Chociaż wszelkie sondaże dają Andrzejowi Dudzie zdecydowaną przewagę nad pozostałymi kandydatami, a główna rywalka Małgorzata Kidawa-Błońska zalicza całą serię wpadek w stylu soft Petru, otoczenie prezydenta nie powinno tracić czujności. Możliwa druga tura może przynieść zwrot o 180 stopni. I postać Małgorzaty Kidawy-Błońskiej ma tu najmniejsze znaczenie.
Bo choć prawdopodobnie kandydatka Platformy znajdzie się w decydującej rozgrywce, to jej potencjalni wyborcy nie będą wcale głosowali za jej wdziękiem, elokwencją, wiedzą, skutecznością (niepotrzebne skreślić, inne przymioty można dodać wedle uznania - przyp. AM). Będą głosować przeciwko PiS. Przeciwko perspektywie kolejnego sukcesu wyborczego partii Jarosława Kaczyńskiego. I ten czynnik będzie decydujący. Nie postać kandydata (a raczej kandydatki), nie reprezentowany przez niego (tudzież nią) szyld wyborczy. Wszystkie siły zostaną rzucone nie za kimś, ale przeciwko Dudzie. A nawet nie Dudzie, tylko „Polsce Kaczyńskiego”.
Dlatego niedawnego sondażu wskazującego na małą różnicę między Kidawą-Błońską a urzędującym prezydentem nie traktowałbym w kategoriach political fiction na zamówienie opozycji. Ten wariant jest możliwy.
Trudno o lepszy sygnał ostrzegawczy dla obozu władzy. Za wcześnie na samozachwyt i odprężenie. Był już jeden kandydat, któremu pewną reelekcję miało zabrać tylko przejechanie „ciężarnej zakonnicy na pasach”.
W te buty nie warto wchodzić. Podobnie jak pod żyrandol. Ale tę lekcję Andrzej Duda już odrobił.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/483579-kidawa-blonska-i-tak-bedzie-zagrozeniem-dla-prezydenta