Ujujujuj…! Drżyj rządzie RP, drżyjcie pisiory! Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy orzekło, że z demokracją u nas źle i „zarekomendowało”, co komu należy dać, a co komu zabrać, by przywrócić praworządność. Mało tego, postanowiło, to zgromadzenie, że będzie się władzom RP przyglądać, czy te „rekomendacje” wykonuje. Ujujujuj…!
To zacznę może od wyjaśnienia, co to takiego, ta Rada Europy. Jest to twór, w którego skład wchodzi 47 państw - w porządku alfabetycznym od Albanii i Azerbejdżanu, przez Niemcy i Polskę, po Rosję, Turcją z Ukrainą włącznie. A zatem, z Unią Europejską i Radą Europejską UE ów twór nie ma nic wspólnego, jak niektórzy politycy opozycji sugerują. Jednym z organów tejże Rady Europy jest Zgromadzenie Parlamentarne właśnie, którego nie należy mylić z Parlamentem Europejskim. W skład tegoż organu, który tę rezolucję z rekomendacją… - patrz wyżej, wchodzą wydelegowani parlamentarzyści z tychże 47 krajów członkowskich. Tyle informacji podstawowych.
Pominę fakt, że w głosowaniu przeciw Polsce, ramię w ramię z rosyjskimi przyjaciółmi uczestniczyli posłowie naszej, polskiej opozycji. Pominę również, że współautorem postanowienia o objęciu tego naszego łamiącego demokrację, pisowskiego kraju, był ponoć Krzysztof Śmieszek, znany z tego, że jest „partnerem” Roberta Biedronia, znanego z tego, że… - mniejsza z tym. Pan Śmiszek się domagał, a potem skomentował, że postanowienie zgromadzenia, patrz wyżej, o „monitorowaniu” Polski jest „szokujące”. Ale i z tym mniejsza…
Warto natomiast wiedzieć coś więcej, kto stawia nas do kąta, poucza i „rekomenduje”, co powinno leżeć w gestii polskiego ministra sprawiedliwości, a co nie… Tak, tak, to nie bujda, rada (jak wyżej) uważa, że: należałoby „pilnie” pozbawić Zbigniewa Ziobrę nadzoru nad prokuraturą, a sędziowie powinni sami siebie wybierać do Krajowej Rady Sądownictwa, w skrócie, żeby było tak jak było. Poza tym, że należy pilnie powołać komisję śledczą w sprawie „kampanii oszczerstw” wobec, pardon, to wszak nie moje określenie, lecz sędzi Ireny Kamińskiej, „nadzwyczajnej kasty”. Ale jaja, ale jaja…!, jak skwitowałaby to europosłanka Elżbieta Bieńkowska - ta, która przed objęciem funkcji komisarza w Brukseli stwierdziła, że w Polsce „za sześć tysięcy złotych to pracuje złodziej albo idiota”. A propos, pani Bieńkowska nie jest już (od ubiegłego roku) komisarzem odpowiedzialnym za rynek wewnętrzny, przemysł, przedsiębiorczość oraz sektor małych i średnich przedsiębiorstw, co nie znaczy, że musi za te sześć tysięcy…, bo po przepracowaniu jednej kadencji w roli komisarza otrzymywać będzie przez trzy lata odprawę w wysokości połowy wynagrodzenia, wynoszącego miesięcznie 20,8 tys. euro brutto. Ale mniejsza z tym…
Wracam do Rady Europy i jej Zgromadzenia Parlamentarnego, które tę rezolucję, patrz wyżej…, bo bardzo to ciekawy organ jest. W kwietniu 2018 roku komisja niezależnych ekspertów, powołana z byłych sędziów, wskazała na przekupstwo wielu aktywnych i wcześniejszych członków tejże Rady Europy. Wśród wymienionych z nazwisk - dla przykładu, w kontekście blokowania rezolucji o łamaniu praw człowieka w Azerbejdżanie, ale nie tylko - był m.in. przewodniczący tegoż zgromadzenia, patrz wyżej, Hiszpan Pedro Agramunt z chadeckiej partii Partido Popular, przyjaciel Rosjan i nie tylko, który został pozbawiony tego reprezentacyjnego urzędu w kwietniu 2017 roku, z powodu „utraty zaufania”… Był też i Niemiec z chadeckiej partii CSU, były poseł Bundestagu, adwokat Eduard Lintner - zakulisowy lobbysta, który za swe „pozytywne opinie” skasował np. poprzez estońską filie Danske Bank przelew z Baku, dokładnie 61 tys. euro. Przelewów było w sumie więcej, tylko w latach 2012-2014 opiewały na sumę 819.500 euro. Wśród wymienionych była też jego rodaczka i koleżanka posłanka z Bundestagu, z siostrzanej partii CDU Karin Strenz, która przyznała, że dostała pieniądze od firmy „M-Trade”, prowadzonej notabene przez… Lintnera, czego nie wykazała w deklaracjach o dodatkowych dochodach, a za co Bundestag nałożył na nią karę 20 tys. euro i postanowił więcej nie delegować do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy… O korupcji w tym szacownym gremium i różnorakich skandalach mógłbym więcej ale mniejsza z tym…
Są jeszcze inne, ciekawe wątki. W 2014 roku, w wyniku aneksji Krymu przez Rosję, odebrano prawo głosu rosyjskim delegatom. I co? Rosjanie wytknęli, że pozbawienie głosu ich wysłanników jest niezgodne ze statutem, zaczęli ostentacyjnie bojkotować Radę Europy i od 2017 roku zaprzestali płacenia składek. A to przykre… Zgodnie z zasadami, po dwóch latach niepłacenia składek państwo członkowskie powinno być ostatecznie i definitywnie wykluczone z rady. Ale cóż to by była za Rada Europy bez Rosji…? Więc rada w radę, Rada postanowiła w maju ubiegłego roku – że tak powiem – oczyścić klimat, by umożliwić Rosji pełne członkostwo, w tym oczywiście prawo głosu, co niemiecki „Tagesspiegel” uznał otwartym tekstem za „uległość wobec szantażu Moskwy”. Notabene nie tylko ten dziennik tak to ocenił, jak dorzucił szwajcarski „Neue Zürcher Zeitung”, rada poszła na daleko idące ustępstwa wobec „autorytarnej Rosji”, bo jakoby zobowiązała się nie wystawiać kandydatury nielubianego w Rosji Litwina Andriusa Kubiliusa na sekretarza generalnego, rozpatrzyć kwestie sankcji i więcej się nie czepiać, że wśród rosyjskich delegatów są posłowie z Krymu.
No, ale co to ma wspólnego z rezolucją dotyczącą „przywracania praworządności” w naszym kraju? Nic właśnie, więc dlatego w głosowaniu przeciw Polsce, ramię w ramię, obok rosyjskich przyjaciół uczestniczyli posłowie polskiej opozycji… To ten cholerny PiS znowu narozrabiał, nie można było po prostu zapłacić tym w tym zgromadzeniu, patrz wyżej, komu trzeba…? Stać nas! Powiem wprost: jeśli teraz polski rząd choć na jotę ustąpi wobec „rekomendacji” zgromadzenia tych…, patrz wyżej, to ja poproszę o azyl w… Rosji. Albo w Azerbejdżanie!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/484589-jesli-polski-rzad-choc-na-jote-ustapi-to-poprosze-o-azyl