Jestem zwolennikiem rewolucji w PO, a nie pacykowania i liftingu - podkreślił w środę kandydat na szefa PO senator Bogdan Zdrojewski. Dodał, że w Platformie potrzeba rewolucyjnych zmian dotyczących wszystkich elementów. „Trzeba uwolnić energię samorządów, wrócić do małych miejscowości i na wieś” - ocenił w środę inny kandydat na szefa PO Tomasz Siemoniak. Czuję duże poparcie wśród samorządowców, którzy oczekują wizji państwa, gdzie „na dole” rozstrzyga się problemy - dodał.
Bogdan Zdrojewski, był w środę gościem Porannej Rozmowy RMF FM, gdzie był m.in. pytany o powody kandydowania na szefa PO oraz o to, czy nie wycofa swojej kandydatury tak, jak zrobił to Bartosz Arłukowicz.
Nie wycofam się. Mam taką życiową zasadę, że jak podejmuję się jakiejś roli, to muszę ja wypełniać. Nie chcę nikogo zawieść
— dodał.
Zaznaczył, że kandyduje m.in. dlatego, że ma „w pamięci ten zawód, który był zrealizowany 4 lata temu, kiedy z kandydowania wycofali się Ewa Kopacz, Borys Budka i Tomasz Siemoniak”.
Startuję chyba z dwóch powodów. Po pierwsze takiego przekonania w Platformie, że to co się zadziało w ostatnich kilkunastu miesiącach, dwóch latach, rzeczywiście nie zasługuje na wysoka ocenę, a wspomniani faworyci w wyborach na szefa PO (Budka i Siemoniak - PAP), byli jakby związani swoimi funkcjami z tym, co się działo w Platformie
— powiedział.
Zdrojewski podkreślił, że jest zwolennikiem „nie pacykowania, nie liftingu, tylko pewnej rewolucji w Platformie”. Na pytanie, kto byłby z liftingiem odpowiedział, że „chyba Tomasz Siemoniak”.
Bo jest on w największym stopniu wyznawcą tezy, że w PO działo się dużo bardzo dobrego i w związku z tym trzeba tylko korekt
— ocenił.
Ja uważam, że trzeba wręcz rewolucyjnych zmian i to dotyczących prawie wszystkich elementów
— zaznaczył senator.
Dodał, że rewolucja w PO jest potrzebna, bo partia straciła wiarygodność.
Formacja, która utraciła wiarygodność nie będzie miała szans na sukces. Po drugie, mamy kłopoty z komunikacją, i to nie tylko tą wewnętrzną w partii, ale także tą zewnętrzna, czyli wyborcami, sympatykami. Po trzecie mylimy PiS z wyborcami PiS. Ja uważam, że naszym przeciwnikiem jest Prawo i Sprawiedliwość, ale w żadnym wypadku nie wyborcy PiS
— dodał.
Zdrojewski był również pytany o to czy fakt, że przyjął wybór na członka KRS oznacza, że PO uznała już, że KRS jest legalna.
Podważamy - zgodnie z opinia Komisji Weneckiej, także innych instytucji europejskich - tę „15-tkę”. Nie podważa Komisja Wenecka, nie podważają inne instytucje, ani obecności w KRS pani prezes Sądu Najwyższego, ani też ministra Zbigniewa Ziobry, ani też delegata, czy przedstawiciela prezydenta. My podważamy tę „15-tkę”, która według nas została wybrana z naruszeniem prawa
— podkreślił.
Zdrojewski dodał również, że będzie chciał zobaczyć listy poparcia dla sędziów do KRS.
Jeżeli te listy rzeczywiście istnieją - są tacy, którzy podważają ich istnienie - mam wręcz obowiązek wobec szerokiego elektoratu, także obywateli polskich - sprawdzić, czy rzeczywiście te listy istnieją. Po drugie zobaczyć, czy zostały one sformułowane zgodnie z przepisami prawa, czyli są kompletne, etc. Jeżeli są niekompletne, albo brakuje podpisów to oczywiście mam obowiązek powiadomić prokuraturę o nieprawidłowościach
— zaznaczył.
Zapowiedział, że będzie chciał się przyjrzeć listom najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu „bez zbędnej zwłoki”.
Z kolei były wicepremier i minister obrony narodowej, obecnie wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej, poseł KO Tomasz Siemoniak był pytany w radiowej Trójce o najważniejszy sygnał jaki wyśle, jeżeli wygra wybory na szefa PO.
Że Platforma nie skręca w lewo, że Platforma będzie nadal filarem Koalicji Obywatelskiej i że Platforma chce mocno wrócić do małych miejscowości i na wieś, bo jesteśmy mocni w dużych miastach, a w Polsce lokalnej słabiej, i że samorząd jest naszym oparciem
— odpowiedział Siemoniak. Podkreślił, że nie pozwoli PO na skręt w lewo, ponieważ 19 lat temu Platforma uformowała się jako partia o charakterze liberalno-konserwatywnym.
I taka powinna pozostać
— dodał polityk.
Przypomniał też, że Platformę - obok trójki polityków śp. Macieja Płażyńskiego, Andrzeja Olechowskiego i Donalda Tuska - założyli samorządowcy.
Chcę mocno do tego wrócić, czuję duże poparcie wśród samorządowców, którzy właśnie oczekują pewnej wizji państwa, gdzie „na dole” rozstrzyga się pewne problemy, gdzie państwo jest silne w sensie zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom, ale „na dole” usługi publiczne są realizowane przez samorząd
— wyjaśnił.
Bardzo wyraźnie widzę, że ten model centralizacji, zwłaszcza taki doprowadzony do ściany przez PiS, wyczerpał swoje możliwości. Trzeba uwolnić energię samorządów i ludzi, którzy na dole nauczyli się, wiedzą, (trzeba) dać im pieniądze i kompetencje
— mówił Siemoniak.
Kandydat na szefa PO zadeklarował też zmiany wewnątrz partii.
Jeżeli wygram wybory, a o to walczę, to zaproponuję, żeby na moje miejsce wiceprzewodniczącego, zwolnione, żeby kobieta była wiceprzewodniczącą Platformy, żeby sekretarzem generalnym był poseł najmłodszego pokolenia Arkadiusz Myrcha, żeby skarbnikiem była kobieta
— wymienił Siemoniak. Przekonywał też, że jego przewaga nad innymi kandydatami na szefa PO polega na tym, że w partii był od początku jej powstania, a także na większym od innych kandydatów doświadczeniem państwowym, m.in. jako szef MON.
Tomasz Siemoniak powiedział też w radiowej Trójce, że jest przeciwny zmianie obecnie obowiązujących przepisów dotyczących aborcji - zmianie tzw. kompromisu aborcyjnego, a także jest przeciwny przyznania parom homoseksualnym prawa do adopcji dzieci. Dodał jednak, że w przypadku związków partnerskich, w tym par homoseksualnych, powinny zostać uregulowane takie kwestie jak np. prawo do dziedziczenia i prawo do informacji medycznej.
Pierwsza tura wyborów nowego lidera PO odbędzie się w najbliższą sobotę 25 stycznia. Jeśli żaden z kandydatów nie otrzyma ponad 50 proc. głosów, 8 lutego odbędzie się wyborcza dogrywka. Kandydatów na przewodniczącego PO jest pięcioro: szef klubu Koalicji Obywatelskiej i obecny wiceszef partii Borys Budka, inny z wiceprzewodniczących ugrupowania Tomasz Siemoniak, posłowie: Joanna Mucha i Bartosz Sienkiewicz oraz senator Bogdan Zdrojewski. W zeszły piątek ze startu wycofał się europoseł Bartosz Arłukowicz, który dwa dni później udzielił poparcia Budce.
aw/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/483382-kandydaci-na-szefa-po-przescigaja-sie-w-obietnicach
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.