Od wczoraj w wielu mediach ma nowe życie dotycząca reformy wymiaru sprawiedliwości wypowiedź Jana Rokity sprzed półtora roku dla TVN24 BiŚ. W sierpniu 2018 b. poseł PO złożył świadectwo za prof. Andrzeja Rzeplińskiego, który przecież kiedyś sam chciał głębokich zmian w wymiarze sprawiedliwości. Słowa Rokity stają się dziś nawet bardziej aktualne niż 17 miesięcy temu. I wciąż aktualny jest podstawowy wniosek: to sami sędziowie od lat bronią hermetyczności środowiska, a więc swoich interesów i to jest główne źródło patologii polskich sądów.
W moim przekonaniu prowokacyjne są raczej jakieś takie bardzo skrajne sądy skierowane przeciwko tej reformie
– stwierdził były poseł PO.
I opowiedział o swojej rozmowie z prof. Andrzejem Rzeplińskim, z którym miał „zaszczyt przez dłuższy czas blisko współpracować”.
Mówił mi: proszę pana, jak nie wyrwiemy sędziom Krajowej Rady Sądownictwa, to nic się nie da zrobić z polskim wymiarem sprawiedliwości. To wszystko od lat wiedzieliśmy, tylko strach przed tym, że środowisko sędziowskie powie, że to jest zamach na niezawisłość sądów, to jest zamach na podstawowe wartości demokratyczne, paraliżował polityków
Znajome argumenty? Bardzo. Nie ma dnia, by nie padały w debacie o wprowadzanych zmianach. Powtórzmy tę diagnozę: tylko wyrwanie KRS sędziom pozwoli zacząć uzdrawiać system. A co dziś się dzieje? Właśnie sędziowska kontrola nad KRS jest priorytetem dla Sądu Najwyższego, opozycji i wielu sędziów. Aby osiągnąć ten cel podstawowy, łamane jest prawo (z Konstytucją na czele), uzurpowane są kompetencje, sięga się po siłowe argumenty za granicą.
Ta reforma nie ma tylko wymiaru czysto personalnego. Ona ma wymiar fundamentalny i ustrojowy, dlatego że przesądza - jeśli się nie załamie w pewnym momencie - o jednej rzeczy, która powinna przetrwać rządy PiS. (…) Mianowicie o tym, że zniknie kooptacyjny system doboru sędziów. To znaczy, że nie sędziowie wyłącznie i ich wybrańcy będą decydować o tym, kto w przyszłości będzie sędzią
— mówił jeszcze Rokita.
Do krążących ponownie cytatów z byłego polityka dołożę jeszcze kilka, z jego artykułu w tygodniku „Sieci”, wcześniejszego, bo z lutego 2017 r. Pisał wtedy jeszcze mocniej o palących potrzebach zmian w KRS:
Mówiąc nieco kolokwialnie – KRS powołano „dla sędziów”, a nie „dla obywateli”. Toteż nie ma w tym nic zaskakującego, że od początku swego istnienia gremium owo troszczy się o interesy członków korporacji sędziowskiej, a nie obywateli stających przed sądami.
(…) Konsekwentna polityka prowadzona od lat przez KRS sprawiła, że sędziowie stali się swoistą kastą „ludzi nietykalnych”. A ich rozległe polityczne i materialne przywileje uzasadniane są wyłącznie retoryką „niezawisłości i niezależności”, z góry mającą zamknąć usta tym, którzy chcieliby zgłosić jakiekolwiek wątpliwości.
Wielki i palący problem ustrojowy państwa polskiego tkwi w tym, że przez taką konstrukcję KRS, a szerzej wymiar sprawiedliwości został wyjęty spod reguły głoszącej, że „państwo jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli”, i oddany faktycznie „na własność” jednej grupie zawodowej. W ten sposób zablokowano mechanizmy reformy wymiaru sprawiedliwości, gdyż od wielu lat możliwa okazuje się tylko taka reforma, która odpowiada interesom politycznym i materialnym członków korporacji
W środowiskach postkomunistów traktowano korporacje jako nisze, w których bezpiecznie przetrwać mogą sitwy ludzi dawnego reżimu. Obie dominujące dziś partie – PiS i PO – wyrosły ze sprzeciwu wobec tamtego stylu myślenia. Sztandarowym projektem PiS, zaraz po powstaniu partii, stała się ustawa otwierająca zawody prawnicze, której rzecznikiem był Przemysław Gosiewski. Natomiast na ustrojową wadliwość KRS pierwsza zwróciła uwagę Platforma, dla której projekt zmian w tej dziedzinie przygotował jeszcze w 2005 r. Andrzej Rzepliński. W projekcie tym proponowano przekształcenie Krajowej Rady Sądownictwa z instytucji „stojącej na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów” w instytucję „strzegącą prawa obywatela do sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy w niezawisłym sądzie”
Wszystkie te diagnozy Jana Rokity stają się jeszcze bardziej aktualne dziś, po marszach w togach, rezolucji Parlamentu Europejskiego, a przede wszystkim hucpie towarzystwa z najważniejszego sądu w Polsce.
Dlatego przecież Sąd Najwyższy podjął przed kilkoma dniami skandaliczną uchwałę, właśnie w obronie starej formuły KRS.
Nienależyta obsada sądu występuje wtedy, gdy w składzie sądu bierze udział osoba wyłoniona na sędziego przez KRS w obecnym składzie
–- to kluczowe zdanie tej uchwały.
To tego przede wszystkim dotyczą wszystkie lamenty w mediach histeryzujących o „ustawach kagańcowych” i „deformie sądów”. To stąd popularność hasła o „neo-KRS”.
Bo to jest sedno dzisiejszej walki - odebranie środowisku sędziowskiemu możliwości autorytarnego kształtowania kadr i karier. To jest clou systemu bezkarności, z którymi ekipa Zjednoczonej Prawicy jako pierwsza próbuje na serio zerwać. Dlatego tak jej się rzucają do gardeł. Również ci, którzy parę lat temu sami postulowali takie zmiany - jak prof. Rzepliński.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/484972-krs-klucz-po-ktory-siegnal-pis-by-zerwac-z-sadowa-sitwa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.