Nawet ja, Chorwat, ze zdziwieniem, smutkiem i i niepokojem obserwowałem relację ze spotkania w Parlamencie Europejskim, w czasie którego opozycyjni europosłowie i intelektualiści nalegali, aby ich podobnie myślący koledzy z innych krajów wywarli presję na legalny demokratyczny rząd w Polsce. Mogę się tylko domyślać jak czuli się Polacy.
CZYTAJ TAKŻE: Szokujące ustalenia „Wiadomości”! Sadurski apeluje w PE: Możecie dostarczyć silnych argumentów krytykom polskiego rządu
Szokuje mnie to, ponieważ byłem zaskoczony tym, do czego jest zdolna ta totalna opozycja, aby powrócić do władzy w Polsce. Szokuje mnie gotowość do wykorzystania każdej możliwej metody dla własnej korzyści politycznej (oczywiście ukrytej pod maską „troski o demokrację“). Także i tej, która na dłuższą metę nie może sprzyjać dobru Polski, a jest nią poszukiwanie sojusznika poza własnym krajem dla konfliktów politycznych dotyczących własnych obywateli.
Szokujące było dla mnie obserwować jak politycy z innych krajów są gotowi mieszać się w wewnętrzne sprawy innych państw. Hiszpański socjalista Juan Fernando López Aguilar była w tak rewolucyjnym nastroju, że zaofiarował swoją pomoc w zburzeniu polskiego rządu, do tego stopnia, że Radosław Sikorski musiał go uspokajać, zwracając mu uwagę na włączone kamery.
Dalej, smutno mi było patrzeć na polskich polityków i intelektualistów z układu III RP jak źle mówią o swojej ojczyźnie.
Pochodzę z kraju, którego wolność wiele kosztowała. W Chorwacji jest nie do pomyślenia, aby poważni politycy, nawet ci lewicowi, podczas tak oficjalnych spotkań, wypowiadali się w tak negatywny sposób o demokratycznie wybranym rządzie swojej ojczyzny. Tak jest teraz, nie wiem jak będzie w przyszłości.
Naiwnie myślałem, że jest tak też w Polsce, w kraju, który także zapłacił ogromną cenę za swoją wolność i niezależność. A potem zobaczyłem Wojciecha Sadurskiego, który namawia europejskie elity do dalszej presji na Warszawę, bezwstydnie obrażając przy tym polski rząd.
Na końcu bardzo niepokojący wydał mi się całościowy obraz Unii Europejskiej oraz sposób, w jaki dziś funkcjonuje i dokąd zmierza.
To nie jest dobry kierunek, ponieważ system polityczny, który umożliwia politykowi z Hiszpanii, o którym nic nie wiem i któremu nie przyznałem żadnej legitymacji wyborczej, aby posiadał tak wielką władzę w decydujących kwestiach, które dotyczą mnie jako obywatela Chorwacji (pisze teoretyczne), nie ma dobrej przyszłości. Chodzi o system, który wykorzystuje część nadanej mu suwerenności narodowej do gier politycznych. W tej perspektywie walka, którą prowadzi teraz PiS w kwestii reformy wymiaru sprawiedliwości jest walką, która powinna interesować każdego obywatela UE, mającego inne wizje suwerenności niż ta, która dominuje w brukselskiej biurokracji.
Jeśli ta walka zostanie przegrana z powodu nacisków z Brukseli, jutro wszystkim nam będzie trudniej walczyć o swoje sprawy.
Na końcu zwracam uwagę, że nie chodzi o zajęcie takiego lub innego stanowiska w bardzo trudnej kwestii dotyczącej reformy sądownictwa w Polsce. Chodzi o coś innego. O wagę ochrony zasady, według której główne prawo o decydowaniu o tak trudnych kwestiach mają mieć ci, których ona najbardziej obchodzi, a są to polscy obywatele.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/484944-andrijanic-ze-smutkiem-patrze-na-polska-opozycje-w-pe