Ludzie, którzy w swojej karierze politycznej czy komentatorskiej przeszli od PiS do antyPiS musieli dać się przeczołgać w histerycznym akcie zapewniania, że Kaczyński to największe zło na świecie. Niektórzy ten histeryczny akt powtarzają aż do granic aberracji.
Podczas gdy cały cywilizowany świat w zadumie wysłuchuje przemówień byłych więźniów niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz oraz przywódców państw, którzy oddają hołd ofiarom III Rzeszy, Marek Migalski publikuje na swoim koncie w mediach społecznościowych sugestię, że Polska Zjednoczonej Prawicy przypomina państwo Adolfa Hitlera.
Marek Migalski pisze:
Ci, którzy wybudowali Auschwitz, a potem wymordowali w nim ponad milion ludzi, słyszeli od swoich przywódców w latach trzydziestych, że: - „mnie nie interesuje prawo, mnie interesuje sprawiedliwość” - „ponad prawem jest wola narodu” (oba cytaty z Goebbelsa) - obcy przynoszą zarazki - państwa Europy chcą im odebrać suwerenność i niepodległość - inne państwa chcą od nich reparacji i pieniędzy - lider partii rządzącej może i popełnia pewne błędy, ale jest krystalicznie uczciwy i żyje prawie jak pustelnik, poświęcając dla narodu nawet życie osobiste. - przyszłość narodu jest zagrożona przez obcych - homoseksualiści niosą zgorszenie i zagrażają tradycyjnemu modelowi rodziny - opozycja to nie ludzie inaczej myślący, ale zdrajcy ojczyzny - ich naród jest czysty i zawsze był tylko ofiarą agresji innych - Bóg upodobał sobie ich naród - państwo jest potęgą, która - gdyby tylko nie była pętana międzynarodowymi umowami – zadziwiałaby cały świat jeszcze bardziej - lepiej im będzie poza strukturami międzynarodowymi, bo one ograniczają suwerenność - nikt obcy, z zagranicy, nie ma prawa ingerować w to, jak sami się rządzą w swoim kraju - ojczyzna wymaga oczyszczenia z elementów wrogich, powiązanych w zagranicą A teraz spokojnie pomyślcie, czy już gdzieś, nie tak znowu dawno, nie słyszeliście tego zestawu „poglądów”?
Człowiek, który zaproponował siebie jako pogodną twarz Prawa i Sprawiedliwości, gdy po Tragedii Smoleńskiej 2010 roku zadeklarował pomoc w prowadzeniu kampanii prezydenckiej Jarosława Kaczyńskiego, który całą kadencję europarlamentu i uposażenie z tym związane zawdzięcza jednemu środowisku politycznemu, od wielu lat prowadzi osobistą krucjatę przeciwko szefowi PiS.
Dziś znowu przesadził, brutalnie, niestosownie, w Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu, zestawiając obecną władzę w Polsce z NSDAP. Że to jest analogia fałszywa, że szkodzi Polsce, bagatelizuje niemiecki nazizm, zakłóca hołd ofiarom - to jedno. Ale też pamiętajmy, że skoro największą zbrodnią dla salonów III RP jest nie korupcja, nie przeszłość w bezpiece, nie ruganie pamięci własnej wspólnoty, ale współpraca z Prawem i Sprawiedliwością, to nie dziwmy się, że Migalski z zapałem neofity przeprasza, kaja się, bije w prawicę, demonstrując, że już Jarosława Kaczyńskiego nie kocha, że kocha salony, mainstream (prowadził zresztą program w TVN), liberalizm pod każdą postacią. To smutny przypadek tych, którzy kończąc współpracę z polską prawicą, postanowili przejść na stronę obozu III RP. Ale towarzystwo władające Polską przez ćwierć wieku nie jest takie łatwowierne, nie wystarczy przyjść, powiedzieć: „nie chcę już Jarosława, chcę do Was”, wszystkie te Lisy i Michniki domagają się dowodów, aktów wierności. Masz, tu, człowieku, kałużę z łajnem, przeczołgaj się, pokaż, że już tam nie wrócisz. I naprawdę są tacy politycy, takie osoby publiczne, które zginają kark, pozwalają sobie strącić popiół z cygara na głowę, w zamian za dopuszczenie do wielkomiejskiego obiegu.
Giertych, Kamiński, Migalski
W kwietniu 2012 ukazała się książka, Andrzeja Morozowskiego i Michała Kamińskiego, w której słynny „Misiek” odcina się od prezesa PiS, od prawicy i deklaruje, że jego polityczna przeszłość to „błędy młodości”. Aby mu uwierzono musi zapewniać o tym dosadnie - przedstawia więc Kaczyńskiego jako „chybotliwego” starca, który jest pogubiony i dryfuje na prawo, bo nie ma własnego zdania. Całą gamę polityków PiS Kamiński przedstawił dość prosto - im ktoś bardziej lojalny, tym głupszy, im bardziej niepokorny (jak on sam, „Misiek” Kamiński) tym mądrzejszy. Czapkowanie mainstreamowi pomogło - dzisiaj senator Kamiński zasiada w izbie wyższej parlamentu z ramienia PSL.
We wrześniu 2012 roku ukazał się przecież w „Gazecie Wyborczej” wielki wywiad z Romanem Giertychem, w którym dawny lider polskich narodowców odkręcał swój radykalizm i przekonywał, że „dojrzał”, że się wstydzi, że już taki nie będzie.
robiłem wiele błędów w polityce, szczególnie w warstwie werbalnej. Za często za ostro się wypowiadałem. Przesadziłem, np. mówiąc, że skończył się prezydent Aleksander Kwaśniewski, a zaczął się Aleksander K. Dziś jest mi trochę wstyd.
I polityk, który przewodził Lidze Polskich Rodzin, partii narodowców i arcykatolików, wyraził swoje obrzydzenie do partii „radykalno-fanatycznej jak PiS”. Czapkowanie mainstreamowi pomogło - dziś Giertych jest adwokatem największych tuzów III RP (co zabawne, że te tuzy ciągle adwokatów potrzebują).
A więc ścieżka kariery dla „skończonych PiSowców” jest prosta - wystarczy bić w prawicę, choćby najbardziej nieprawdziwymi, wyssanymi z palca, najbardziej prymitywnymi argumentami. Można być nawet i doktorem habilitowanym, ale do akceptacji przez III RP wystarczy porównanie polskiej prawicy do nazistów. Niby niewielka cena, aczkolwiek raz zastawiony w lombardzie honor, trudno potem wykupić z powrotem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/484327-migalski-porownuje-rzad-do-nsdap-akurat-27-stycznia