Dzisiaj hasło „konstytucja” stało się symbolem niezgody na to, co rządzący robią z wymiarem sprawiedliwości i z sądami. Słowo „konstytucja” to ich płachta na byka, wpadają w szał
– powiedział sędzia Piotr Gąciarek w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”.
Przepytująca sędziego Agnieszka Kublik zapytała oczywiście o sędziowską togę.
W szafie wisi. I od razu uprzedzam pytanie, nikt nie zabraniał mi pójść w niej na Marsz Tysiąca Tóg. Włożyłem ją, od samego początku wiedziałem, że nie będę jej niósł w ręku
– odpowiedział Gąciarek.
Sędzie przekonywał, że nie spotkały go żadne nieprzyjemności w związku z wzięciem udziału we wspomnianym marszu.
Było to coś tak wielkiego, że warto było iść w togach
– stwierdził.
Gąciarek pozwolił sobie też na ocenę niektórych sędziów. Zajął się tymi, którzy są oddelegowani do Ministerstwa Sprawiedliwości.
Tych, którym nie chce się sądzić, siedzą w Ministerstwie Sprawiedliwości i biorą wielkie pieniądze, nazywam „nadzwyczajną kastą”
– powiedział.
Nie spodobały mu się też słowa prezydenta Andrzej Duda o potrzebie zmian w sądownictwie.
To brzmi jak wezwanie do przemocy. Trochę jak prezydent Iliescu, gdy w 1990 roku studenci w Bukareszcie protestowali przeciwko zawłaszczonej rewolucji, a on wezwał górników. Albo jak wezwanie ORMO w 1968 roku. Pierwszy raz słyszę od kolegów, że naprawdę się boją, że to się może wymknąć spod kontroli
– stwierdził.
Gąciarek uspokoił jednak czytelników i pytany o to, czy czuje się ścigany, odpowiedział, że nie, ale…
Czuję się znieważany. Czuję, że moja praca, moje poświęcenie są deprecjonowane
– zaznaczył.
mly/wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/485074-sedzia-gaciarek-wiedzialem-ze-nie-bede-niosl-togi-w-reku