„Kaczyński robi nam państwo autorytarne (…). W PRL-u przynajmniej budowano szkoły i szpitale. A w rządach Kaczyńskiego nawet tego się nie robi” - mówi w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” Robert Biedroń. Rozmowę z kandydatem Lewicy na prezydenta publikuje dziś również portal OKO.press.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: I on chce łączyć? Biedroń drwi z pielgrzymki posłów na Jasną Górę. Przechodzień oburzony: „A co w tym złego?”
W rozmowie z „DGP” Robert Biedroń nie ukrywa, że inspiracją dla niego jest prezydentura Aleksandra Kwaśniewskiego.
Zaczynamy podobnie. Kiedy Aleksander Kwaśniewski ogłaszał swój start, komentatorzy twierdzili, że nie będzie sukcesu (…). Dziś jest najpopularniejszym prezydentem III Rzeczypospolitej
— mówi.
Kandydat Lewicy na prezydenta przyznaje, że jest zwolennikiem wprowadzenia w Polsce tzw. małżeństw homoseksualnych. Twierdzi, że polska konstytucja nie definiuje małżeństwa, a jedynie przyznaje małżeństwom heteroseksualnym specjalną ochronę.
Było wiele badań, analiz, które pokazały, że moja kandydatura jest najciekawszą na lewicy i wszyscy się na to zgodziliśmy
— odpowiada na zarzut, że jego kandydatura wynika z wewnętrznych kalkulacji Lewicy, a nie z realnych szans na zwycięstwo.
Biedroń mówiąc o głównych wątkach swojej kampanii wskazuje na kwestie związane z mieszkalnictwem, rozwojem małych i średnich miast, służbą zdrowia, edukacją, i katastrofą klimatyczną.
Reforma wymiaru sprawiedliwości jest nieunikniona i konieczna. PiS leczy dżumę cholerą
— mówi z kolei o reformie sądownictwa.
Biedroń rytualnie twierdzi również, że trzeba odpolitycznić: media, sądy, spółki skarbu państwa.
I dlatego dziś potrzebny jest upgrade, taki „Kwaśniewski 2.0”. Prezydent, który narzuci innym władzom wyższe standardy
— odpowiada na uwagę o tym, że za czasów prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego media publiczne były upolitycznione.
Kandydat Lewicy zarzuca obozowi rządzącemu autorytaryzm i wyraża tęsknotę za PRL.
Kaczyński robi nam państwo autorytarne (…). W PRL-u przynajmniej budowano szkoły i szpitale. A w rządach Kaczyńskiego nawet tego się nie robi
— przekonuje.
Biedroń ma też oczywiście pretensje do polskiej polityki zagranicznej. Zarzuca - tradycyjnie już - zbyt daleko idącą współpracę z USA i pomijanie kontaktów z partnerami z Europy. A to wszystko w dniu wizyty prezydenta Macrona w Polsce.
Wywiad dla OKO.press utrzymany jest w konwencji, w której dziennikarka portalu wciela się w „wyborców różnych opcji”, a zadaniem Biedronia jest przekonanie jej do swojej kandydatury. Najpierw prowadząca rozmowę gra „kobietę głosującą na PiS”.
Nie dziwię się. Bylejakość życia, jaką zafundowała III RP kobietom w Polsce, jest nie do zniesienia
— odpowiada na stwierdzenie, że „kobiety głosują na PiS niemal tak licznie jak mężczyźni”.
Kandydat Lewicy nie atakuje programu 500 plus, przyznaje, że przywrócił on wielu osobom godność.
Według mnie takie kobiety głosują na PiS, ludzie, którzy mówią: byliśmy upokarzani przez te lata i odzyskujemy godność. PiS dał im coś, czego nie dali inni
— mówi.
Dalej Biedroń odpowiada na pytania dotyczące relacji państwa i Kościoła.
Nie zamierzam zabierać żadnych pieniędzy Kościoła, zamierzam pilnować pieniędzy państwa. Niech ksiądz płaci sprawiedliwe podatki, tak samo jak ktoś, kto prowadzi zakład samochodowy czy fryzjerski
— podkreśla.
Nie możemy się zgadzać na żadną formę wykluczenia z naszej wspólnoty – niezależnie czy dotyczy gejów i lesbijek, kobiet, ludzi z małych miejscowości czy osób z niepełnosprawnością
— odpowiada na zarzut, że będzie jako prezydent będzie „zajmował tylko prawami gejów i lesbijek”.
Dalej dziennikarka wciela się w „wyborczynię Platformy Obywatelskiej: trochę rozczarowaną porażkami swej partii, trochę nieprzekonaną do Małgorzaty Kidawy-Błońskiej”.
Ze względów politycznych wygranie z PiS jest najważniejsze. Ale nie chodzi o to, żeby było jak było, o bylejakość w polityce. Chodzi o to, żeby było lepiej. Konstytucji powinniśmy bronić nie tylko w kontekście sądów, ale od pierwszego do ostatniego artykułu
— odpowiada na sugestię, że tylko Kidawa-Błońska ma realną szansę na zwycięstwo z Andrzejem Dudą, więc głos na niego jest głosem straconym.
Jest alternatywa dla cywilizacji pogardy, którą reprezentuje PiS i prezydent Duda. Ta alternatywa odpowiada na współczesne wyzwania.
— dodaje.
Kandydat Lewicy przekonuje, że ma doświadczenie niezbędne do prowadzenia polityki zagranicznej. Wymienia jednak osoby, którzy mogliby pełnić rolę jego ekspertów: Włodzimierza Cimoszewicza, Leszka Millera czy Janusza Zemke.
Dalej dziennikarka wciela się w wyborcę Lewicy i stwierdza, że w sondażach Biedroń ma poparcie znacznie niższe niż koalicja ta otrzymała w ostatnich wyborach parlamentarnych.
Patrzę, jak ludzie zaczynają się angażować w nasze komitety, jak udał się wspólny projekt Lewicy, którego byłem jednym z liderów, widzę, że to działa
— Biedroń stara się zaklinać rzeczywistość.
Jestem postępowym, lewicowym politykiem
— mówi.
Biedroń przekonuje, że już niedługo będzie rządziła Lewica i lewicowy prezydent.
Będą rządzić ludzie pokroju Adriana Zandberga, Andrzeja Rozenka, ludzie, którzy rozumieją wyzwania XXI w. i myślą o XXII
— mówi.
xyz/”Dziennik Gazeta Prawna”/OKO.press
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/485452-ofensywa-medialna-biedronia-chce-byc-kwasniewskim-20