„To jest sprzeczne z deklaracjami pani kandydatki Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, że ta kampania będzie uśmiechnięta, taka miła, i że chce jak gdyby budować mosty, łagodzić obyczaje, ponieważ widzimy wyraźnie, że była świadoma pewnej sytuacji” - powiedział na antenie Telewizji wPolsce.pl Artur Wróblewski, politolog z Uczelni Łazarskiego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
To jest sprzeczne z deklaracjami pani kandydatki Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, że ta kampania będzie uśmiechnięta, taka miła, i że chce jak gdyby budować mosty, łagodzić obyczaje, ponieważ widzimy wyraźnie, że była świadoma pewnej sytuacji, skoro ci ludzie – podobno przywiezieni również jakimś pojazdem na to miejsce, pytali jej, czy było słychać, czyli czy dość donośnie krzyczeli, obrażając, czyli lżąc, znieważając prezydenta Rzeczpospolitej
— powiedział w rozmowie z Telewizją wPolsce.pl Artur Wróblewski, odnosząc się do grupy zwolenników opozycji, którzy w Pucku podczas państwowych uroczystości zaślubin Polski z morzem lżyli prezydenta Andrzeja Dudę.
Pamiętajmy, że obojętnie, kto nie byłby prezydentem, nie można znieważać głowy państwa, prezydenta Polski. Zresztą o tym mówi art. 135 kk.
— zauważył politolog.
Na pytanie, czy uważa, że ci ludzie powinni być ścigani, Wróblewski odpowiedział:
Ja uważam, że dura lex sed lex, twarde prawo powinno być egzekwowane, bo jeśli nie jest, to doktryna o tym mówi, mamy jak gdyby taką rozwiązłość, która się pojawia, bo ludzie nie wierzą, że prawo będzie egzekwowane. […] Zaczyna być takie postrzeganie, że jest przyzwolenie na łamanie prawa
— przestrzegał.
Jeśli by jednak zaczęto egzekwować, pojawiłyby się opinie: państwo policyjne, represjonują po sędziach… I przede wszystkim: zamach na wolność słowa
— dodał.
Ta wolność słowa ma jednak granice, czyli nie wolno znieważać, podżegać do przemocy na tle rasowym, narodowościowo-etnicznym oraz wyznaniowym
— podkreślił.
Zapytany po co to było Małgorzacie Kidawie-Błońskiej w rozpoczętej kampanii wyborczej Wróblewski powiedział, że ma pewną teorię.
Proszę zauważyć, że takie zachowania agresywne, niestandardowe bym powiedział, nawet ekstraordynaryjne, żeby komuś wchodzić w paradę, kiedy sobie organizuje jakiś więc - tym bardziej, że my tu mamy do czynienia z państwową uroczystością związaną z zaślubinami z morzem, więc w ogóle to nie była część kampanii wyborczej – ale to wynika z pewnej frustracji głębokiej. Rzucamy wtedy tych barbarzyńców, czyli ludzi agresywnych i wulgarnych, kiedy sami jesteśmy słabi. To jest wynik słabości, a nie mocy
— ocenił.
Opozycja nie potrafi sama wygrać wyborów. Ktoś musi jej pomóc
— zauważył na antenie Telewizji wPolsce.pl, tłumacząc tym również szukanie pomocy przez KO za granicą.
W jego ocenie posługiwanie się owymi „barbarzyńcami” ma wywołać wrażenie, że prezydent Andrzej Duda nie ma poparcia społecznego, albo że społeczeństwo go nienawidzi.
Pewne media to podchwycą. Zaraz pokażą
— zaznaczył.
Odnosząc się do faktu, że minęło 24 godziny od tych wydarzeń, a ani kandydatka KO na prezydenta, ani nikt z jej sztabu za ten incydent nie przeprosił, politolog ocenił:
To powinno dziwić, bo kandydatce powinno zależeć na odcięciu się od tych barbarzyńców, czyli ludzi, którzy po prostu nie stosują się do pewnych zasad debaty politycznej i demonstrowania.
Powinno zależeć Kidawie-Błońskiej, prawnuczce premiera Grabskiego i prezydenta Wojciechowskiego, żeby odciąć się od tych barbarzyńców, natomiast ona nie odcina się. To wynika z jej zagubienia, słabości
— dodał.
Artur Wróblewski zwrócił uwagę, że w PO jest od lat dokonywana negatywna selekcja, a sama partia ma zabetonowane struktury, nie dopuszczając osób zdolnych i charyzmatycznych.
aw/Telewizja wPolsce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/486523-wroblewski-opozycja-nie-potrafi-sama-wygrac-wyborow