Po ponad 15 latach członkostwa Polski i innych państw naszego regionu w Unii Europejskiej staliśmy się ważnym elementem wewnętrznej równowagi wspólnoty, którego wyjęcie może doprowadzić nawet do jej dezintegracji. I choćby dlatego wszystkie przestrogi o tym, że nas wyrzucą z UE „za karę”, można włożyć między bajki. Podobnie jak groźby, że PiS dąży do polexitu
— pisze na łamach tygodnika „Sieci” Konrad Kołodziejski, rozprawiając się z powtarzanym przez opozycję hasłem o rzekomym „polexicie”, do którego miałoby dążyć Prawo i Sprawiedliwości.
Otóż dla dużej części opozycji członkostwo w Unii ma być nie tylko dobre dla Polski, lecz również dla niej samej. Ma oznaczać gwarancję przywilejów i władzy. Z tego powodu woli ona unikać jakichkolwiek sporów zagrażających jej pozycji, podobnie jak robi to podwładny, który w obawie przed utratą premii unika konfliktu z przełożonym. Dobrym przykładem takiej postawy może być Donald Tusk, który gładko i bez żadnych pytań zinternalizował unijne standardy, za co został wynagrodzony stanowiskiem przewodniczącego Rady Europejskiej, a później szefa Europejskiej Partii Ludowej. (….) Największym zagrożeniem dla opozycji byłaby bowiem sytuacja, w której Unia pogodziłaby się z trwałą obecnością PiS u władzy i doszła do jakiegoś porozumienia z tą partią. Jak łatwo przewidzieć, znacznie obniżyłoby to rankingi PO oraz wielu innych ugrupowań opozycyjnych
— czytamy.
Dlatego sztucznie jest kreowany, zarówno na użytek wewnętrzny, jak i zewnętrzny, obraz PiS jako formacji dążącej do wystąpienia z Unii. Opozycja próbuje przedstawiać się na tym tle jako formacja „europejska”, chroniąca Polskę przed tym katastrofalnym scenariuszem (…) Skojarzenie ma być proste: opozycja to demokracja i Europa, a PiS to rozbrat z Unią i staczanie się ku wschodniemu autorytaryzmowi. Wyborcy, z których znakomita większość – jak dowodzą tego kolejne badania opinii publicznej – opowiada się za członkostwem Polski w UE, nie powinni mieć przecież żadnych wątpliwości, na kogo oddać swój głos, aby pozostać we wspólnocie
— zwraca uwagę publicysta tygodnika „Sieci”.
Rzecz jasna nikt nas z UE nie wyrzuci. A przynajmniej nie z powodu PiS. Nie zostaliśmy przyjęci do wspólnoty z powodów altruistycznych i w naszych relacjach – co akurat PiS dobrze rozumie – liczy się głównie obopólny interes. W tej chwili Polska próbuje wyszarpnąć dla siebie większy niż dotąd kawałek tortu, a nasi partnerzy niezbyt chętnie chcą go oddać. Droga do porozumienia jest jednak zawsze otwarta, bo scenariusza polexitu nikt nie przewiduje. Wiedział o tym nawet – i przyznawał to publicznie – wiecznie rozkojarzony Jean-Claude Juncker, do niedawna szef Komisji Europejskiej. A skoro on wiedział, to wiedzą o tym również wszyscy liczący się liderzy unijni
— podkreśla.
Kołodziejski ostrzega, że powtarzanie hasła polexitu i tworzenie wokół członkostwa Polski w UE osi sporu politycznego są działaniami bardzo szkodliwymi.
Opozycja próbuje sobie w ten sposób torować drogę do władzy, ale w dłuższej perspektywie jest to strategia samobójcza, niekorzystna zarówno dla Polski, jak i dla Unii. Jeśli ktoś mógłby na tym zyskać, to byłaby to wyłącznie putinowska Rosja. Warto więc pomyśleć zawczasu i przyhamować. Tylko czy opozycja jest jeszcze do tego zdolna?
— puentuje autor.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 27 stycznia br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/485086-kolodziejski-w-sieci-polexit-jaki-polexit