antoniego Miotka, wybitnego Kaszuby, natomiast pretekstem była jednak 100. rocznica zaślubin z morzem i postać ta odegrała ważną rolę do przygotowania tego wydarzenia. Jednak mocne było to, że w ogóle nie wymieniono Pomorza, czy takich postaci historycznych jak Eugeniusz Kwiatkowski. A Pomorze to nie tylko Kaszubi, ale także Kociewiacy, którzy przygotowywali wkroczenie armii gen. Hallera na przykład do Skórcza i Pelplina. Ani słowa…
— podkreśla.
Z całym szacunkiem do Kaszubów, ale to zniekształcanie historii i pokazywanie, że przyłączenie 100 lat temu fragmentu morza i Pomorza do Polski stało się wyłącznie dzięki Kaszubom. A to nieprawda, bo przecież armia gen. Hallera składała się z ludzi z różnych stron Polski i świata, a to oni wkraczali i zajmowali kolejne miasta, co było czynnikiem państwowotwórczym. Bez zdecydowanej woli nowonarodzonego państwa, takie rzeczy po prostu by się nie wydarzyły
— dodaje.
Powiem szczerze, że z dużym konsternowaniem słuchałem tego, co mówili samorządowcy z Pucka, bo odbiegało to od tego przekazu, który znamy i który jest po prostu prawdziwy
— puentuje.
„Ktoś tym ludziom pozwolił być w tym miejscu”
Nasz rozmówca był również uczestnikiem uroczystości w porcie puckim i świadkiem próby zakłócenia przemówienia prezydenta Andrzeja Dudy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Bojówki opozycji w akcji! KOD-owcy próbowali zakłócić przemówienie Dudy. Chwilę później ściskali się z Kidawą-Błońską. WIDEO
Faktycznie, zanim prezydent Andrzej Duda zaczął mówić, już rozległy się dźwięki trąbek i innych przeszkadzajek. Z tuby wybrzmiewał głoś mężczyzny. To było szokujące i zastanawiające
— opowiada mieszkaniec Pomorza.
Ci ludzi stali po drugiej stronie basenu portowego, w miejscu, gdzie zazwyczaj do tej pory na wszystkich uroczystościach rocznicowych zaślubin z morzem stały poczty sztandarowe. Tym razem przeniesiono je bliżej głównych wydarzeń, natomiast miało się wrażenie, że ktoś tym ludziom pozwolił być w tym miejscu. Byli bardzo blisko, a przez to było ich słychać bardzo wyraźnie. Szczerze mówiąc, podziwiałem prezydenta Dudę, że jest w stanie wygłaszać swoje wystąpienie z głowy, bardzo merytoryczne i trudne, bo w temacie historycznym, nie wybijając się z rytmu. Bo ten hałas i głos prezydenta były na tym samym poziomie głośności. Miałem kłopot, żeby spokojnie wsłuchać się w przemówienie prezydenta, nie tracąc żadnych słów
— mówi.
Usłyszałem od jednego z mieszkańców Pucka, że to była ustawka, że wszystko przygotowano tak, żeby tych protestujących ustawić w odpowiednim miejscu
— przytacza nasz rozmówca.
Uczestnik uroczystości w Pucku zwraca uwagę, że nie był to wiec wyborczy, ani agitacja polityczna, ale z jedną z najważniejszych rocznic związanych z odzyskaniem niepodległości, czyli zaślubiny Polski z Bałtykiem.
Prezydent Duda, jakby nie patrzeć, jest głową państwa prawomocnie wybraną przez większość Polaków, a wydarzyły się tego typu historie. Dla równowagi muszę dodać, że na uroczystości w porcie przemawiał także Jan Wyrowiński, prezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, były poseł i były senator PO, którego wystąpienie było bardzo zrównoważone, we właściwych proporcjach
— słyszymy.
Zaplanowana akcja?
Jaką rolę w tym zdarzeniu odegrał miejscowy samorząd i ludzie Platformy Obywatelskiej? Od tego pytania nie da się uciec.
Myślę, że była to szerzej zaplanowana akcja. Bo patrząc na ilość przedstawicieli PO, których normalnie nie widzi się na Pomorzu na tego typu wydarzeniach, myślę że to nie było przypadkowe. Mieli słynne kotyliony biało-czerwone i po tym można było poznać polityków PO i sympatyków Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Twardego dowodu na to nie znajdziemy, będą się od tego migać, ale widać było, że chcą coś udowodnić, że to ich teren. Dostali mocne wsparcie ze strony miejscowego samorządu. Zdecydowanie te proporcje były tutaj zachwiane
— ocenia świadek wydarzeń.
Proszę zwrócić uwagę, że pani burmistrz wymieniła prezydenta Dudę i trzech ministrów z Kancelarii, ale wielu obecnych na miejscu pominęła. Natomiast nazwiska wszystkich posłów PO po kolei odczytała
— dodaje.
CZYTAJ TAKŻE: Kidawa-Błońska to pochwala?! KOD-owcy krzyczą do prezydenta: „Ty ch..u!”. Internet zawrzał: „Przemysł pogardy 2.0”. WIDEO
Tłum skandował „Andrzej Duda”
Nasz rozmówca protestuje przeciwko medialnemu skrzywieniu i tytułom pt. „Prezydent Duda wygwizdany w Pucku”.
Wygwizduje się kogoś, kto się pomylił, skompromitował, czy kogoś obraził. Tutaj ta akcja była przygotowana
— mówi stanowczo.
Gdy prezydent Andrzej Duda wychodził z rynku, który wcale taki mały nie jest i był szczelnie wypełniony ludźmi, słyszeliśmy jak skandowano: „Andrzej Duda, Andrzej Duda”. Nadanie tytułu „prezydent wygwizdany w Pucku” jest więc nieprawdziwe. Jeśli nawet tak patrzeć, to reakcje ludzi były różne, a z całą pewności tłum krzyczący „Andrzej Duda” był o wiele liczniejszy niż grupa tych wrzeszczących ludzi. Wiadomo, że to lotna brygada powołana do takich zadań specjalnych, a nazwisko prezydenta skandowali spontanicznie mieszkańcy
— podkreśla rozmówca portalu wPolityce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/486533-tylko-u-nas-uczestnik-uroczystosci-w-pucku-to-byla-ustawka