Elita sędziowska, zwana „kastą”, postanowiła zagrać w szachy z państwem polskim. Ale dziwne to szachy. Gdy okazało się, że zgodnie z regułami jest szach, a może i - w kolejnym ruchu - mat, sędziowie Sądu Najwyższego, niczym kilkuletnie dzieci, stwierdzili, że nie uznają oni ogólnych przepisów, lecz wymyślą sobie własne. Zanegują prawo prezydenta do nominowania sędziów, prawo Trybunału Konstytucyjnego do rozstrzygania sporów kompetencyjnych, i prawo parlamentu do uchwalania ustaw. Przestawiają skoczka o jedno pole, piona o trzy pola, wieżę przesuwają po przekątnej. I jeszcze twierdzą, że to wszystko w imię prawa.
Sytuacja jest trudna i skomplikowana, ale państwo polskie tych szachów przegrać nie musi. I nie może. Bo jest to gra w istocie o suwerenność. Gdyby nie zewnętrzna osłona i wsparcie, „kasta” nie miałaby w tej grze żadnych szans. Gra jak równy z równym tylko dzięki temu, że płaci polską suwerennością.
Pytań jest więcej. Skoro Sąd Najwyższy uważa, że może rozstrzygać spory tak zasadnicze, to po co w polskim systemie Trybunał Konstytucyjny, do niedawna instytucja najświętsza ze świętych? Podwładni prezes Gersdorf wykazali przecież dziś, że są w stanie wywieść wszystko ze wszystkiego. Czy Sąd Najwyższy chce czekać z uznaniem nowych sędziów na nową, kolejną KRS? A może na nowego prezydenta?
To, co robią sędziowie SN, w istocie przeraża. Nawet wśród polityków trudno znaleźć taką bezwzględność w walce o władzę. Nawet oni jednak czasem się cofają we wzajemnej walce. Czasem po cichu, ale jednak. A sędziowie idą po trupach do celu.
Jaka będzie Polska jest „kasta” wygra? Czy kiedykolwiek coś uda się naprawdę zmienić? Ile będzie warte słowo „demos” w nazwie naszego ustroju? Czy głosowanie w ogóle będzie miało jakiś pozarytualny sens?
To dlatego państwo polskie nie może teraz ulec.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/483753-nawet-wsrod-politykow-trudno-znalezc-taka-bezwzglednosc