Gdy dwa tygodnie temu tygodnik „Polityka” zamieścił na okładce tezę, że „propaganda Putina odnawia stereotypy sprzed 100 lat”, pomyślałem, że być może coś po stronie opozycyjnej wreszcie drgnęło. Oto ważny ośrodek medialny związany z opozycją po raz pierwszy lat nie wysuwa ostrza krytyki przeciwko Polsce, ale dostrzega - i to na okładce - agresywne działania naszego północnego i wschodniego sąsiada. Zdarzenie z pewnością warte odnotowania.
Niestety, na tym jednym sygnale się skończyło. Im więcej czasu upływa od chwili, gdy Putin postanowił uderzyć w Polskę na polu historycznym, fałszując ordynarnie nasze dzieje i wybielając politykę rosyjską, tym mniej solidarności. Tylko dziś „Gazeta Wyborcza” piórem Pawła Wrońskiego ocenia, że niezaproszenie prezydenta Rosji na obchody do Auschwitz „to był cios w godność nie tylko Putina, ale również wszystkich Rosjan odczuwających dumę z własnej historii”. Zdolność wczuwania się w godnościowe cierpienia wszystkich wokół, poza własnym narodem, więcej niż charakterystyczna. Oczywiście, gdyby Putin przyjechał i przeprowadził kolejny atak na Polskę na naszej ziemi (więcej niż prawdopodobne), „GW” nie wzięłaby tego na siebie, ale oskarżyłaby władze RP o kolejną kompromitację.
Z kolei były szef MSZ Radosław Sikorski przekonuje, że kiedyś było pięknie, bo Polska mówiła jednym głosem z całą Unią, a „dzisiaj wygrażamy Rosji przez dziurkę od klucza”. I dodaje:
Lepiej było dla Polski gdy prezydent Putin na Westerplatte uznawał, gdzie się zaczęła II wojna światowa i kto był jej pierwszą ofiarą. Albo gdy 7 kwietnia 2010 r. jako pierwszy władca Rosji oddawał hołd polskim jeńcom wojennym. A dzisiaj tracimy nawet niemiecki hitlerowski obóz koncentracyjny w Auschwitz jako to miejsce, w którym raz do roku się uszanowuje ofiary tych zbrodni.
Gdyby Putin na Westerplatte „uznawał, gdzie zaczęła się II wojna światowa”, Lech Kaczyński nie musiałby wówczas wygłaszać swojego słynnego przemówienia. Jeśli ktoś tak czytał ówczesną politykę Putina, to rzeczywiście trudno o porozumienie, i wiele spraw staje się jasne.
Kolejny raz potwierdza się teza, że instynkt antypisowski większości opozycji jest silniejszy niż instynkt państwowy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/483249-instynkt-antypisowski-opozycji-znow-zwycieza-nad-panstwowym?wersja=mobilna