W obronie dobrego imienia Polski rządzący i opozycja powinni mówić jednym głosem – podkreślał we wtorek w Katowicach lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Jego zdaniem, drogą do wypracowania takiego wspólnego głosu byłoby zwołanie przez prezydenta Andrzeja Dudę Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Wcześniej zapowiedział, że PSL złoży projekt ustawy, na mocy której subwencja oświatowa z budżetu państwa będzie w całości pokrywała koszty wynagrodzeń nauczycieli. Jak podkreślił chodzi o odciążenie samorządów.
Jako rządzący i jako opozycja powinniśmy mówić jednym głosem: nie ma zgody na kłamstwo historyczne, nie ma zgody na obrażanie Polski, nie ma zgody na zakłamywanie historii i upokarzanie nas jako narodu, który niezwykle wycierpiał w trakcie II wojny światowej
— mówił lider ludowców podczas wtorkowego briefingu prasowego w Katowicach.
W poniedziałek RMF FM podało, że w Kancelarii Prezydenta powstaje sztab kryzysowy, który ma „na bieżąco wychwytywać kłamstwa Władimira Putina” podczas jego wystąpienia na Światowym Forum Holokaustu w Jerozolimie, w ramach obchodów 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau.
W forum nie weźmie udział prezydent Duda, ponieważ jego organizatorzy nie przewidzieli możliwości zabrania głosu przez polskiego prezydenta. Głos ma zabrać natomiast m.in. prezydent Rosji Władimir Putin, który w ostatnim czasie oskarżał przedwojenną Polskę m.in. o współpracę z III Rzeszą i antysemityzm.
Odnosząc się do informacji o „sztabie kryzysowym” Kosiniak-Kamysz ocenił, że rządzący są od tego, żeby reagować i - niezależnie co się dzieje - być przygotowanym na każdy scenariusz.
Taki sztab kryzysowy powinien działać cały czas i być w gotowości. Brakuje mi poważnej rozmowy z opozycją
— powiedział szef PSL, wskazując na potrzebę zwołania przez prezydenta Rady Bezpieczeństwa Narodowego, z udziałem przedstawicieli wszystkich ugrupowań.
Gdy ja będę prezydentem, w takich sytuacjach będę postępował inaczej - zapraszał wtedy wszystkich na spotkanie, na Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Będę korzystał z tej kompetencji prezydenta, z doradztwa innych ugrupowań politycznych
— zadeklarował Kosiniak-Kamysz, wskazując, iż zwołanie w tej sprawie posiedzenia Rady potwierdziłoby, że w obronie dobrego imienia Polski rządzący i opozycja mówią jednym głosem.
Dzisiaj pan prezydent tego nie chce zrobić. Ja bym na to spotkanie przyszedł, stanąłbym z prezydentem Dudą i broniłbym dobrego imienia Polski przed zaplanowaną akcją ze Wschodu
— zapewnił lider ludowców.
Jego zdaniem, decyzja prezydenta o odmowie uczestnictwa w forum w Jerozolimie, bez możliwości zabrania tam głosu, jest zrozumiała, jednak – jak mówił – zasadnicze pytanie dotyczy tego, dlaczego doszło do sytuacji, że polski prezydent miał nie zabrać głosu na takim spotkaniu.
Dlaczego doszło do tej sytuacji, że polski prezydent nie zabiera tam głosu? Bo polska dyplomacja jest realizowana na użytek wewnętrzny, a nie na (…) osiąganie interesu przez państwo polskie za granicą. Polska polityka zagraniczna skupia się wewnątrz kraju, a nie na relacjach międzynarodowych. To jest dzisiaj wielki problem rządzących, że oni mają doktrynę szukania sobie wroga. Ja wierzę w doktrynę i w ideę szukania przyjaciół – nie wskazywania wrogów, tylko szukania przyjaciół. Tym się zasadniczo różnimy
— powiedział polityk PSL.
Chciałbym też, żebyśmy przestali się skłócać z tymi, którzy są naszymi sojusznikami, bo to jest kolejny problem. Rządzący dzisiaj prowadzą politykę wojny z Unią Europejską - machają szabelką, obrażają, często pokrzykują. Krzyk jest zawsze wyrazem słabości. Powinniśmy dbać o relacje w UE, to są nasi najważniejsi partnerzy gospodarczy
— podkreślił Kosiniak-Kamysz.
Podczas spotkania ze studentami Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach polityk uznał za jedno z największych wyzwań budowanie w Polsce wspólnoty oraz państwa „silnego obywatelem, a nie aparatem władzy”.
Państwa silnego obywatelem, który bierze na siebie odpowiedzialność, a nie jest ciągle stresowany, weryfikowany, podejrzany
— mówił.
Największym wyzwaniem dla Polski w obliczu tego, co się dzieje, jest przywrócenie Polsce braterstwa, połączenie, współdziałanie, zakończenie wojny polsko-polskiej, zakopanie topora i schowanie maczug politycznych, którymi okładamy się po głowach
— powiedział Kosiniak-Kamysz, oceniając, iż w tym sporze nikt nie jest bez winy.
Ciężka choroba nienawiści – to mówię jako lekarz - opanowała nasz kraj, roznosi się i jest bardzo zaraźliwa. W bardzo łatwy sposób można tę nienawiść zasiać, dużo trudniej ją wyplenić. Uważam, że to jest największe zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa
— stwierdził szef PSL.
Zaznaczył, że „spór jest wpisany w politykę”, ale nie są w nią wpisane wojna i „okładanie się maczugami nienawiści”.
Nie stoły świąteczne przecięte piłą mechaniczną nienawiści na pół są wpisane w nasze życie – one zostały stworzone, ktoś do tego doprowadził
— podkreślał lider ludowców. Wśród innych kluczowych wyzwań wymienił m.in. zapewnienie Polsce bezpieczeństwa (zarówno militarnego, jak i np. energetycznego), oraz zapewnienie równowagi w relacjach zagranicznych.
Kosiniak-Kamysz opowiedział się za wprowadzeniem embarga na importowany do Polski rosyjski węgiel; za niepokojące uznał rosnące zwały niesprzedanego węgla z polskich kopalń. Ocenił, że niemożliwe jest pełne odejście od węgla w energetyce do 2035 roku. Plan PSL zakłada, że w 2030 r. Polska powinna mieć połowę energii ze źródeł odnawialnych, a połowę z konwencjonalnych. Dziś polska energetyka w ponad 80 proc. jest oparta na węglu.
Wcześniej, podczas konferencji prasowej w Częstochowie lider PSL zadeklarował, że jeśli zostanie prezydentem, będzie wspierał samorządy. Jak przekonywał, Polska będzie się rozwijała tylko wtedy, gdy będą one silne.
Więcej kompetencji dla samorządowców, oddanie tych, które zostały zabrane w ostatnich latach (…), zabezpieczenie środków na realizacje zadań zleconych
— powiedział lider PSL.
Jednym z pomysłów jest projekt ustawy, który ma zostać złożony jeszcze przed wyborami prezydenckimi. W myśl projektu, subwencja oświatowa w 100 proc. będzie pokrywała wynagrodzenia nauczycieli.
Z resztą samorządowcy sobie poradzą (…) Dzisiaj każdy samorząd dopłaca do edukacji, przez to nie ma inwestycji drogowych, nie buduje się żłobków czy przedszkoli, bo te pieniądze muszą iść na wypłaty wynagrodzeń dla nauczycieli. Rząd podejmuje w rozmowach ze związkami zawodowymi, negocjuje płace nauczycieli w całej Polsce, więc musi wziąć na siebie odpowiedzialność
— powiedział poseł.
Kosiniak-Kamysz mówił, że dziś część samorządów dopłaca nawet ponad 50 proc. do edukacji. PSL chce, by to się zmieniło - samorządy nie pokrywały kosztów płac nauczycieli, w ich kompetencjach zostałoby natomiast m.in. utrzymanie i remonty szkół oraz zajęcia dodatkowe.
Szef PSL zapowiedział też m.in. poszerzanie jednomandatowych okręgów wyborczych w samorządach.
Będę stawiał mocno na współpracę z samorządem. Prezydent Rzeczypospolitej powinien być orędownikiem samorządu, powinien być tym przedstawicielem władzy wykonawczej, który dba o samorząd. Jeśli rząd nie dba, a nie dba dzisiaj o samorząd, tylko skłócił się z samorządem, to prezydent musi dbać o samorząd
— mówił. Ocenił, że w samorządach dobrze układa się współpraca różnych środowisk, im wyższy jest szczebel władzy, tym ta współpraca jest trudniejsza.
Dziennikarze pytali Kosiniaka-Kamysza, czym jego kandydatura różni się od obecnego prezydenta Andrzej Dudy.
Jestem samodzielnym politykiem, a nie podwykonawcą woli prezesa. Nikt mnie nie musiał namaszczać (…). Ja sobie to kandydowanie wywalczyłem w ostatnich wyborach, bo gdybyśmy nie uzyskali dobrego wyniku, nie podwoili wyniku, to pewnie nie byłoby takiego zaufania wewnątrz Stronnictwa, innych ugrupowań, które już dzisiaj mnie popierają
— oświadczył.
Po drugie - dodał szef PSL - on jako prezydent „z każdej swojej nominacji będzie dumny i będzie ją wręczał za dnia, a nie w środku nocy”.
Nie będę łamał konstytucji, będę dbał o wszystkich obywateli, również tych, którzy na mnie nie zagłosują, a nie będę zamykał się tylko i uzależniał od jednego środowiska politycznego
— zadeklarował.
W jego opinii, ostatnie dni pokazują, że prezydent Duda jest uzależniony i podporządkowany jednemu środowisku politycznemu i nie ma chęci współpracy z innymi podmiotami politycznymi i organizacjami. Szef PSL zapowiedział, że będzie podejmował też trudne tematy, jak służba zdrowia. Zarzucił Dudzie, że ten się tą dziedziną nie zajął.
Skuteczność, samodzielność, ale też odwaga w podejmowaniu decyzji. Ja chcę być prezydentem wszystkich Polaków i dla wszystkich Polaków, a nie tylko dla jednej partii politycznej i jej wyborców, tak jak jest niestety pan prezydent Duda
— oświadczył Kosiniak-Kamysz, zaznaczając, że różnic pomiędzy nim a obecnym prezydentem jest bardzo dużo i będzie je widać w kampanii wyborczej.
Kosiniak-Kamysz oświadczył, że choć wciąż nie ma oficjalnej kampanii - bo wybory prezydenckie nie zostały jeszcze zarządzone - jest przygotowany do startu w wyborach, każdego dnia spotyka się z obywatelami.
aw/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/483287-kosiniak-kamysz-chce-byc-prezydentem-wszystkich-polakow