Do bardzo ciekawej uwagi Jacka Karnowskiego iż ”nawet wśród polityków trudno znaleźć taką bezwzględność w walce o władzę, jaką dziś zaprezentował SN„, a sędziowie zachowują się jak bardzo sprawna partia polityczna walcząca o władzę, dokładam jeszcze jeden wniosek: jeśli grupa rządząca sądownictwem wygra, nigdy już nic w Polsce nie będziemy mogli zmienić, a nasza demokracja stanie się iluzją. Będziemy sobie mogli zmieniać premierów, prezydentów, parlamenty, a i tak będzie wszystko po staremu.
Bo to właśnie zakres demokratycznego wpływu na państwo, społeczeństwo, gospodarkę jest istotą sporu. Reformy podjęte przez Zjednoczoną Prawicę w prawnym systemie zmieniają bowiem tak naprawdę tylko jedno - wprowadzają do niektórych instytucji w wymiarze sprawiedliwości (KRS, Sąd Najwyższy) niewielki komponent demokratycznej kontroli. społeczna oddolna presja na takie reformy jest silna i trwała.
Ale korekta budzi wściekłość, bo przerywa system samoreprodukcji kasty rządzącej sądami i grup wpływu z nimi związanymi. Warto zwrócić uwagę, że także wojna o Trybunał Konstytucyjny zaczęła się w chwili, gdy nowa większość parlamentarna w roku 2015 nie zaakceptowała kuriozalnego wyboru sędziów TK przez poprzednią większość „na zapas”. Tak właśnie ci ludzie sobie wyobrażają demokrację - oni i tylko oni mają prawo decydować o kształcie spraw publicznych, tylko oni mogą wskazywać sędziów TK.
Próby reform spotkały się nie tylko z oporem, ale i z kontrakcją. Próbuje się odebrać polskiemu parlamentowi o polskiemu prezydentowi prawo do procedowania ustaw. Neguje się bezwzględne konstytucyjne prawo prezydenta RP do nominowania sędziów. Przypisuje się każdemu sędziemu prawo do interpretacji Konstytucji, oceny konstytucyjności ustaw, a odbiera się moc Trybunałowi Konstytucyjnemu. Przypisuje się unijnym trybunałom prawa, których nie dał im żaden unijny traktat. Próbuje się wymusić przyznanie prezes Sądu Najwyższego prawa do faktycznego wskazania swojego następcy.
Jeśli to przejdzie, jeśli ten zamach na polski ład konstytucyjny się uda, to moc naszego demokratycznego głosu i wszelkich instytucji naszego życia publicznego zostanie zredukowana. Osłabnie też nasza suwerenność. I znów nałożą nam ciężkie łańcuchy.
Nigdy już nie będziemy mieli prawa do zmiany sposobu redystrybucji dochodu narodowego, korekty form życia państwowego, zmierzenia się z dziedzictwem komunizmu. I będzie z tym coraz gorzej, bo władza totalna, absolutna, stojąca ponad wszystkimi innymi uczestnikami życia publicznego, a takiej chce grupa rządząca dziś sądownictwem, nigdy nie jest nasycona, zawsze chce więcej.
Stawka jest zatem naprawdę duża, daleko wykraczająca poza spór Zjednoczonej Prawicy z opozycją o kształt reform sądowych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/483808-jesli-ten-plan-sie-uda-nigdy-juz-nic-w-polsce-nie-zmienimy