Ujawnił, że cierpi na chorobę alkoholową, i oświadczył, że prokuratura nie zamknie mu ust. Kamil Durczok, który zasłynął ostatnio serią skandali, po miesiącach milczenia zabrał głos i znów szokuje. Maja Narbutt omawia na łamach tygodnika „Sieci” trudną sytuację Kamila Durczoka oraz jego ostatnią aktywność w mediach społecznościowych.
Specjaliści od marketingu i PR zastanawiają się teraz, co oznacza ten fatalny i niespójny przekaz byłej telewizyjnej gwiazdy
— pisze.
Autorka cytuje słowa Roberta Rutkowskiego, terapeuty uzależnień:
Nie można oczekiwać konsekwencji od kogoś, kto cierpi na długotrwałą chorobę alkoholową. Chwiejność emocjonalna, zmienne nastroje, uleganie impulsom, to oczywiste symptomy.
Narbutt zauważa, że „sytuacja Durczoka… jest rzeczywiście trudna. Czekają go dwie sprawy sądowe – jedna za jazdę po pijanemu, druga związana ze sfałszowaniem przez niego podpisu żony na wekslu zabezpieczającym wielomilionowy kredyt bankowy […]. Ale nie jest też wykluczona inna, dość zaskakująca hipoteza. Ujawniając chorobę alkoholową, Durczok może przygotowywać grunt pod swoją linię obrony. Zaznacza, że prof. Piotr Kruszyński, adwokat i karnista z UW wskazuje przewlekłą chorobę alkoholową jako… hipotetyczny powód, dla którego można by rozważać złagodzenie kary […], jeśli oczywiście miałaby ona skutkować ograniczoną poczytalnością”.
Durczoka czeka nieprzyjemna batalia sądowa. W pewien sposób powinien być do niej przygotowany – kilka ostatnich lat upłynęło mu bowiem na procesach z tygodnikiem „Wprost”. To właśnie „Wprost” zadał medialnej karierze Kamila Durczoka morderczy cios. Ściśle rzecz biorąc, trzy ciosy, bo tyle było szokujących okładkowych artykułów poświęconych ówczesnemu szefowi „Faktów”. Przytacza wypowiedź Wiesława Gałązki, doradcy wizerunkowego: – To, co się z nim dzieje, nie jest serią pojedynczych, niezwiązanych ze sobą fatalnych incydentów. Można mówić o efekcie kuli śniegowej, która toczy się z coraz większą szybkością w dół. Narbutt przypomina również, że po zakończeniu współpracy z TVN Durczok stworzył portal Silesion, który szybko zakończył swoją działalność: Ta historia pokazuje też, że Durczok odnosił sukcesy, wtedy gdy – jak w TVN – pracował na niego sztab ludzi. Ale kiedy sukces medialnego przedsięwzięcia zależał głównie od niego, efekty były znacznie gorsze
— podkreśla.
W podsumowaniu Narbutt zauważa, że trudno będzie walczyć z powstałym kryzysem wizerunkowym. Najlepszą radę dla Durczoka ma chyba ktoś, kogo on sam z pewnością uważa za wroga.
„Chyba przyszedł dla niego czas na refleksję. Gdyby potrafił się zdobyć na maksymalną, bezwzględna szczerość, mógłby napisać książkę, jak wchodzi się na szczyt i z niego spada, co się za tym wszystkim kryje. Zaręczam, że znalazłaby wielu czytelników. Może napisze to zresztą jakiś reporter, choć już nie ja” – mówi Michał Majewski, były dziennikarz „Wprost”
— czytamy w artykule Mai Narbutt.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 27 stycznia br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/485024-w-tygodniku-sieci-kamil-durczok-happy-endu-nie-bedzie