Udzielony „Gazecie Wyborczej” wywiad Borysa Budki, od kilku dni nowego przewodniczącego Platformy Obywatelskiej, to pierwsza tak szeroka, z ambicjami zaprezentowania czegoś więcej niż partyjna nowomowa, wypowiedź. Warto więc się jej przyjrzeć i zastanowić, czy pan Budka w roli szefa PO, z punktu widzenia obozu Zjednoczonej Prawicy, jest dobrą, czy też złą, wiadomością?
Zacznijmy od tytułu wywiadu (na pierwszej stronie „GW”):
PiS SIĘ BOI.
Możliwe, że pan Budka nie ma z tym nic wspólnego, w całym wywiadzie jeden tylko wątek pasuje do takiego tytułu (o tym, że PiS podobno się boi porównań do reżimu totalitarnego - choć po dekadach porównań wygrał kolejne wybory, więc może jednak się nie boi), ale to rzecz charakterystyczna. Redakcja uznała, że nie lepsza oferta dla Polaków, nie lepszy pomysł na kraj, ale rzekomy strach PiS ma być głównym przekazem wywiadu.
Jest to stała cecha mediów opozycyjnych i warta pogłębionych analiz socjologicznych. Dlaczego strach polemisty czy nawet przeciwnika politycznego ma być kluczem do zwycięstwa własnego obozu? Czy to nie jest takie trochę… pałkarskie właśnie? Co to ma wspólnego z demokratyczną walką?
Mniejsza o to. Nie sądzę, by pisowcy, którzy doświadczyli zaszczuwania przed tragedią smoleńską i po niej, mordów politycznych i wielu lat ciężkiej opozycyjności, przestraszyli się pana Budki. Ale jeśli mu to do czegoś potrzebne, niech się taką wizją raduje.
Bo z całej rozmowy wynika, że pana Budkę różni od poprzednika jedno:zdaje się naprawdę wierzyć w totalną propagandę, którą od wielu lat uprawia jego formacja. Może to naturalne, zrozumiałe: jest młodszy, nie tak doświadczony jak Grzegorz Schetyna, wygląda na dużo bardziej zarozumiałego. Nie dostał także jeszcze w polityce w kość, więc sądzi, że radykalizm jest odpowiedzą na wszystko, że to zawsze będzie go windowało do góry, tak samo, jak totalizm wyniósł go na lidera Platformy.
Jednak mimo wszystko łatwość z jaką rzuca odpowiedzi, wskazuje, że będzie politykiem bardzo przewidywalnym, żeby nie powiedzie prostackim.
I tak:
— Przeciwnicy polityczni to zdaniem pana Budki „polityczni gangsterzy”
— „Język prezydenta Dudy przypomina ten, który pamiętam z podręczników historii i kronik filmowych”
— „Prezydent nie jest już głową państwa”
— „Wygrałem autentycznością. Ludzie w Platformie mnie znają, od lat pracowałem na dole. Przyjechałem z Gliwic własnym samochodem, zaparkowałem na parkingu w galerii handlowej, byłem w sklepie kupić drożdżówki. (…) A np. Jarosław Kaczyńskie nie zna zwykłego świata, nie chodzi ulicami, nie idzie do spożywczego po bułki. W sumie to przerażające”. Swoją drogą, skąd pan Budka wie, jak żyje Jarosław Kaczyński?
— Siedmioletnia (sic!) córka pana Budki >>czasem pyta: „Tata, ale kiedy wy wreszcie z tym PiS-em wygracie?” Albo: „Dlaczego pan Kaczyński jest zły?”<<.
— Wszystkie działania Zbigniewa Ziobry wynikają z „osobistej zemsty”, bo „nie dostał się na aplikację do Krakowa”.
Itp. Itd. Jakby komputer wypluwał odpowiedzi zgodnie z jakimś totalnym algorytmem.
Do tego zapowiedź walki z religią w szkołach (w obecnej formie), zapowiedź osłabienia ochrony życia i masa wyrzekań na rządzących. Pan Borys Budka w roli szefa Platformy Obywatelskiej jest jednak dla Zjednoczonej Prawicy dobrą wiadomością - skrajny, przewidywalny, bezrefleksyjny, zarozumiały, a nawet sobą samym zachwycony (wielokrotnie sam siebie i swoje talenty wychwala w sposób wręcz bezwstydny).
Zaczynam sądzić, że przy takich przeciwnikach możliwa jest i trzecia kadencja dla Zjednoczonej Prawicy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/486238-pan-budka-jest-jednak-dla-prawicy-dobra-wiadomoscia