No to ruszyli! Nowy szef Platformy Obywatelskiej zapowiedział, że koniec z polityką gabinetową i nadszedł czas zbratania się z ludem. Łatwiej rzec, niż uczynić. Lud okazuje się bowiem wymagający i nieprzewidywalny, a tanie gesty wywołują raczej rozbawienie, niż ciepły podziw.
CZYTAJ TAKŻE: Kidawa-Błońska pozuje w schronisku: „Czy Princessa zagości w Pałacu Prezydenckim?”. Internauta: „Metoda na kundelka”. WIDEO
Jeżeli chcemy odzyskać zaufanie wyborców, to musimy być wśród nich. Musimy gabinety warszawskie zamienić na targ na Podkarpaciu czy też bazarek na Lubelszczyźnie. Na rozmowy na Podlasiu czy na spotkania na Długim Targu w Gdańsku. Pierwszym wyzwaniem jest kampania Małgorzaty Kidawy-Błońskiej właśnie w takiej formule
— powiedział kilka dni temu Borys Budka w rozmowie z „Faktem”.
Konstatacja skądinąd słuszna. Dobrze, że dochodzi do takich wniosków kolejny polityk partii słynącej ze społecznego odrealnienia. Rzecz jednak w tym, że problem leży w najgłębszej strukturze myślenia, której nie sposób zmienić z dnia na dzień.
Establishmentowa partia zakładana przez „elity” dla „elit”, gwarantująca ciągłość istnienia postkomunistycznej układanki, skupiona przez lata na budowaniu państwa bezpiecznego dla cwaniaków, ma wyraźną trudność z rozumieniem realnych nastrojów społecznych. Każde niewyreżyserowane spotkanie kończy się wpadką. Najwyraźniej było to widać podczas kampanii prezydenckiej Bronisława Komorowskiego, ale nieoczekiwanymi starciami z „ludem” zasłynęła też Ewa Kopacz. Politykom PO trudno ukryć pogardliwe nastawienie do ludzi głosujących na PiS. Co rusz wymyka im się z ust jakaś kąśliwa uwaga o braku rozumienia świata przez „prostych ludzi”, którym trzeba wytłumaczyć rzeczywistość. Gdy na spotkaniach wyznawców pojawia się nieoczekiwanie ktoś, kto zadaje trudne i konkretne pytania, politycy PO uciekają w banał.
Ostatnie kampanie - samorządowa i parlamentarne - nie udały się Platformie, pomimo usilnej pracy sztabowców i speców od wizerunku. Nie wyciągnięto wniosków. I nie jest to jedynie kwestia chęci, ale trwałej niezdolności do realnej empatii społecznej, patrzenia na świat z butą i pretensją. To także problem mentalnego zakładnictwa i ślepego oddania podjętej blisko dwie dekady temu idei postkomunistycznego ładu. Nie naprawią tego wizerunkowe sztuczki ani hurraoptymistyczne deklaracje. A na totalną przebudowę Platforma nie jest gotowa, bo nie taki przecież jest cel jej działań.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/484736-partia-elit-nie-ma-zdolnosci-do-poszerzenia-elektoratu