Chodziło o to, by przywrócić normalne funkcjonowanie systemu sądowego. Dzisiejsze postanowienie TK nie jest rozstrzygnięciem merytorycznym. Jest ono formalnym zabezpieczeniem, by wymiar sprawiedliwości działał, rozprawy się odbywały, a sędziowie nie stawali przed dylematem: czy słuchać sugestii dotyczącej indywidualnej oceny pozycji sędziego, czy poczekać aż wypowie się w tej kwestii Trybunał Konstytucyjny.
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Genowefa Grabowska.
CZYTAJ TAKŻE:Trybunał Konstytucyjny zawiesza uchwałę Sądu Najwyższego. Sędzia powołany przez prezydenta ma prawo orzekać
wPolityce.pl: Krytycy dzisiejszego postanowienia Trybunału Konstytucyjnego zarzucają mu,iż spowoduje jeszcze większy chaos, niż ubiegłotygodniowa uchwała Sądu Najwyższego.
Prof. Genowefa Grabowska: Trybunał Konstytucyjny ma obowiązek ten spór rozpatrzyć. Przecież wpłynęło kilka zapytań. Mowa o wnioskach prezydenta, premiera i Marszałek Sejmu. W związku z tym, że pani Marszałek złożyła pierwszy wniosek, Trybunał poprosił Sąd Najwyższy, by nie organizować posiedzenia 23 stycznia i nie podejmować uchwał, które komplikowałby całą sytuację.
Sądu Najwyższy postanowił jednak inaczej i jego uchwała zapadała.
Sąd Najwyższy zignorował to wezwanie i w wyniku posiedzenia, ale nie pełnego składu Sądu Najwyższego, gdyż zebrały się dwie Izby oraz część składu Izby Cywilnej (Izba Karna, Izba Pracy ii Ubezpieczeń Społecznych oraz 3/4 Izby Cywilnej – red.). Kiedy mówimy więc o „uchwale Sądu Najwyższego”, to stosujemy pewien zabieg retoryczny. To nie jest uchwała całego Sądu Najwyższego, gdyż dwie Izby, których dotyczył problem, zostały pominięte. Jedna z tych Izb, czyli Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, wydała wcześniej uchwałę w składzie 7 sędziów, dotyczącą tej materii. Dziwi więc, że przy próbie wygenerowania uchwały tych trzech Izb, zupełnie zignorowano uchwałę Izby Kontroli Nadzwyczajnej, tak jakby tej Izby w ogóle nie było. To pokazuje , że Sąd Najwyższy jest głęboko podzielony, a przecież organ konstytucyjny tego rzędu, ma służyć wszystkim Polakom…
…a nie tylko jednej grupie i to o inklinacjach politycznych.
O to powinna dbać głowa tego organu, czyli I Prezes SN, która ma być prezesem wszystkich sędziów tego sądu, a nie wybranych. To także element złego zarządzania, wynikający z konfliktu politycznego, czy też oparty na tym, że tak właśnie rządzi się dziś Sąd Najwyższy. Pojawienie się uchwały z 23 stycznia wprowadziło piekielny chaos w sądownictwie. Przed sędziami stawał dylemat: „orzekać, czy nie orzekać”.
Ten problem został dzisiejszym postanowieniem Trybunału Konstytucyjnego „zawieszony” do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia.
Chodziło o to, by przywrócić normalne funkcjonowanie systemu sądowego. Dzisiejsze postanowienie TK nie jest rozstrzygnięciem merytorycznym. Jest ono formalnym zabezpieczeniem, by wymiar sprawiedliwości działał, rozprawy się odbywały, a sędziowie nie stawali przed dylematem, czy słuchać sugestii dotyczącej indywidualnej oceny pozycji sędziego, czy poczekać aż wypowie się w tej kwestii Trybunał Konstytucyjny. To on jest „sądem ostatniego słowa, który zrobi to w ciągu miesiąca.
Wielu komentatorów było zaskoczonych dzisiejszymi słowami sędziego Michała Laskowskiego, rzecznika Sądu Najwyższego, który stwierdził, że dzisiejsze postanowienie TK jest formą podważania orzeczenia TSUE z 2019 roku.
To była próba uzasadnienia wyjścia i skierowania kilku słów do dziennikarzy. Proszę zwrócić uwagę, że nie było to oficjalne stanowisko Sądu Najwyższego. Nie słyszałam w wypowiedzi sędziego Laskowskiego oficjalnych stwierdzeń. Często było za to akcentowane stwierdzenie: „moim zdaniem”. Nie bardzo więc wiem kogo reprezentował dzisiaj sędzia Laskowski. Gdyby wyszedł i odczytał stanowisko I Prezes SN, czy też stanowisko Izby, to wiedzielibyśmy kto te słowa nam przedstawia. Miałam wrażenia braku spójności i używania argumentu o sprzeczności z prawem europejskim, kiedy my mówimy o stronie formalnej sporu. Pan sędzia wygłaszał za to teorie o wyższości prawa europejskiego. Stwierdza to, mimo, że na gruncie polskiej konstytucji takiego stwierdzenia wygłaszać nie można. Potwierdził to wielokrotnie Trybunał Konstytucyjny i jest to stanowisko znane nie tylko w Polsce. Ponad konstytucją nie stoi TSUE lub prawo europejskiej. Stwierdzenie rzecznika SN, że Trybunał przeszkadza wykonaniu wyroku TSUE, jest zbyt daleko posunięta ekwilibrystyką słowną.
Słuchając tych słów miało się poczucie pewnej bezsilności. Ta sama bezsilność mocno wybrzmiewała w komentarzu prof. Marcina Matczaka, który komentując dzisiejsze postanowienie TK dla portalu wyborcza.pl używał podobnej retoryki.
Do tego nas już przyzwyczajono. Ta krytyka odbywa się na zasadzie „bo naruszono praworządność”. W czym więc postanowienie Trybunału narusza autonomię Sądu Najwyższego? Gdzie argumenty za tym, że nie doszło do sporu kompetencyjnego? Ja już pomijam logiczną sprzeczność uchwały Sądu Najwyższego. Jedni sędziowie są więc z gruntu źli, inaczej traktowane są wyroki wydawane przez te same osoby do 23 stycznia, a inaczej po 23 stycznia. To urąga nie prawu już, ale zdrowemu rozsądkowi.
Rozmawiał Wojciech Biedroń
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/484653-prof-grabowska-uchwala-sn-wprowadzila-piekielny-chaos
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.