„To może być dzień jednego z najważniejszych testów polskiego wymiaru sprawiedliwości. W czwartek 23 stycznia jedna grupa sędziów będzie chciała ocenić prawo do orzekania innej grupy sędziów. W tle widać jak na dłoni konflikt polityczny” - pisze w ciekawej opinii Artur Kiełbasiński, którą opublikowano na portali Radia Gdańsk.
Publicysta w swoim teście pt. „23 stycznia w Sądzie Najwyższym. Test na polską demokrację” pisze o kwestionowaniu przez niektórych sędziów niezawisłości Krajowej Rady Sądownictwa i trybu jej wyboru, a co za tym idzie, statusu sędziów powołanych przez KRS. Nad tym dyskutować miały trzy izby Sądu Najwyższego na czwartkowym posiedzeniu, ale zostało one zawieszone przez Trybunał Konstytucyjny i złożony do niego wniosek marszałek Elżbiety Witek.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Artykuł 179 Konstytucji RP jest jasny: „Sędziowie są powoływani przez Prezydenta Rzeczypospolitej, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, na czas nieoznaczony.”. (…) Skąd więc spór? Część sędziów kwestionuje niezawisłość Krajowej Rady Sądownictwa i trybu jej wyboru. To element klasycznej walki politycznej, związanej z niechęcią do jakichkolwiek zmian w polskich sądach
—pisze Kiełbasiński.
Skąd przekonanie części środowiska sędziowskiego, że Sąd Najwyższy ma prawo decydować, czy sędziowie wchodzący dziś do zawodu, mają prawo do jego wykonywania? Przecież przepisy jasno wskazują, że o powołaniu na sędziego decyduje powołanie wręczone przez Prezydenta RP. Dziennikarz Radia Gdańsk wyjaśnia:
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł w listopadzie, że kwestia nominacji sędziowskich w czasie reformy wymiaru sprawiedliwości może podlegać ocenie sądów. Jednak w tym miejscu pojawiają się 2 problemy. Po pierwsze, zgodnie z traktatem lizbońskim i zasadami Unii Europejskiej organizacja wymiaru sprawiedliwości to domena rządów krajowych. Po drugie, w polskim prawie nie ma przepisu, który pozwala innym sędziom weryfikować prawo innego sędziego do orzekania. Tu kluczowa jest i musi być – nominacja Prezydenta RP.
Zdaniem publicysty, jeżeli trzy izby Sądu Najwyższego stwierdzi, że nowo powołani sędziowie nie mają prawa wykonywać zawodu, to czeka nas chaos, w którym „wszyscy… przegramy”. Kiełbasiński podkreśla, że takie orzeczenie może być tylko pozornie zwycięstwem środowiska sędziowskiego, bo podważone mogą zostać wszystkie wyroki wydane przez rzekomo nie mających do tego prawa sędziów.
Kupiłeś Drogi Czytelniku mieszkanie? Gratulujemy, ale nie ciesz się. Być może za 6 lat okaże się, że przy wpisie do księgi wieczystej postanowienie lub zarządzenie wydał „nielegalny sędzia”. I co wówczas z Twoją własnością?
—podaje przykład publicysta.
Kiełbasiński nie ma jednak wątpliwości, że takie rozwiązanie będzie niekonstytucyjne, bo o powołaniu sędziów, jak podkreśla po raz kolejny publicysta, decyduje prezydent.
Idąc do sądu, gdzie orzeka sędzia powołany przez Prezydenta RP, każdy człowiek musi mieć pewność, że wyrok tego sędziego będzie traktowany z powagą i respektowany przez wszystkie instytucje. Bez względu na sympatie i animozje polityczne. I dlatego to, co się ma wydarzyć w Sądzie Najwyższym, jest takie ważne dla polskiej demokracji. I dla każdego z nas osobiście
—kończy dziennikarz.
kk/Radio Gdańsk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/483569-czy-sn-zamachnie-sie-na-konstytucje-czeka-nas-chaos