W Senacie miały być nowe standardy. W czwartek doszło do chaosu podczas obrad. Marszałek Tomasz Grodzki nie był w stanie poradzić sobie z procedurą głosowania nad ustawą o działach administracji publicznej.
CZYTAJ WIĘCEJ: Zaskakujący tryb pracy Senatu pod wodzą Grodzkiego. Obrady i głosowania po północy. „Miało być inaczej a wyszło jak zwykle”
Czwartkowe posiedzenie Senatu pokazało dobitnie, że marszałek Grodzki nie radzi sobie z prowadzeniem obrad. Może to być podyktowane tym, że nie do końca zna przepisy regulaminu Senatu. Tęczowa koalicja, która zawiązała się w Senacie prowadzi działania zmierzające do dokonania opóźnień czy wręcz obstrukcji niektórych działań, które proponuje rząd PiS. Poprawki senatorów tęczowej koalicji mogą doprowadzić do tego, że trzynaste emerytury nie będą wypłacane w terminie. Jest bardzo poważny zgrzyt i zarzut w stosunku do części izby senackiej. Oczekiwanie społeczne, które jest artykułowane każdego dnia przez emerytów jest jednoznaczne. Społeczeństwo oczekuje, że świadczenia będą wypłacane w terminie i będą świadczeniami stałymi. Inną kwestią jest czwartkowa dyskusja nad ustawą o działach. PO wspomagana przez PSL, Lewicę i senatorów niezależnych prowadziła działania zmierzające do obstrukcji administracji rządowej i wręcz destabilizacji państwa, bo ustawa o działach rozdziela kompetencje w Radzie Ministrów i w działach ogólnych administracji rządowej
— komentuje w rozmowie z portalem wPolityce.pl Wojciech Skurkiewicz, senator PiS.
Rozczarowania prowadzeniem obrad przez marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego nie kryje również senator PiS Marek Pęk.
W czwartek w Senacie był dość kuriozalny przebieg obrad
— mówi portalowi Pęk.
Zaczęło się od głosowania, które w zasadzie nie miało miejsca w historii Senatu. Zostały zgłoszone wnioski i poprawki do ustawy o działach administracji publicznej. Poprawki zostały przez Senat przegłosowane. Następnie został przyjęty wniosek o przegłosowanie przyjęcia ustawy z poprawkami. Wtedy pan marszałek Grodzki wpadł w lekką panikę. Najpierw zakomunikował Wysokiej Izbie, że ustawa została przyjęta, ale w ten sposób, że nie została uchwalona. Co by oznaczało, że do Sejmu ustawa wraca w takiej wersji, w jakiej z niego wyszła. Wtedy szybko zaczęły się interwencje innych senatorów, marszałka Borowskiego. Wkroczyli oczywiście legislatorzy senaccy i uzmysłowili panu marszałkowi, że tak nie może się zakończyć proces legislacyjny, tylko, że musi być podjęte jeszcze głosowanie końcowe. Pan marszałek wtedy skorzystał z przepisu, który praktycznie nigdy nie jest używany w regulaminie. Przed podjęciem ostatecznej uchwały, skierował jeszcze raz ustawę do komisji. Komisja, co było jeszcze bardziej kuriozalne, zebrała się tylko po to, żeby przegłosować jeden wniosek o odrzucenie ustawy w całości. Na to było potrzeba mnóstwo czasu. I wreszcie grubo po północy jeszcze raz tę ustawę głosowaliśmy. Wtedy odrzucono ustawę w całości. To miało wydźwięk polityczny. Senat przecież nie mógł doprowadzić do sytuacji, żeby faktycznie nie rozpatrzył ustawy i przyjął ją w wersji sejmowej
— wyjaśnia senator Pęk.
Odbieram to jako chorobliwą ambicję obecnej większości w Senacie, żeby komplikować życie Sejmowi i rządowi, jak się tylko da i kiedy się da. Ale to nie ma większego znaczenia, bo i tak ta ustawa z powrotem trafi do Sejmu, a tam ma większość PiS i odrzuci ten wniosek. Na biurko prezydenta trafi finalnie ustawa w wersji sejmowej
— podkreśla polityk PiS.
Wskazuje, że w czwartek ujawniło się, że pan marszałek Grodzki ma jeszcze bardzo małą wprawę w prowadzeniu obrad.
Prowadzi głosowania bardzo wolno. Wiele jest niepotrzebnych przestojów. Ale w sprawach politycznych marszałek Grodzki jest bardzo nieprzejednany. Zwołuje komisję tylko po to, aby przeforsować wniosek o odrzucenie ustawy. To jest nielogiczne. Skoro przeszliśmy proces legislacyjny, skoro zostało przyjętych kilkanaście czy ponad 20 poprawek to nie ma sensu tego robić. To były poprawki o które wnioskowali również senatorowie PiS, w tym ja. Widać, że nie ma żadnej woli, aby tą ustawę poprawiać. Najważniejsze są pryncypia, żeby odrzucać ustawy z Sejmu
— wskazuje Pęk w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Podobnie zrobiono z ustawą o trzynastej emeryturze. Wprowadzono poprawki, które tak naprawdę uniemożliwiają wypłaty „trzynastek” i uniemożliwiają ich finansowanie ze środków budżetowych. To pokazuje złośliwość, zaciętość i obstrukcję
— ocenia.
Pan marszałek Grodzki nie był wcześniej wicemarszałkiem ani sekretarzem Senatu, więc nie miał możliwości przyjrzeć się z bliska prowadzeniu obrad.
Ale to też pokazuje, że jednak większość w Senacie jest stosunkowo krucha, ma problemy natury organizacyjnej i potrafi się pogubić w głosowaniach. Najpierw głosowali ustawę z poprawkami, a później nie przyjęli jej, a na końcu odrzucili ją w całości. Widać, że tu jest jakiś brak koordynacji pewnych działań politycznych
- dodaje Pęk.
Senator PSL-KP Jan Filip Libicki w rozmowie z portalem wPolityce.pl twierdzi, że nic złego w Senacie się nie dzieje.
Twierdzenie, że obecna większość Senatu może zablokować wypłatę „trzynastych” emerytur jest oczywistą bzdurą i fake newsem rozpowszechnianym przez media, które o tym mówią. Jesteśmy przeciwko dwóm sprawom. Po pierwsze, chodzi o to, aby „trzynasta” emerytura nie była wypłacana z daniny solidarnościowej. Mają na nią wpłacać podatki najbogatsi Polacy. Na to się pan premier Morawiecki umawiał ze strajkującymi w Sejmie osobami niepełnosprawnymi. Tego zobowiązania należy dotrzymać. I to miało być na ich potrzeby. A drugie zastrzeżenie polega na tym, że Fundusz Rezerwy Demograficznej został stworzony na sytuację awaryjną, w której pojawią się problemy demograficzne. One są przed nami. W związku z tym nie można użyć tych pieniędzy na ten cel. ale to nie znaczy, że jesteśmy przeciwko wypłacie „trzynastek”. Jesteśmy za wypłaceniem tej emerytury. Skoro rząd mówi, że nas na to stać, proszę bardzo, cieszymy się.
— mówi portalowi wPolityce.pl senator PSL-KP Jan Filip Libicki.
Kiedy cztery lata temu większość w Senacie miał PiS, nocne prace w izbie wyższej były standardem. W czwartek nocne obrady w Senacie zdarzyły się po raz pierwszy w obecnej kadencji. W mojej ocenie w najbliższym czasie to się nie zdarzy
— podkreśla polityk.
W uspokajającym tonie wypowiada się senator KO Antoni Mężydło.
Pracujemy dobrze i sprawnie. Ostatnie posiedzenie było nawet o jeden dzień krótsze niż przewidywano. Chociaż co prawda trochę dłużej ostatniego dnia siedzieliśmy w Senacie, ale wszystko poszło sprawnie. Była dobra obsługa prawna. Wszystko zostało wyjaśnione.
- mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl senator Antoni Mężydło.
not. tp
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/485992-chaos-w-senacie-senatorowie-pis-grodzki-nie-radzi-sobie