Wszelkie złudzenia zostały rozwiane - to nie są niezależne od siebie protesty i opór przeciwko reformom, ale zorganizowana, wieloetapowa akcja obalenia obecnej, wybranej w demokratycznych wyborach władzy. Może i w białych rękawiczkach, dodatkowo w togach i łańcuchach, ale z pełną premedytacją i z użyciem niedemokratycznych (tak!) metod.
Sędziowie Sądu Najwyższego, ogłaszając 23 stycznia, że niektórzy sędziowie nie są dla nich „prawdziwymi sędziami”, a KRS (Krajowa Rada Sądownictwa) jest dla nich „neoKRS” albo wręcz „nową upolitycznioną KRS” udekorowali swoje stanowisko wieloma cynicznymi sformułowaniami, sugerując np. (jak rzecznik Sądu Najwyższego Michał Laskowski), że być może rząd planuje wprowadzić ostrzejsze środki (Onet RANO) albo że zanegowanie działalności KRS jest niby jakimś kompromisem, ba, nawet „salomonowym rozwiązaniem” (TVN).
I tak oto w ciągu dwóch tygodni w porządek polityczny w Polsce uderzył nie tylko Władimir Putin, ale i Komisja Wenecka, marszałek senatu Tomasz Grodzki, stowarzyszenia sędziowskie, które wraz z Komitetem Obrony Demokracji zorganizowały tzw. „Marsz tysiąca tóg” opisany w zagranicznej prasie przez współpracowników lub expracowników Gazety Wyborczej, zapowiedź wizyty unijnej komisarz Very Jourovej, laurka na jej cześć na okładce GW, no i wreszcie teraz uchwała Sądu Najwyższego, relacjonowana przez TVN w materiale z muzyką w tle, podkręceniem dźwięków, aurą grozy i ulokowaniem nadziei w prof. Małgorzacie Gersdorf.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Marsz prawników został zorganizowany dla zagranicznych mediów. Nawet Tuleya dostał laurkę
Błogosławiona naiwność tych, którzy wierzą w spontaniczność lub w przypadkowość skumulowania tych inicjatyw w tak krótkim czasie. Niech oni śpią spokojnie.
A tym, którzy w świętość Sądu Najwyższego nie wierzą warto przedstawić fragment pracy prof. Rogera Mucchiellego, francuskiego filozofa, który w książce „Subwersja” opisał mechanizm obalania władzy, całych rządów, bez użycia siły. Mucchielli, choć w Polsce praktycznie nieznany i nieprzetłumaczony na język polski, został dostrzeżony przez autora prac o dezinformacji, Vladimira Volkoffa, i w najważniejszych fragmentach przytoczony w pracy: „Dezinformacja. Oręż wojny”.
Mucchelli stwierdził, że po zdezintegrowaniu i podzieleniu społeczeństwa na wrogie obozy, należy zdyskredytować władzę, jej obrońców, przedstawicieli, osobistości.
Autorytet władzy zasadza się z jednej strony na consensusie wśród narodu (…) z drugiej zaś na systemie uprawnień, jaki rozporządza z mocy konstytucji oraz ustaw … a także szacunku społecznym.
Filozof twierdził, że obalenie władzy ze swej natury:
dąży więc do zdestabilizowania wszystkich tych kluczowych elementów funkcjonowania społeczeństwa. Podważając obraz władzy w oczach społeczeństwa dąży się do obniżenia autorytetu moralnego państwa. To obniżenie autorytetu jest z kolei wykorzystywane jako świadectwo nieudolności rządzących i zachęta do wypowiedzenia im posłuszeństwa. Mocna i ścisła sieć powszechnego braku szacunku i zaufania paraliżuje jednocześnie władzę i opinię publiczną.
Słowem: jeśli władza postąpi miękko, ulegnie, ustąpi w niedookreślonym kompromisie, zostanie uznana za słabą i będzie zmarginalizowana. Owa „zachęta do wypowiedzenia im posłuszeństwa” już trwa, bowiem sędziowie mianowani w ostatnim czasie przez KRS są poddani presji, by nie orzekać, nie pełnić swoich obowiązków, a w innym wypadku Sąd Najwyższy będzie poprzez swoją uchwałę wspierał wątpliwości adwokatów skazanych przestępców. Sąd Najwyższy w swej wrogości do sędziów mianowanych w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy dał więc przestępcom argument do kwestionowania wyroków sądów.
Jeśli rząd zareaguje zbyt twardo - urosną nowi męczennicy, nowi zmartwychwstali Diduszkowie, a ewentualne incydenty (wyobraźcie sobie Państwo w TVN sceny fizycznej pacyfikacji prawników, jakie mają miejsce we Francji) poruszą nawet przemęczony bajaniem o „autorytaryzmie” elektorat totalnej opozycji. Scenariusz „Ulicy”, ostatnio wygaszony, wyrośnie z nową siłą.
Nie święci garnki lepią ale nie amatorzy destabilizują państwo. Narracja o autorytarnym reżimie w Polsce została już podszlifowana, wszystkie ręce wezwane na pokład i wszystkie środki postawione w stan gotowości. Czekają nas cztery miesiące pełne napięcia i zaaranżowanych prowokacji a przy nich „przypadkowo” obecnych dziennikarzach zaprzyjaźnionych z opozycją. Niech nikt nie będzie zaskoczony, gdy sędzia Igor Tuleya rozpłacze się przed kamerami z obfitością łez równą histerii Beaty Sawickiej albo przed sejmem będzie odgrywana rekonstrukcja puczu z 2016 roku. Skoro zdecydowali się na destabilizowanie państwa, to ich kreatywność na tym polu może pokazać nowe oblicza.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/483996-kasta-jako-czynnik-destabilizacji-rp-co-jeszcze-wymysla