Gdy próbuję sobie uzmysłowić, kiedy zaczęła się droga Pawła Juszczyszyna, która doprowadziła go od roli prowincjonalnego sędziego do pospolitego, politycznego awanturnika, burzyciela, przyodzianego jedynie w sędziowską togę, który uważa, że stoi ponad prawem, sądzę, że takim punktem zwrotnym w jego biografii było pozornie drobne wydarzenie sprzed niecałych pięciu laty.
Tym wydarzeniem było posiedzenie Kolegium Sądu Okręgowego w Olsztynie, które odbyło się w połowie października 2015 r., poświęcone rozpatrzeniu sprawy sędziego Juszczyszyna, przyłapanego przez policję na naruszeniu prawa drogowego.
Sędzia Juszczyszyn dopuścił się poważnego wykroczenia komunikacyjnego, jadąc z szybkością 101 km na godzinę przez jedną z małych miejscowości pod Giżyckiem, a więc w terenie zabudowanym, dwukrotnie przekroczył dozwoloną prędkość. Zatrzymującemu go policjantowi pokazał legitymację sędziowską, więc ten pozwolił mu jechać dalej, uprzedzając o sporządzeniu meldunku i przesłaniu go jego przełożonym do Sądu Rejonowego w Olsztynie.
Dwa dni później zebrało się wspomniane już Kolegium w składzie: Wacław Bryżys (przewodniczący), Adam Barczak, Katarzyna Zabuska (sędziowie z Olsztyna) oraz sędziowie Bogusława Olszewska-Wojgienica z Sądu Rejonowego w Giżycku i Jolanta Wiszniewska z Sądu Rejonowego w Bartoszycach. Rozpatrywali oni wniosek dotyczący „informacji Komendy Powiatowej Policji w Giżycku o popełnieniu wykroczenia drogowego z udziałem sędziego Sądu Rejonowego w Olsztynie Pawła Juszczyszyna”.
Przewodniczący zgromadzenia przedstawił informację z komendy i odczytał wyjaśnienia złożone przez Juszczyszyna, a jego koledzy sędziowie uznali, że nic się nie stało. W protokóle z posiedzenia Kolegium orzekło, że „wykroczenie nie stanowi rażącej obrazy przepisów prawa wykroczeń i nie nastąpiło uchybienie zasad etyki i godności urzędu sędziego”.
To wówczas prawdopodobnie w świadomości sędziego Juszczyszyna zadomowiło się przeświadczenie, że jego pozycja różni się zasadniczo od sytuacji zwykłych obywateli. Że podlega innym kryterium niż przeciętny człowiek. Że jednym z wyróżników jego sytuacji jest bezkarność. Komfortowe poczucie, prowadzące prostą drogą do uznania swojej wyjątkowości.
Gdybym miał być terapeutą Pawła Juszczyszyna, który uświadomił sobie, że staje się powoli człowiekiem, stojącym na bakier z prawem, bo nie chcę używać określenia „człowiekiem nadpsutym”, pocieszałbym go, że zawdzięcza to swoim kolegom z branży. To ów zespół ludzi, działających w imię fałszywie pojętej solidarności zawodowej, zasiał u niego małe ziarenko zepsucia, właśnie jako sędziego. I ciągle się powiększa.
Ciekaw jestem, co porabia teraz sędzia Wacław Bryżys, ów przewodniczący Kolegium sprzed pięciu laty? I czy dziś jest dumny z werdyktu, jaki wówczas podjął?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/485646-niedzwiedzia-przysluga-kolegium-sedziowskiego-z-olsztyna