Już druga znana publicznie osoba opowiada się za „okrągłym stołem”, jako jedynym sposobie wyjścia z kryzysu związanego reformą polskiego sądownictwa. Jako pierwszy ponad miesiąc temu pomysł taki rzucił wicepremier Jarosław Gowin. Kilka dni temu z taką samą inicjatywą wystąpił prof. Michał Kleiber, były prezes Polskiej Akademii Nauk.
W propozycji Jarosława Gowina, by przy okrągłym stole rozwiązać sprawy reformy sądownictwa, dostrzegam szlachetne intencje jej autora. Podobną motywację widzę w inicjatywie podjętej przez cenionego przeze mnie prof. Michała Kleibera. Jak wynika z wywiadu, którego niedawno udzielił prof. Kleiber, jego inicjatywa jest już nawet w początkowej fazie realizacji – podobno przyjęto kilkanaście zgłoszeń ewentualnych uczestników tego przedsięwzięcia.
Jedną z cech tego pomysłu, która pozwala określić go – delikatnie mówiąc - mało fortunnym są skojarzenia z samą nazwą. Nie da się uciec od negatywnych konotacji z okrągłym stołem sprzed już ponad 30 laty. Tak, tak, dobrze wiem, że czasy są nieporównywalne. Że nie można stawiać znaku równości między ówczesnym okrągłym stołem a dzisiejszą propozycją. Wszak jedna niebagatelna rzecz pozostanie wspólna. Elity, które zasiądą przy stole dogadają się między sobą ponad głowami społeczeństwa. A najważniejsza sprawa, będąca motorem napędowym, mianowicie to, że Polacy - jak pokazują badania, ponad 80 procent - domagają się reformy sądownictwa, że mają dosyć sędziów proweniencji komunistycznej i ich uczniów, wnoszących w dorobku najróżniejszego typu patologie, zostanie całkowicie pominięta. Nawiasem mówiąc, tej właśnie kwestii obecna władza nie potrafi przekazać biurokratom i lewakom z Komisji Europejskiej i TSUE, nie rozumiejącym polskiej, specyficznej sytuacji.
Obydwaj autorzy tego pomysłu, wydaje się, nie widzą wielu jego innych jego słabości, w tym najważniejszej – braku posunięcia nawet o krok głównego celu, któremu miałoby służyć spotkanie przy okrągłym stole. Tym celem winno być dalsze reformowanie wymiaru sprawiedliwości. Bo jeśli efektem miałoby być zahamowanie naprawy sądownictwa, to do tego niepotrzebny jest okrągły stół. A przecież nie można wykluczyć, że kontestujący dotychczas przeprowadzone zmiany, będą parli do wycofanie niektórych z nich, jak np. likwidację Izby Dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym.
Również zbędne byłyby rozmowy przy okrągłym stole, których rezultatem miałoby być wycofanie się rządu z ostatniej nowelizacji, dotyczącej kwestii wyboru nowego prezesa Sądu Najwyższego na miejsce Małgorzaty Gersdorf, której kadencja kończy się w kwietniu, a więc za nieco ponad trzy miesiące. Jak wiadomo, ustawa jest w rękach prezydenta, który po analizie podejmie decyzję, co do jej dalszego losu. To jeden z wrażliwych przepisów, wpływających na funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, jeśli wziąć pod uwagę zagrożenie, jakie może sprawić obstrukcja, którą gotowi podjąć sędziowie Sądu Najwyższego, aby uniemożliwić wybór nowego prezesa. Znowelizowana ustawa zabezpiecza przed taką blokadą. A że jest groźba taka jest realna świadczy choćby ostatnia uchwała Sądu Najwyższego, uderzająca bezpośrednio w Krajową Radę Sądownictwa, a pośrednio rujnująca dotychczasową reformę, realizowaną od jesieni 2017 roku.
Spotkaniu przy okrągłym stole z definicji przyświeca idea wzajemnych ustępstw. Próba znalezienia złotego środka, na który obydwie skonfliktowane strony się godzą. Choć obie z uczuciem niedosytu.
Po pierwsze więc, warto przypomnieć, że już z taką próbą ustępstwa mieliśmy do czynienia ze strony prezydenta Andrzeja Dudy, kiedy zawetował ustawę w lipcu 2017, a kilka miesięcy później przesłał do Sejmu własną złagodzoną wersję ustawy. I jaki efekt? Dziś widać, że ustawa ta nie spełniła oczekiwań ani środowiska sędziowskiego, doprowadzając do niemal jawnego buntu części sędziów, ani opozycji, która w podważaniu reform upatruje swój polityczny interes.
Nie widzę nawet odrobiny dobrej woli ze strony przeciwników reformy. Jedynym ich celem od ponad czterech lat jest jej całkowite storpedowanie. Być może strona sądowo-opozycyjna zgodzi się wspaniałomyślnie na położenie nowej klepki w podłodze i wymianę klamek w gabinetach Sądu Najwyższego. Do tego niepotrzebny jest okrągły stół.
Nie mówiąc już o tym, że będą szermowali nowym argumentem rozszerzającym narzędzia krytyki rządu. - Mieliśmy najlepsze intencje. Ale z obozem władzy nie da się negocjować.
Nie powiedzą jednak głośno, że za ich intencjami kryło się unicestwienie reformy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/484486-wiara-w-pozytki-okraglego-stoluto-jedynie-pobozne-zyczenia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.