Pamiętam dzień w którym pierwszy raz usłyszałem to słowo. A właściwie zobaczyłem – na tak zwanym pasku jednej z komercyjnych telewizji informacyjnych. Zaniepokojony, że wzrok szwankuje, podszedłem bliżej do ekranu. Chwilę potem komórką zrobiłem także zdjęcie. Tak, pomyłki nie było: Czy będzie Polexit? – brzmiał napis. Prowadząca z przerażoną twarzą rozpytywała gości na okoliczność tego potencjalnego nieszczęścia.
Był początek roku 2016. Obóz Jarosława Kaczyńskiego dopiero objął rządy i nie zdarzyło się nic, zupełnie nic, co by takie podejrzenie uzasadniało. A jednak potężna maszyna propagandowa rozpoczęła polexitowy taniec. Wszystkie kolejne wybory przebiegały pod tym hasłem: samorządowe, europejskie, parlamentarne. Polacy za każdym razem odrzucali tę narrację opozycji i związanych z nią mediów. Ba, nawet ówczesny przewodniczący Komisji Europejskiej Jean Claude Juncker, mający przecież na koncie sporo sporów z rządami Prawa i Sprawiedliwości, orzekł w kwietniu 2019 roku:
„Polsce nie grozi polexit. Polska jest z nami, bo podzielamy wspólne wartości”.
Ale nie zatrzymało to tej propagandowej machiny nawet na sekundę. Podobnie jak proeuropejskie – choć bez rezygnacji z interesu narodowego – wielokrotne deklaracje prezydenta Andrzeja Dudy, prezesa rządzącej partii Jarosława Kaczyńskiego i wszystkich liczących się polityków prawicy.
Podobnie jak duża polska aktywność na unijnym podwórku, choćby wprowadzająca do europejskiej debaty postulat walki z podatkowymi rajami. Ciekawej dyskusji na ten temat z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego i m.in. francuskiego ministra finansów osobiście wysłuchałem niedawno na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos.
Mimo to ta absurdalna debata wpychana jest nam do dzisiaj.
To kolejny krok w stronę Polexitu
— tak zaledwie kilka dni temu kandydatka Platformy Obywatelskiej na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska podsumowała podpisanie przez prezydenta noweli ustaw sądowych, rozszerzającej odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów.
Mniej zorientowany odbiorca, na przykład jakiś gość z dalekiej zagranicy, mógłby odnieść wrażenie, że oto Polska idzie śladami Wielkiej Brytanii, że przed nami nie kolejne wybory, zgodne z normalnym kalendarzem politycznym, tym razem prezydenckie, ale referendum w sprawie obecności Polski w Unii Europejskiej. Zdziwiłby się, gdyby usłyszał, że jedynym politykiem, który niedawno postawił taki postulat był… ówczesny lider Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna.
Skąd się ten potworek debaty o rzekomym polexicie zatem wziął? Kto stworzył tego Frankenstaina? Nie mam wątpliwości, że gdzieś w sztabach opozycyjnych świadomie wyrysowano tę linię podziału jako receptę na programy społeczne rządów Prawa i Sprawiedliwości, skuteczność w walce ze złodziejstwem, sukcesy gospodarcze, a także wzrost międzynarodowej pozycji Polski w ostatnich latach. Uznano najwyraźniej, że nie ma sensu przygotowywać lepszych programów, rywalizować na wiarygodność wyborczych obietnic, walczyć o głosy. Wystarczy Polaków… postraszyć. Zaszantażować. Nakręcić emocje swoich wyborców w kraju, zmobilizować przyjaciół i Donalda Tuska w Brukseli, by ten scenariusz uwiarygodnili. Kiepsko to idzie, Polacy nie kupili tej politycznej tandety, Unia i poszczególne państwa członkowskie też nie biorą tego serio.
Nikt – absolutnie nikt - nie wierzy w żaden Polexit – nieważne czy świadomy, czy, jak twierdzą ideolodzy opozycji, nieświadomie przez rząd sprowokowany. Nie ma na to żadnych dowodów, nawet wypowiedzi. A jednak zmusza się Polaków, by o tym debatowali całymi dniami.
O co zatem chodzi? Po co ta gra? Przepraszam, że użyję mocniejszego słowa. Uważam to za wyraz pogardy części opozycji i jej mediów wobec Polaków. Tylko pogardą, przekonaniem o głupocie wyborców, można bowiem wytłumaczyć tak uparte trzymanie się tak zakłamanego hasła, bez żadnego związku z rzeczywistością. Polacy naprawdę zasługują na więcej.
CZYTAJ TEŻ ARTYKUŁ JAKUBA MACIEJEWSKIEGO: Pogłoski o karach od TSUE są obliczone na wywołanie histerii. Że niby nadchodzi Polexit (a nie nadchodzi)
Felieton wygłoszony na antenie Polskiego Radia 24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/486158-straszenie-rzekomym-polexitem-to-wyraz-pogardy-wobec-polakow